Enzo Maresca wziął udział w konferencji prasowej przed spotkaniem z West Hamem.
Czy są jakieś informacje o kontuzjach? Czy ktoś wraca w poniedziałek?
-Nie. Dokładnie tak samo jak w ostatnim meczu. Wes Fofana jest poza grą, Romeo Lavia również i Benoit Badiashile też. Reszta jest w porządku.
Czy potrzebujecie reakcji po porażce z Man City?
-Potrzebujemy reakcji, potrzebujemy dobrego występu, żeby spróbować wygrać mecz, ale nie dlatego, że to po meczu z City. Zawsze staramy się grać tak samo i na pewno to może być dobra okazja, dobry moment, żeby zdobyć trzy punkty, szczególnie u siebie.
W związku z powrotem Grahama Pottera– czy oglądałeś dużo meczów Chelsea, kiedy on tu był? Czy odczuwasz do niego jakąś sympatię?
-Nie mam pojęcia. Kiedy on tu był, ja nie byłem w tym środowisku. Mogę powiedzieć, że od kiedy zaczęliśmy pracę, pracuję i jestem zadowolony z odpowiedniego środowiska.
Czy fakt, że deadline day przypada w dniu meczu, ma na ciebie wpływ?
-Nie. To taka sama sytuacja dla wszystkich klubów, dla wszystkich menedżerów. To też dobrze, bo można pracować z tymi, którzy na pewno zostaną z tobą do końca. To dobre dla mnie, ale i dla innych klubów.
Czy spodziewasz się, że przyjdzie przynajmniej jeden zawodnik?
-Można się spodziewać, że zawodnicy przyjdą i że zawodnicy odejdą. Tak to wygląda w tym momencie. Nie mam żadnych informacji o tych, którzy mogą odejść, ani o tych, którzy mogą przyjść. Wszystko może się zdarzyć. Dla mnie najważniejszy jest mecz i to jest główny i najważniejszy cel.
Jaki był zamysł taktyczny na mecz z Manchesterem City?
-Plan na ten mecz, jak już mówiłem, w takim meczu trzeba być odważnym. Ma się dwa wyjścia: jedno to cofnąć się i oddać im 80% posiadania piłki i czekać. Czasami można mieć szczęście i można wygrać mecz albo zremisować.
-Drugie wyjście to spróbować być agresywnym, spróbować być odważnym. Szczególnie w drugiej połowie, za każdym razem, gdy próbowali grać krótko od tyłu, odzyskiwaliśmy piłkę, myślę, że w 90% takich sytuacji. Trzy razy zagrali długą piłkę od Edersona do Erlinga Haalanda i dwa razy strzelili gole, a raz Omar Marmoush oddał strzał zza pola karnego.
-Tak jest i trzeba to zaakceptować. To się może zdarzyć, gdy oni mają Edersona, który potrafi dobrze podać długą piłkę, i mają Haalanda, który jest topowym napastnikiem. To decyzja, którą trzeba podjąć przed meczem. Ja zawsze wolę widzieć mój zespół grający odważnie, niż siedzący z tyłu i czekający na coś.
Jak radzi sobie Marc Guiu? Czy jest gotowy, żeby grać i wchodzić na boisko w końcówkach meczów?
-Marc bardzo się poprawia, szczerze mówiąc. Radzi sobie fantastycznie; z dnia na dzień staje się coraz bardziej gotowy na tego typu mecze, ale czasami decyzja zależy od tego, co widzę, a czasami jest to dobre, czasami nie. Na pewno Marc, myślę, że z dnia na dzień, jest coraz bardziej gotowy.
Czego spodziewasz się od West Hamu pod wodzą Pottera?
-Są bardzo agresywni. Oglądałem cztery czy pięć meczów, w których Graham był trenerem. Widać, że starają się być bardzo agresywni, nawet w ostatnim meczu z Aston Villą. To będzie trudny mecz, jak zawsze. Jeśli chodzi o taktykę, mamy jeszcze dwa dni na przygotowanie się do meczu, więc zobaczymy.
Czy zdecydowałeś, kto zagra w bramce w poniedziałkowy wieczór– i czy to będzie Robert Sanchez?
-Jeszcze nie. Decyzja zapadnie za dwa lub trzy dni. Dobra rzecz to taka, że każda decyzja, jaką podejmę, jest dobra, ponieważ za każdym razem, gdy Filip Jorgensen grał, radził sobie dobrze. Filip albo Robert, zobaczymy, ale każda decyzja będzie dobra.
Czy martwisz się reakcją kibiców na Sancheza? Czy to będzie czynnik wpływający na twoją decyzję i czy wezwiesz kibiców, żeby wspierali go, zamiast wyrażać swoje rozczarowanie, jeśli będzie grał?
-Jedyne, co mogę powiedzieć, to że potrzebujemy kibiców. Potrzebujemy ich, zawodnicy ich potrzebują. Rozumiem, że czasami, z różnych powodów, nie mogą być zadowoleni z zawodników lub z menedżera w ogóle. Ale na pewno potrzebujemy ich wsparcia, ponieważ muszą ufać naszemu kierunkowi.
-Jeśli zobaczę coś, co mi się nie podoba, jestem pierwszy, który tego nie akceptuje. Oni mogą być zadowoleni z tego, jak starają się pracować każdego dnia, jak starają się radzić sobie ze wszystkimi sytuacjami, które mieliśmy w tym sezonie. Jestem pewien, że na koniec będziemy walczyć o coś.
W poprzednim sezonie w Leicester City, po kilku miesiącach dominacji, wpadliście w trudny okres. Czego się nauczyłeś z tego okresu i czy to Ci teraz pomaga?
-Stało dokładnie tak samo. W tamtym momencie, dobrą rzeczą było to, że dominowaliśmy w prawie wszystkich meczach, stwarzając szanse. Traciliśmy bramki, w sytuacjach, w których mogliśmy zagrać lepiej, a nie strzelaliśmy bramek, mimo że mieliśmy wiele szans.
-Mniej więcej tutaj dzieje się to samo. We wszystkich meczach mieliśmy szanse na zdobycie bramek, nawet w ostatnim meczu; po trzech minutach mogło być 2:0 i mecz byłby zupełnie inny.
Czy szum związany z transferami w tle wpłynął na twój zespół?
-W 100%. Nie tylko na nas, ale na wszystkie zespoły. W końcu to są ludzie. Nawet jeśli mówią: „Nie, jestem profesjonalistą, jestem skupiony”, jeśli rozmawiają z innymi klubami, to prawdopodobnie nie są skupieni w 100%.
-Druga rzecz, myślę, że prawdopodobnie strata Wesa [Fofany], który dla nas był kluczowym zawodnikiem od początku, była trudnym momentem. Jeśli spojrzycie na City i Arsenal, to zdarzyło się to we wszystkich zespołach.
-Dobrą rzeczą jest to, że nadal gramy dobry mecz, dobrą grę, mamy dobre szanse.