Na początku sezonu po zwolnieniu Thomasa Tuchela stery nad zespołem przejął Graham Potter.
Anglik nie miał najlepszego początku w Londynie, o czym świadczą wyniki oraz różne statystyki. Były szkoleniowiec Brighton w wywiadzie dla Independent opowiedział o obecnej sytuacji. Potter wskazał także początki kariery Artety i Kloppa za sterami angielskich klubów, których efekty pracy widać było dopiero po pewnym czasie.
– Nie czytam gazet, staram się także trzymać z dala od mediów społecznościowych. Czułem pewne wsparcie i nie jestem naiwny. Wiem, że z wynikami jakie osiągamy pojawią się negatywne opinie i słowa krytyki. Byłoby dziwne, gdybym myślał inaczej.
– Nie siedzę tu z wybujałym ego, który zna odpowiedzi na wszystko i wszystko robi dobrze. Oczywistym jest, że tak nie jest. Stoimy przed wieloma wyzwaniami, a margines błędu w Premier League jest niewielki. W klubie zaszły spore zmiany, dodatkowo problemy z kontuzjami nie ułatwiają nam sprawy, ale to tylko gadanie. Ludzie chcą widzieć wyniki i myślą: „Zamknij się Graham, o czym ty mówisz? Musimy wygrywać”.
– Właściciele są miliarderami, więc mają głowę na karku i na pewno są mądrzejsi ode mnie. Znają kierunek w którym zmierzamy i rozumieją wyzwania, które przed nami stoją. Myślę, że zanim Pep wygrał coś w Manchestrze potrzebował roku. Arteta i Klopp także potrzebowali czasu. Z jakiegoś powodu moja sytuacja wygląda inaczej.
– Staram się nie definiować tego w żaden sposób, po prostu wiem, jakie są nasze obowiązki. Wiem też, że jestem zdolny, znam cechy, które posiadam. Mam pełne wsparcie właścicieli klubu, zawodników i personelu. Doping na trybunach przeciwko Manchesterowi City też był świetny. Zawsze będą wątpliwości. Niewiele mogę z tym zrobić, ale z pewnością nie jestem tu po to, by kogokolwiek przekonywać. Jestem tutaj, aby wykonywać swoją pracę, a jeśli to kogoś przekonuje, to świetnie.