Dziennikarze The Athletic przygotowali długi artykuł dotyczący tego, dlaczego Graham Potter ostatecznie został zwolniony z Chelsea – przedstawiamy Wam najciekawsze fragmenty tekstu. 

Zarząd debatował około 12 godzin, zanim zdecydował o tym, że należy zwolnić Grahama Pottera. Nie minęło więc nawet 7 miesięcy od momentu jego zatrudnienia, gdy ten musiał pakować swoje rzeczy z Cobham.

Według źródeł bliskich klubu, Graham Potter nigdy nie miał problemu z zawodnikami, a zawodnicy nie mieli problemu z nim. Nie było więc żadnych konfliktów na tej linii. Bardziej doświadczeni gracze uważali jednak, że trener ten nie będzie w stanie osiągnąć sukcesu z klubem.

Niektórzy mieli nazywać go żartobliwie Harry lub Hogwart, gdy ten nie słyszał, zwłaszcza gdy jego wybory personalne były bardzo dziwne.

Nie pomagała także szerokość pierwszego składu – przez to dochodziło do kuriozalnych sytuacji, gdy podczas odpraw, niektórzy z zawodników musieli siedzieć na podłodze, gdyż brakowało miejsc. Podobna sprawa miała miejsce w szatni, niektórzy piłkarze przebierali się na korytarzu. Podczas gierek treningowych, Potter musiał wybierać cztery skład i podczas meczu 11 vs 11, obok grano drugi mecz 9 vs 9.

Niektórzy z piłkarze niechętnie przyjmowali to, że Todd Boehly oraz Eghbali obserwowali ich treningi regularnie, jednak sam Potter nie miał z tym problemów.

Graczy bardzo zaskoczyła także niedawna wypowiedź Pottera, który w sposób niepodobny do samego siebie, odważnie powiedział, że spróbuje wygrać „pierdoloną Ligę Mistrzów.”

Ważne było również to, że w oczach zarządu brakowało widocznych postępów w grze oraz wynikach drużyny.

Graham Potter nigdy nie był nielubiany w szatni. To człowiek, którego każdy lubił, co więcej – piłkarze bardzo dobrze go przyjmowali, co było bardzo dużym kontrastem względem poprzednich szkoleniowców, którzy mieli problemy z porozumiewaniem się z zawodnikami. Gracze także doceniali to, że ten zawsze się o nich troszczył i bronił, gdy to tylko możliwe. Większość graczy go doceniała i zauważała, że pracuje w bardzo trudnych warunkach, wobec czego nawet gorsze wyniki nie sprawiły, że szatnia się od niego odwróciła. Gdy jednak rezultaty stały się jeszcze słabsze, zaczęto kwestionować podejście Anglika i zaczęły się pytania, czy nie jest on aż nazbyt miły i sympatyczny. Wydaje się, że zabrakło w sztabie „złego policjanta”, który mógłby zapewnić odpowiedni balans i równowagę dla ciepłego i otwartego Pottera. Billy Reid, czyli asystent Anglia także nie umiał być tym gorszym. Raz nawet Potter miał zapytać jednego z członków sztabu, co myślą o nim zawodnicy, a to jeszcze bardziej sprawiło, że był odbierany jako zbyt miły i dobry. Było to także odbierane jako oznaka słabości.

Przydomki Harry i Hogwart były żartobliwe, ale widać było, że piłkarze nie boją się w taki sposób żartować. Potter nie budził takiego respektu ani postrachu jak Thomas Tuchel. Dodatkowo prośby ze strony Anglika o to, aby zaufali procesowi nie były nazbyt przekonujące dla wszystkich. Potterowi zabrakło przede wszystkim autorytetu, co sprawiło, że obawy i niepewność wobec jego osoby rosły, jednak nigdy nie przerodziły się w prawdziwy bunt.

