Dzisiaj o 16:00 rozpoczął się mecz dziewiątej kolejki Premier League. Chelsea na Stamford Bridge podejmowała beniaminka ligi, a dokładniej Sunderland. Spotkanie zapowiadało się bardzo emocjonująco, a to głównie z uwagi na dobrą formę obu drużyn
Sunderland fantastycznie rozpoczął sezon w elicie angielskiej piłki. Po ośmiu rozegranych kolejkach The Black Cats lokują się na siódmej pozycji w ligowej tabeli, przy czym posiadają tyle samo punktów co Tottenham czy właśnie Chelsea. Szkoleniowiec Sunderlandu, Regis Le Bris stawia zdecydowanie bardziej na defensywę, niż ofensywę. W obecnej tabeli z zespołów Top10, to właśnie Sunderland strzelił najmniej bramek, bo tylko dziewięć, ale również stracił najmniej ze wszystkich zespołów, bo jedynie sześć razy Roefs musiał wyjmować piłkę z siatki. The Black Cats zdecydowanie nie chcą podzielić losów ostatnich beniaminków ligi, którzy już po roku spadali z powrotem do Championship. Sunderland zdecydowanie nie będzie miał łatwo w tej rywalizacji, wszak mierzą się oni z uznaną europejską marką, jaką zdecydowanie jest Chelsea. The Blues po lekkiej zadyszce wrócili na dobre tory. Pokonanie obecnych mistrzów Anglii z pewnością pomogło mentalnie drużynie Mareski. Ostatnie cztery mecze Chelsea to cztery zwycięstwa, dwa w Premier League i dwa w Lidze Mistrzów. Nierozłącznym elementem ostatnich meczów The Blues zdecydowanie są czerwone kartki. W ostatnich siedmiu meczach w pojedynkach Chelsea zostało pokazanych aż siedem kartoników właśnie tego koloru. W dzisiejszym meczu jednak można było oczekiwać, że tych czerwonych kartek nie będzie. Zawodnicy Mareski są obecnie na świeczniku sędziów Premier League, a Sunderland nie słynie z ostrych fauli. Zapowiadało się więc fantastyczne widowisko.
Sędzia Andrey Madley po raz pierwszy użył gwizdka i mecz rozpoczęła ekipa gości. I to właśnie Sunderland wyprowadził pierwszy groźny atak. Już w pierwszej minucie Cucurella sfaulował Traore i goście mieli rzut wolny. Piłka ze stałego fragmentu gry pofrunęła na głowę Ballarda, a ten oddał pierwszy celny strzał w meczu. Jednak to Chelsea była zdecydowanie bardziej skuteczna. Pierwsza akcja The Blues i od razu z efektem. Piłkę w środku opanował Pedro Neto i fantastycznie jednym podaniem odnalazł Garnacho. Argentyńczyk bez problemu poradził sobie z obrońcą i płaskim strzałem pokonał bramkarza Sunderlandu. Chelsea prowadzi 1:0 już po czterech minutach! Sunderland nie pozostawał jednak dłużny i od razu rzucili się, aby odrabiać straty. Efektem tego był rzut wolny po faulu Chalobaha na Isidorze. Piłkę w dogodnym miejscu ustawił sobie Le Fee, jednak Francuz niecelnie uderzał. Zakotłowało się w polu karnym Sunderlandu. Rzut rożny wykonywał Reece James, piłkę przedłużył Garnacho, do niej dopadł Cucurella, jego strzał został zablokowany, ale przed polem karnym znalazł się jeszcze Caicedo, który strzałem z woleja starał się zaskoczyć Roefs’a, ale jego strzał został zablokowany i wylądował na kolejnym rzucie rożnym.
Sunderland bardzo aktywnie dożył do wyrównania. W 22 minucie pojawiła się szansa dla gości. Długim wrzutem z autu popisał się Mukiele, doszło do dużego zamieszania w polu karnym The Blues, które wykorzystał Isidor. Frnacuz odnalazł się w tym rozgardiaszu i umieścił piłkę w siatce Roberta Sancheza, sam Hiszpan nie miał zbyt wiele do powiedzenia w tej sytuacji. Mamy więc remis 1:1 po 22 minutach na Stamford. Kolejna ciekawa akcja miała miejsce dopiero w 40 minucie. Kolejny rzut rożny egzekwowała Chelsea. Reece James ponownie bił ten stały fragment gry. Dorzucił on piłkę do Enzo, ten przedłużył ją na dalszy słupek, gdzie czaił się już Garnacho, lecz tym razem to Roefs wyszedł górą z tego pojedynku. Bardzo nisko zaczęli się bronić goście. Podirytowany tym faktem Chalobah postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, a raczej nogi, i huknął z dystansu, a Roefs musiał przenieść futbolówkę nad poprzeczką. Do końca pierwszej połowy nic ciekawego się już nie zadziało i zawodnicy schodzą na przerwę.
Do drugiej połowy oba zespoły podeszły bez zmian kadrowych, a drugą cześć meczu rozpoczęła Chelsea. Druga połowa nie zmieniła wyglądu od końca pierwszej, więc Enzo Maresca szuka zmian. Jedną z nich jest Estevao, który już w 57 minucie zameldował się na boisku, a zmienił on strzelca bramki, a więc Garnacho. Druga połowa jest dosyć nudna i monotonna. Można by odnieść wrażenie, że Chelsea bije głową w mur, a Sunderland stara się jedynie kontrować. W 68 minucie mieliśmy kolejny rzut rożny dla The Blues, został on krótko rozegrany, pozycję do strzału miał Enzo, ale z jego uderzeniem bez problemu poradził sobie Roefs. Kolejne zmiany w ekipie Mareski. W 75 minucie z boiskiem żegnają się Guiu oraz Acheampong, a w ich miejsce pojawili się Gittens oraz Tosin. Na boisku zameldowali się jeszcze George oraz Andrey Santos, a zmienili oni Neto oraz Joao Pedro. Do drugiej połowy zostało doliczonych sześć minut, które The Blues starali się wykorzystać, aby strzelić wygrywająca bramkę. Jednak scenariusz tego meczu był inny. Po raz pierwszy w drugiej połowie Sunderland zameldował się w polu karnym Chelsea i od razu zrobili to skutecznie. Brobbey dostał daleką piłkę na walkę, przeczekał chwilę z futbolówką, oddał piłkę do niekrytego Talbiego, a ten płaskim strzałem po długim rogu pokonał Sancheza. Okropna postawa obrony Chelsea, nie po raz pierwszy w tym sezonie zresztą.



