Początek sezonu w wykonaniu Chelsea wygląda przeciętnie, co przekłada się na 12. pozycję w tabeli. Alex Keble, piszący dla strony Premier League i nie tylko, przeanalizował pierwsze mecze The Blues, wskazał co nie funkcjonuje najlepiej oraz zaproponował rozwiązanie problemów.

Wiadomym było, że Mauricio Pochettino będzie potrzebował czasu i cierpliwości by zbudować coś nowego i spójnego w Chelsea. Jego plany mogły zostać podburzone początkiem sezonu, jaki zaliczyła drużyna.

The Blues zajmują obecnie 12. lokatę w tabeli mając na koncie 4 punkty po 4 meczach. Przed przerwą na reprezentacje Londyńczycy ulegli niespodziewanie Nottingham i to na Stamford Bridge. Ale na tak wczesnym etapie długiego i skomplikowanego procesu, należy szukać postępu w drobnych szczegółach, których nie brakuje. Chelsea nie znajduje się w kryzysie, ale patrząc na to co stało się z poprzednimi menedżerami (Tuchel zdobył 6 punktów w czterech meczach, a Potter wygrał trzy pierwsze mecze) Pochettino potrzebuje szybkiej poprawy wyników.

Analizując co do tej pory poszło nie tak i jak The Blues mogą to poprawić opieramy się na bardzo małej ilości danych. Co więcej, Londyńczycy w trzech z czterech meczów mierzyli się z defensywnymi, w teorii niżej notowanymi rywalami. M. in. dlatego znajdują na szczycie statystyki posiadania piłki z wynikiem 70,5%.


Kolejne lato nie obyło się bez wielu transferów przychodzących, jak i wychodzących. Pochettino nie mógł być pewny „swojej” wyjściowej jedenastki, mając w dodatku wielu nowych, niezadomowionych graczy. Dlatego Argentyńczyk zasługuje na duże uznanie za to, że szybko ustalił pierwszą jedenastkę oraz styl gry. I nawet w przypadku porażki łatwo dostrzec, w jakim kierunku Chelsea chce zmierzać. Jasna wizja oraz cel do którego dążą wszyscy jest połową sukcesu.

Ustawienie Niebieskich zmienia się w zależności od sytuacji i waha się między ustawieniem 433, a 3421. Dodatkowe zmiany kształtu formacji mają na celu utrzymywanie przeciwnika w niewiedzy i niepewności.

Zaczynając od formacji 343 (jak na zdjęciu poniżej), Reece James (lub Malo Gusto) przesuwa się niżej by utworzyć 4-osobowy blok defensywy. Raheem Sterling schodzi bliżej prawej strony stając się jednym ze skrzydłowych, a po drugiej stronie mamy Bena Chilwella. Carney Chukwuemeka przekształca się w „8” i gra obok Enzo Fernandeza i występującego na pozycji nr. 6 Conora Gallaghera.

Rotacja sprawia, że trudno przewidzieć ruchy zawodników. Pochettino opiera się na zmianach pozycji i pozwala graczom improwizować i wspierać się nawzajem. Stanowi to chociażby różnicę do stylu Pepa Guardioli, który nakazuje zawodnikom sztywno trzymać się ustalonych wytycznych.

Chelsea w pierwszych czterech meczach zanotowała piąty najwyższy wskaźnik bramek oczekiwanych (8,3 xG), czwartą największą liczbę strzałów (66). Kolejny znak rozpoznawczy stylu Pocha inspirowany Marcelo Bielsą to czwarte miejsce pod względem prób przejęć (45 na 90).


Brak kreatywności na lewym skrzydle

Gra wyglądała obiecująco w starciach z Liverpoolem i w pierwszej połowie meczu z West Hamem. Wówczas z powodu kontuzji murawę opuścił Carney Chukwuemeka. Bez młodego pomocnika Chelsea wydawała się nieporadna na lewej stronie boiska. Ben Chilwell wykreował tylko 6 sytuacji strzeleckich. Tylko jedną więcej od grającego niżej Leviego Colwilla.

W drugiej połowie pojawił się Mychajło Mudryk, który nie zdołał odwrócić losu meczu. Dodatkowo na Ukraińca spadła dość duża fala krytyki. Przeciwko Luton w rolę Chukwuemeki wszedł Enzo Fernandez, ale finalnie skończył głębiej dając przestrzeń Sterlingowi po drugiej stronie.

Przeciwko Nottingahm, najbardziej cierpiało wykończenie, a brak lewej strony był widoczny jeszcze bardziej.


Przejścia w defensywie wokół Colwilla i Silvy

W grze bez piłki, największą bolączką The Blues była obrona przed kontratakami. Może to wynikać z faktu, że kontry były jedynym zagrożeniem z jakim Chelsea się mierzyła. Niebiescy muszą się jednak w tym poprawić, nawet jeśli oczekiwane bramki przeciwko (xGA) wynosi 4,3, pozwalają na drugą najmniejszą liczbę podań progresywnych (92) i znajdują się na szczycie tabeli wygranych pojedynków w powietrzu (65,4%).

Problem może leżeć pomiędzy Silvą, a Colwillem. O ile winą można obarczyć każdego z nich (komunikacja jest kluczowa), tak prawdopodobnie większą winę ponosi Brazylijczyk. Na ten moment The Blues stracili dwie bramki po stałych fragmentach gry. Pozostałe trzy oraz nieuznany gol Salaha padły przez lukę pomiędzy Silvą, a Colwillem.

Zaczynając od meczu z The Reds, Silva powinien zbiec do linii bocznej, aby zaasekurować Anglika i zmniejszyć przestrzeń. Dzięki temu odciąłby możliwość podania Salahowi do Diaza.

Przy nieuznanej bramce Salaha, Brazylijczyk nie zauważył jak ustawiony jest Colwill i nie zmniejszył odległości.

Przeciwko West Hamowi Silva opuścił swoją pozycję, przez co naraził Colwilla na zagrożenie.

Przeciwko Nottingham Colwill przy sytuacji bramkowej był ustawiony zbyt wysoko. Brazylijczyk z kolei podjął złą decyzję co do ustawienia i nie cofnął się niżej, przez co zmusiłby Awoniyi’ego do szerszej gry.


Słabe wykończenie i brak zgrania największym problemem

Istnieje jeszcze jeden problem, który może zostać rozwiązany po prostu z upływem czasu. To, czego brakowało to ten ostatni element, który może być wynikiem niezgranej jeszcze drużyny. Może i Chelsea zajmuje wysokie miejsce pod względem strzałów, tak tylko 25,8% z nich było celne. Po Burnley i Luton jest to najgorszy wynik w lidze.

Przeciwko Forest ich celność strzałów wyniosła 9,5%, co jest najniższym wynikiem Chelsea w meczu Premier League od stycznia 2013 roku. W rzeczywistości tylko Everton osiągnął gorszy wynik w stosunku do swojego xG niż Chelsea, która zdobyła o 3,3 bramki mniej niż „oczekiwano”.

Niektórzy krytycy wskazywali na brak doświadczenia, sugerując, że tak młody skład ma trudności z wpływem na mecz i jest w tym trochę prawdy. Zawodnicy jednak nie grali ze sobą albo w ogóle, albo od dłuższego czasu. Wpływa to niekorzystnie na wykorzystywanie szans lub ich tworzenie.

Podsumowując Mauricio Pochettino kładzie mocne fundamenty pod przyszłość. Wszystko czego potrzebuje – jeśli nie będzie to zbyt wiele, choć w przypadku Chelsea nigdy nie wiadomo – to po prostu trochę czasu.


 

ŹRÓDŁOPremier League