Wśród bardzo publicznych prób i kłopotów związanych z transferami pierwszej drużyny, druga połowa dwutorowej strategii rekrutacyjnej Chelsea przebiega bez większych problemów.
Po pięciu miesiącach od lata, w którym podpisano umowy z Carneyem Chukwuemeka, Cesare Casadei, Omarim Hutchinsonem i Gabrielem Sloniną, Chelsea od momentu ponownego otwarcia okna transferowego w ostatnią niedzielę szybko podjęła działania mające na celu pozyskanie napastnika Davida Datro Fofanę z Molde i pomocnika Andreya Santosa z Vasco da Gama.
Monitorują również jednego z kolegów z reprezentacji Brazylii u-20, napastnika Athletico Paranaense, Vitora Roque, a także podjęli próbę pozyskania napastnika Palmeiras, Endricka, zanim 16-latek ostatecznie wybrał Real Madryt. Pomocnik Dynama Moskwa Arsen Zakharyan również pozostaje w kręgu zainteresowań, pomimo komplikacji spowodowanych przez sankcje rządu brytyjskiego na Rosję po jej inwazji na Ukrainę.
Więcej utalentowanych nastolatków, zarówno angielskich, jak i tych z dalszych zakątków świata, będzie na celowniku w kolejnych okienkach.
Mówiąc dla norweskiej gazety VG, gdy ruch Fofany został sfinalizowany, agent Iworyjczyka Atta Aneke powiedział o Chelsea:
„Chcą podpisać najlepsze młode talenty na świecie i mają bardzo jasny plan, jak sprawić, by odnieśli jak największy sukces”.
Ten „bardzo jasny plan” okazał się przekonujący w spotkaniach z wieloma z tych prospektów i ich doradcami, pomimo tego, że jeden kluczowy jego aspekt nie został jeszcze wprowadzony w życie.
Współwłaściciel i prezes Todd Boehly dobrowolnie przedstawił go w szczegółach podczas rozszerzonego wywiadu na konferencji biznesowej SALT w Nowym Jorku w sierpniu.
„Wyzwaniem, które ma teraz Chelsea, jednym z nich, jest to, że kiedy masz 18, 19, 20-letnie supergwiazdy, możesz je wypożyczyć do innych klubów, ale oddajesz ich rozwój w cudze ręce” – powiedział Boehly. „Naszym celem jest upewnienie się, że możemy pokazać ścieżki dla naszych młodych supergwiazd, aby dostać się na boisko Chelsea, jednocześnie dając im prawdziwy czas gry.
„Dla mnie, droga do tego jest poprzez inny klub gdzieś – w naprawdę konkurencyjnej lidze w Europie.
„To, czego naprawdę potrzebujemy, to miejsce, w którym moglibyśmy umieścić naszych 18, 19, 20-latków, aby ich rozwijać, w Portugalii, Belgii lub gdzieś w tym stylu”.
Odkładając na bok nieco luźną definicję „supergwiazd” Boehly’ego, jego intencje były jasne: ustanowienie struktury wielu klubów nie dla celów komercyjnych lub marki, jak zrobił to Manchester City, ale z myślą o bliższym i bardziej kompleksowym zarządzaniu rozwojem utalentowanych młodych graczy.
Boehly jako wzór podał sukcesy Red Bulla z Red Bull Salzburg, RB Leipzig i innymi klubami, a mianowanie Christophera Vivella przez Chelsea z tego ostatniego klubu powinno być postrzegane częściowo w tym kontekście. Inni zatrudnieni przez Chelsea starsi pracownicy – Laurence Stewart, Paul Winstanley i Joe Shields – również mają doświadczenie w pracy w strukturach wielu klubów, często skupiając się na rozwoju zawodników.
Awans Neila Batha z dyrektora akademii na dyrektora ds. rozwoju i operacji piłkarskich jeszcze bardziej podkreśla, jak kluczowa jest kultywacja młodych talentów w długoterminowym modelu, który Boehly i współwłaściciele Clearlake chcą wdrożyć w Chelsea. Shields, z rozległym i szanowanym doświadczeniem w rekrutacji młodzieży w Manchesterze City, powinien wnieść znaczną wartość również w tym obszarze.
