Chelsea po bardzo emocjonującym meczu pokonuje Brighton i melduje się w 4 rundzie Carrabo Cup.
Opierając się na kursach bukmacherów mecz zapowiadał na bardzo wyrównany i tak też się rozpoczął. W początkowych minutach obie drużyny miały swoje momenty. Bardzo aktywni byli lewoskrzydłowi Mudryk oraz Mitoma. Drużyna gości przeszła do gry pozycyjnej przeważając w statystyce posiadanie piłki, jednak Chelsea również stwarzała sobie szanse za pomocą kontrataków. W 23 minucie Brighton miało doskonałą okazję aby wyjść na prowadzenie. Sanchez stojący na skraju 16-stki popełnił kuriozalny błąd podając piłke do będącego tuż przed nim Joao Pedro który natychmiastowo wykorzystał błąd bramkarza The Blues i próbował go przelobować, jednak piłka przeleciała kilka centymetrów nad poprzeczką. Chwile później Nicolas Jackson padł w polu karnym jednak sędzia nie zdecydował się podyktować karnego. Jakby tego było mało napastnik musiał na chwilę opuścić boisko skarżąc się na problemy z nadgarstkiem, jednak po chwili wrócił na plac gry.
Kolejna doskonała sytuacja piłkarzy Brighton po kolejnym błędzie indywidualnym. Caicedo nie poradził sobie z pressującym wysoko Brighton i stracił piłkę w konsekwencji czego Ansu Fati wyszedł 1na1 jednak bardzo pewnie zachował się Robert Sanchez ,,przeczekując” kolegę z reprezentacji. Bramkarz Chelsea zrehabilitował się po błędzie, więc Ekwadorczyk nie chciał pozostać gorszy i chwilę po ważnej stracie wykonał bardzo dobre podanie do Mudryka wbiegającego w pole karne, jednak Ukrainiec popełnił ,,błąd” kiedy będąc ewidentnie faulowanym zdecydował się kontynuować akcję zamiast powalczyć o rzut karny. Ostatnie 5 minut upłynęło pod znakiem brutalnych zagrań. Najpierw pierwszą żółtą kartkę w meczu obejrzał Dahoud, a następnie Ugochukwu. Francuz kilka sekund później dopuścił się faulu prosto w kostkę i może mówić o dużym szczęściu, ponieważ sędzia nie zdecydował się wyrzucić młodego zawodnika z boiska. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, jednak nie fani zgromadzeni na Stamford Bridge z pewnością nie powinni narzekać na brak emocji.
W drugą część spotkania lepiej weszli goście którzy już w pierwszych sekundach wywalczyli rzut rożny dzięki rajdowi fantastycznego dziś Mitomy. Brighton nie zdołało wykorzystać momentu przewagi, ale za to Chelsea pierwszą akcję w tej połowie już tak. W 51 minucie Jackson wyprowadził na prowadzenie drużynę The Blues. Maatsen oraz Cole Palmer wykazali się bardzo dobrą współpracą i przeglądem pola a Seneglaczyk musiał jedynie wykończyć ponad stuprocentową sytuację. Jakiś czas później letni nabytek ekipy Pochettino miał okazję na dublet, jednak nie wykorzystał sytuacji 1na1 po bardzo dobrym podaniu Mudryka. W 64 minucie na boisku przy głośnej owacji trybun pojawił się były zawodnik Chelsea Billy Gilmour a 2 minuty później Sterling zastąpił Mudryka.
Jackson doczekał w końcu doczekał się drugiego gola również po podaniu…jednak odgwizdany został spalony. Ta sytuacja mogła bardzo szybko się zemścić ponieważ Estupinian bardzo celnie dośrodkował na głowę Buonanotte a ten uderzył celnie na bramkę Sancheza który to dobrze interweniował zachowując więcej koncentracji od Dissasiego oraz Chilwella którzy mieli za zadanie kryć Argentyńczyka. Na 15 minut przed podstawowym czasem gry na boisku pojawili się Gallagher oraz Fernandez zastępując Palmera oraz Maatsena. Brighton w ostatnich minutach starało się odrabiać straty, jednak żadna próba nie zmusiła Hiszpańskiego bramkarza do pracy. Najbliżej gola był Estupinian który postanowił przeprowadzić indywidualna akcje, jednak jego strzał był na tyle niecelny, że piłka wylądowała na aucie. W międzyczasie Armando Broja zamienił Nicolasa Jacksona. Już w doliczonym czasie gry Pochettino został ukarany żółtą kartką za dyskusje z sędzią, przy czym trzeba zaznaczyć, że Argentyński trener miał najprawdopodobniej rację ponieważ arbitrzy dzisiejszego dnia byli bardzo źle dysponowani. Ekipa mew nie zdołała odrobić strat i ostatecznie Chelsea wygrała spotkanie 1:0.