Gdy nowy zawodnik Chelsea, Marc Guiu, usiadł obok swojego dziadka, Manela, na boisku treningowym w Cobham, nie trzeba było długo czekać, aby wszyscy w pokoju docenili wyjątkową więź między nimi.

„Zacząłem grać w piłkę nożną z powodu mojego dziadka, z twojego powodu” – wyjaśnił Marc, odwracając się do Manela. „Byłeś dla mnie ogromną inspiracją, gdy jako dziecko grałem na boisku przez cały dzień”.

„Doceniam to i wszystkie twoje poświęcenia” – odpowiedział Manel.

„Dotarłeś tam, gdzie zawsze mówiłeś, że dotrzesz. Pamiętasz, jak mówiłeś: „Wiesz, gdzie będę grał?”, a ja odpowiadałem: „Gdzie?”, a ty odpowiadałeś: „W Premier League”. I widzisz, udało ci się. Dobra robota, Marc. Dobra robota, synu”.

Emocje są widoczne, gdy Manel zaczyna płakać i dumnie poklepuje nogę Marca kilka razy, zanim para się obejmie.

Manel kontynuował: „Dla mnie to spełnienie marzeń. Grałem trochę w piłkę nożną w swoim czasie i kiedy zobaczyłem, jak gra jako młody chłopak, nie wiem dlaczego, wiedziałem, że pewnego dnia mu się uda. I tak się stało. Więc to, czego ja nie byłem w stanie zrobić, ponieważ przeszedłem na emeryturę bardzo wcześnie [w wieku 27 lat], jemu się udało, więc ekscytacja jest ogromna… ogromna”.

Marc dodał: „Zawsze mówiłem, że mój dziadek jest moją inspiracją do kontynuowania gry w piłkę nożną – że jestem tam, gdzie jestem dzięki niemu, a wszystko po to, abym mógł spełnić swoje marzenie i jego też. Więc to naprawdę ważne, że jest tu dzisiaj, ponieważ był przy mnie przez całą moją dotychczasową karierę”.

Ostatni rok był dla Marca spełnieniem marzeń na wielu płaszczyznach. Po zdobyciu złotego buta na zeszłorocznym letnim Euro do lat 17, w październiku 17-latek został najmłodszym zawodnikiem Barcelony, który strzelił gola w debiucie, kiedy zdobył zwycięstwo przeciwko Athletic Bilbao zaledwie 23 sekundy po wejściu na boisko jako zmiennik. Dwa miesiące później napastnik dołożył także swojego debiutanckiego gola w Lidze Mistrzów, a w minionym sezonie zaliczył siedem występów we wszystkich rozgrywkach, w tym dwa starty, stając się stałym bywalcem meczowych składów Xaviego. Marc spędził ponad dekadę w słynnej akademii Barcelony, po tym jak dołączył do niej w wieku siedmiu lat, ale kiedy doskonalił swoje umiejętności w ogrodzie ze swoim dziadkiem, młodzieniec miał już na oku Anglię i Premier League.

Często słyszy się, jak nowy zawodnik mówi: „Nigdy nie wyobrażałem sobie, że podpiszę kontrakt z takim klubem, kiedy byłem młodszy”. Ale tak nie było w przypadku Marca.

„Zawsze sobie to wyobrażałem [grę w Premier League]. Zawsze we dwójkę wierzyliśmy, że mi się uda. Mówiliśmy, że mi się uda” – powiedział Marc.

Manel dodał: „Byłem przekonany, ponieważ zawsze mówił: „Chcę grać w Premier League”, a ja mówiłem, że tam dotrzesz, ale musisz się poświęcić. Jeśli musieliśmy trenować przez dodatkową godzinę, to musieliśmy trenować przez dodatkową godzinę. I to właśnie zrobiliśmy”.

Marc został opisany przez jednego z byłych trenerów Barcelony jako „czysty środkowy napastnik, klasyczny numer dziewięć”. Jest szybki, potężny, silny w powietrzu i bardzo dobrze naciska. Nie tylko na boisku jego trenerzy byli pod wrażeniem, opisując 18-latka jako „rewelacyjnego chłopaka”, którego wysiłek i poświęcenie są przykładem dla kolegów z drużyny.

Manel powiedział: „Jest dziesiątką [na dziesięć] jako piłkarz, ale jako osoba jest pięćdziesiątką. Jest wyjątkowy. Jest moim wnukiem, ale nawet gdyby nie był moim wnukiem i znałbym go tylko jako osobę, powiedziałbym to samo. Jest fantastyczny; jego charakter, wszystko. A jako piłkarz, cóż, zobaczysz. „Wciąż musi się wiele nauczyć, ponieważ jest tak młody, ale to nadejdzie, ponieważ nauczył się już tak wiele”.

Rozmowa między parą nadal rozgrzewała serce, a po kolejnej odpowiedzi Manel zwrócił się do swojego wnuka i po prostu powiedział: „Jak dotąd to spełnienie marzeń, prawda?”.

„Tak” – padła odpowiedź.

Manel ponownie chwycił Marca za nogę, ponieważ jego duma była wyraźnie widoczna i ponownie stał się emocjonalny.

„Bez niego nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem, ponieważ nie spędziłbym tyle czasu na grze w piłkę nożną” – powiedział Marc. „Wszystkie chwile, kiedy graliśmy w piłkę nożną, śmialiśmy się i ciężko trenowaliśmy, były tym, co mnie trzymało”.

„Jesteśmy jak dwa ziarnka grochu w strąku” – dodał Manel.

Marzenie o podpisaniu kontraktu z jednym z największych klubów w Premier League zostało już spełnione, ale Marc nie zamierza na tym poprzestać. Nastolatek ma nadzieję, że jego bramki pozwolą The Blues sięgnąć po tytuły w Premier League i Lidze Mistrzów, a podczas pobytu na Stamford Bridge chce zostać najlepszym środkowym napastnikiem na świecie.

„Myślę, że to osiągnie” – powiedział Manel. „Znam go dobrze i nie było celu, którego nie byłby w stanie osiągnąć, a dowód jest tutaj, spójrz, gdzie jest teraz. „Ale to nie koniec, to ten jego duch, który zaprowadzi go wszędzie, może dalej niż możemy sobie nawet wyobrazić”.

Źródło: Chelsea FC