Nagranie z Potterem, który twierdził, że spróbują wygrać Ligę Mistrzów także nie zostało odebrane dobrze przez grupę – piłkarze uważali, że było to sztuczne i nie na miejscu ze strony ich szkoleniowca. Wypowiedź została odebrana jako objaw tego, że szkoleniowiec coraz bardziej gubi się w tej sytuacji, zwłaszcza że wyniki były niezbyt dobre, a on sam stał w środku zainteresowania dziennikarzy i piłkarskiego świata. Niektórzy piłkarze uważali, że był on zwykłym przytakiwaczem zarządu, zgadzając się na wszystkie ich pomysły. Źródła bliskie Potterowi temu zaprzeczają, jednak piłkarze tak sądzili, niektórzy nawet twierdzili, że to Boehly i Eghbali ustawiają skład.

Graczom nie spodobało się także to, co robiła Chelsea w zimowym oknie – nagle do klubu przybyło mnóstwo zawodników, a obecni zaczęli martwić się o swoją pozycję w zespole. Byli wówczas zaskoczeni, że Potter nie przeciwstawił się tak masowym przybyciom nowych graczy i akceptował kolejne transfery. Zwłaszcza, że Chelsea była drużyną, która jeszcze dwa lata wcześniej wygrała Ligę Mistrzów, więc wewnątrz zespołu uważano, że aż tak drastyczne wzmocnienia nie były konieczne. Bardziej doświadczeni gracze poczuli się zagrożeni, gdy nowoprzybyłe gwiazdy zepchnęły ich na ławkę rezerwowych lub nawet poza kadrę.

Piłkarze dowiedzieli się o dymisji Pottera z mediów społecznościowych, nikt ich o tym nie uprzedził wcześniej. Nie było jednak wśród nich szoku – wyniki były słabe, więc można było się tego spodziewać. Jedyne poczucie „szoku”, które mogło się pojawić, wynikało z tego, że zarząd wyrzucił swojego człowieka tak szybko.

Wątpliwości budziły także wybory personalne Pottera – to Trevoch Chalobah miał wystąpić w trójce stoperów w meczu z Aston Villą. Właśnie z Anglikiem w składzie Chelsea trenowała dzień przed meczem, wychowanek otrzymał nawet swoje zadania przy stałych fragmentach. Ostatecznie Potter zdecydował się na wariant z Jamesem jako jeden z trójki stoperów.

Duże zdziwienie (nawet w zarządzie) sprawił fakt, że Hakim Ziyech wyszedł w pierwszym składzie tuż po tym, gdy nie udał się jego transfer do Paris Saint-Germain. Potter uznał wówczas, że najlepszym sposobem na uspokojenie piłkarza, który był wściekły po tym, co się wydarzyło, będzie wystawienie go w pierwszym składzie. Podobnie można odbierać minuty dla Koulibaly’ego, który „wygryzł” Badiashilla. Młody Francuz nie został zgłoszony na Ligę Mistrzów, dlatego pewnym wydawało się, że zagra w meczu ligowym. Tak się jednak nie stało. Joao Felix także bardzo szybko zagrał pierwszy mecz dla Chelsea, mimo że jego wypożyczenie zostało ogłoszone dzień wcześniej.

Potter prawdopodobnie uznał, że to doświadczeni gracze mają większe szanse na wyprowadzenie zespołu z kryzysu, jednak nie ze wszystkimi tak się obchodził. Aubameyang nie mógł liczyć na minuty od szkoleniowca i nie został nawet zgłoszony do Ligi Mistrzów na wiosenne mecze.

Niektórzy piłkarze The Blues byli zaskoczeni tym, że tak często Gabończyk był pomijany, gdyż mimo swojego wieku, ma on być nadal uważany jako solidny napastnik, który mógłby być lekiem na nieskuteczność drużyny. Chodzą nawet plotki, że to wszystko przez kontrakt napastnika – ma on wpisaną niską pensję podstawową, a spore dodatki za grę, dlatego Potter miał dostać przykazanie z góry, aby nim nie grać. Czy to prawda? Źródła bliskie klubu zaprzeczają.

Inne źródła mówią o tym, że Aubameyang po prostu nie dawał żadnych argumentów podczas spotkań i treningów i jego odsunięcie było jak najbardziej sprawiedliwe. Dodatkowo piłkarz nie ukrywał, że był rozczarowany zwolnieniem Tuchela.