Chelsea również była proaktywna w poszukiwaniu odpowiedniego klubu partnerskiego.
Portimonense i Estoril, obydwa kluby znajdujące się w środkowej lub dolnej części ligi portugalskiej były dokładnie rozważane, ale ostatecznie uznano je za nieodpowiednie. Sochaux, które walczy o awans do Ligue 2, zostało wskazane jako potencjalna opcja we Francji, ale nie udało się osiągnąć porozumienia.
Poszukiwania te nabierają nowego tempa, gdy Chelsea prowadzi nabór młodzieży. Chukwuemeka otrzymał już od trenera Grahama Pottera szansę na grę w pierwszej drużynie, a Hutchinson jest regularnie wymieniany w meczowych składach, ale Casadei, Slonina, Fofana i Santos potrzebują treningów z seniorami, aby kontynuować swój rozwój.
Nawet niezwykle bliska, nieformalna relacja z holenderskim Vitesse Arnhem w pierwszej połowie 2010 roku nie zdołała przezwyciężyć wrodzonej niestabilności, jaką jest zlecanie rozwoju zawodników innemu, niezależnemu klubowi, który ma własne interesy i priorytety.
To jest jednak rzeczywistość, przed którą stoją obecnie najmłodsi młodzi zawodnicy Chelsea: niezbyt satysfakcjonujący wybór pomiędzy pozostaniem w macierzystym klubie w Cobham w sezonie, w którym nawet minuty w krajowym pucharze są bardziej ograniczone niż zwykle, a byciem oddelegowanym do strony, która jest w środku sezonu i poddaje tempo swojej kariery okolicznościom, na które nie mają wpływu.
Taka niepewność co do ścieżki rozwoju ma również inne efekty falowe.
Zawodnicy, którzy są obecnie w składzie Chelsea i młodszych grupach wiekowych akademii, ze zrozumiałych względów oceniają swoje perspektywy w pierwszej drużynie w świetle agresywnych wydatków Boehly’ego i Clearlake’a na wzmocnienie składu pierwszej drużyny Pottera, co wiązało się w dużej mierze z ukierunkowaniem na graczy poniżej 25 roku życia.
Bez pewności, że senior będzie miał do czynienia z klubem satelickim, który zainwestuje w pomoc w wykorzystaniu jego potencjału, niektórzy zaakceptują bardziej konwencjonalne wypożyczenia, ale inni nie. W przypadku tej drugiej grupy utrzyma się tendencja do przedłużania kontraktów i wymuszania odejść na stałe, która była bardziej widoczna w ostatnich latach pod rządami Abramowicza.
Boehly i Clearlake już zasygnalizowali chęć uniknięcia sprzedaży młodych talentów, jeśli tylko będzie to możliwe. Armando Broja został przekonany do odrzucenia poważnego zainteresowania Premier League zeszłego lata i podpisania w zamian długoterminowego kontraktu. Levi Colwill latem ubiegłego roku mógł dołączyć do Brighton jedynie na zasadzie wypożyczenia, mimo, że włodarze chcieli go kupić.
Jedynym godnym uwagi młodym graczem, którego Chelsea sprzedała od czasu zmiany właściciela jest Billy Gilmour, również do Brighton, przy czym odejście to zostało usankcjonowane niechętnie, po tym jak osobiście błagał o zgodę na odejście. To klasyczne myślenie private-equity: zgromadzić jak najwięcej aktywów z potencjałem do znacznego wzrostu w przyszłości i nigdy nie sprzedawać nisko.
Chelsea gromadząca elitę młodych talentów to ruch, który – jak mają nadzieję Boehly i Clearlake – pozwoli im zaoszczędzić, a być może nawet zarobić, dziesiątki milionów na rynku transferowym w najbliższych latach, ale zadziała tylko wtedy, gdy uda się stworzyć platformę, która ułatwi im drogę do awansu.
Pozyskanie jednych z najlepszych młodych piłkarzy w okolicy to tylko połowa sukcesu.