Anglik bardzo mocno rotował składem i często zmieniał taktykę. To, co było jednak doceniane w Brighton, w Chelsea zaczęło być krytykowane, zwłaszcza że brakowało mu czasu na to, aby zaimplementować to wszystko, co mogło podobać się w grze jego byłej drużyny.

Potter musiał zmagać się z wieloma kontuzjami piłkarzy, a niektórzy z nich byli kluczowi dla planów szkoleniowca – Chilwell, Mount, Silva, James czy Kante, to tylko niektórzy, bez których musiał sobie radzić Anglik w pewnych momentach sezonu. Wszystko zmieszało się również z tym, że zarząd wymienił cały sztab medyczny, a za kulisami nie zostało to odebrane dobrze.

Większość trenerów preferuje pracę z niewielką liczbą piłkarzy – przyjęło się, że najlepsza liczba to 20 piłkarzy z pola plus dwóch bramkarzy, a reszta to zawodnicy drużyn rezerwowej. Potter jednak musiał pracować z grupą, która w pewnym momencie liczyła 40 graczy. Anglik miał problemy, gdy chciał włączyć jakiegoś piłkarza młodzieżowego, gdyż nawet dla tych z pierwszej drużyny brakowało miejsca. Brakowało także czasu na indywidualne rozmowy i pracę z poszczególnymi zawodnikami, jednak dla samych graczy to nie był problem, każdy chciał być bowiem doceniony i zauważony. Dlatego Potter musiał skupiać uwagę na wszystkich.

Szatnia klubu została nieco przerobiona, jednak nadal zabrakło miejsca dla wszystkich, więc niektórzy przebierali się na korytarzu. Mudryk oraz Madueke nadal nie mają jeszcze swojego miejsca w szatni.

Potter chciał uszczęśliwić wszystkich, jednak nie było to możliwe ze względu na liczbę piłkarzy w pierwszym zespole. Być może właściciele mieli nadzieję, że to sam menedżer wykaże się inicjatywą i wyśle kilku graczy do zespołu rezerw? To jednak nie byłoby w stylu Pottera, który nie potrafił być tak okrutny.

Nie tylko starsi piłkarze mieli problem z nowymi nabytkami, z niepokojem sytuację obserwowali także młodsi, tacy jak Hudson-Odoi czy Ampadu, którzy również wierzyli w swoje szanse u Pottera. Co więcej – nawet Hutchinson czy Chwukwuemeka obawali się, że kolejne nabytki bardzo mocno oddalą ich od szans na grę.

Wszystkiego dopełnia fakt, że w klubie przebiega ogromna zmiana jeżeli chodzi o pracowników niższego szczebla, z klubu odeszło sporo wieloletnich pracowników, a niektóre posady nadal nie są obsadzone. Co sprawia, że w klubie panuje ogromny chaos.

Pierwsze wątpliwości co do osoby Pottera pojawiły się w zarządzie po porażce z Tottenhamem. Właścicieli zaczęły także niepokoić wypowiedzi szkoleniowca, źle przyjmowano zarzuty dotyczące słabego przygotowania do sezonu oraz porównania do Artety czy Kloppa. Odbierano je jako oznaka słabości, która ukazywała się również na boisku.

Winstanley i Stewart bardzo mocno przeanalizowali statystyki i uznali, że brak tutaj postępów i trudno było znaleźć pozytywnych rzeczy, których można byłoby się 'zaczepić’.

Co dalej?

Julian Nagelsmann jest jednym z kandydatów do objęcia stołka menedżera The Blues. Włodarze The Blues muszą jednak dowiedzieć się, czemu został on zwolniony z Bayernu, aby przeanalizować, czy to odpowiednia osoba do ich projektu. Jeżeli chodzi o samo zatrudnienie Niemca, będzie ono łatwiejsze przez to, że jego agentem jest agent Timo Wernera. Boehly i Eghbali chcą upewnić się jednak, że Nagelsmann nie będzie miał problemu z dostosowaniem się do modelu działania Chelsea, a jego charakter nie będzie przeszkodą.

Źródło: The Athletic