Jakiś czas temu regularnie zalewano nas informacjami co do nowych sponsorów Chelsea. Aby dokładniej przedstawić temat postanowiliśmy poprosić o komentarz Łukasza Bączka, który jest ekspertem w kwestiach sportowo-finansowych. Nadmieniamy, że tekst powstał jakiś czas temu, stąd wszelkie formy przyszłe, jednakże wciąż jest aktualny.

Chelsea wchodzi w decydującą fazę sezonu zarówno na boisku jak i poza nim. Wyniki sportowe będą determinowały późniejsze umowy sponsorskie, które pomogą w konstrukcji budżetu i potencjalnych wzmocnieniach w nadchodzących oknach transferowych.

Londyński klub znajduje się w niezbyt komfortowej sytuacji, ponieważ powtarza się sytuacja sprzed kilku miesięcy. Rok temu, intratną umowę o wartości 20 mln funtów, wypowiedziała marka WhaleFin z branży crypto, która była sponsorem rękawów na meczowych koszulkach. Jeszcze wcześniej brytyjski telekom Three wypowiedział główną umowę na przodzie koszulek o wartości 40 milionów funtów rocznie. Z racji braku kwalifikacji do europejskich pucharów klub bezskutecznie starał się pozyskać następców dotychczasowych partnerów. Na horyzoncie pojawiła niezbyt jasna umowa z Infinite Athlete, która została zbadana przez panel Premier League pod kątem rynkowej wartości godziwej i powiązań z właścicielem. Ostatecznie pod koniec września 2023 r. władze ligi zatwierdziły umowę o wartości 43 milionów funtów obejmującą prawa do logotypu na froncie koszulek meczowych i miejsce na rękawie zestawu treningowego. Ustalenia zakładają przejściowy sponsoring koszulek meczowych wyłącznie do końca sezonu 2023/2024, a następnie przejście na rękaw „meczówek”, oczywiście za niższą opłatą, ale też zgodną z zasadą „fair market value”.

Chelsea od kilku miesięcy prowadzi zintensyfikowane rozmowy z potencjalnymi partnerami. Najgorętsza nazwa na rynku dotyczy linii lotniczych z Arabii Saudyjskiej – Riyadh Air. Saudyjski przewoźnik, mimo że pierwszy lot ma zaplanowany dopiero na 2025 rok, już teraz podejmuje agresywne działania marketingowe, aby utkwić w świadomości globalnej społeczności piłkarskiej. Premierowa umowa sponsorska w sporcie zakłada sponsoring koszulek meczowych Atletico Madrid przez najbliższe cztery sezonu w podstawowej opłacie €40 milionów rocznie. Chelsea na pewno może liczyć na wyższe kwoty. Dla linii lotniczych, które w mojej opinii są obecnie faworytem do zastąpienia Infinite Athlete, będzie to jedyna szansa, aby pojawić się w centralnym miejscu koszulek jednego z klubów Big Six Premier League. Wszystkie pozostałe kluby Wielkej Szóstki mają zabukowane umowy z głównymi sponsorami co najmniej do końca sezonu 2026/2027. Pierwsze doniesienia o podjętych rozmowach potwierdził The Athletic, również we wrześniu zeszłego roku. Niebiescy oczekują opłaty na poziomie 60 milionów funtów rocznie, wskazując jako benchmark odnowienie umowy Emirates z Arsenalem na poziomie 60 milionów funtów+. Ambicje są duże natomiast powinny iść w parze z formą sportową i mieścić się w ramach rynkowej wartości godziwej.

Umowa na wspomnianym poziomie nie będzie możliwa do realizacji bez awansu do Ligi Mistrzów w następnym sezonie – praktycznie pewne. Sponsorzy na froncie koszulek jako plan minimum zakładają grę w europejskich pucharach. W obecnej sytuacji, kiedy niepewna jest gra w Lidze Europy lub Lidze Konferencji, klub nie będzie mógł liczyć na wyższą opłatę sponsorską niż 40-45 milionów funtów rocznie. Zatem wszystko w nogach piłkarzy.

Najnowsze informacje sprzed kilku dni donoszą o kolejnej turze rozmów pomiędzy Chelsea a Riyadh Air. Todd Boehly gościł w Arabii Saudyjskiej. Rozmawiano ponadto o możliwych transferach z klubu graczy the Blues do czołowych saudyjskich klubów (będących własnością w 75% przez PIF) w letnim oknie transferowym. Przedwczesne zakończenie umowy z Oman Air podgrzało spekulacje na ten temat, choć bezpodstawnie. Umowa z przewoźnikiem z Omanu zakładała możliwość wcześniejszego rozwiązania, gdyby sponsorem na przodzie koszulek pojawił się inny podmiot z branży lotniczej. Linie z Omanu po zmianie zarządu przyjęły nową strategię z uwzględnieniem nacisku na redukcję strat finansowych przedsiębiorstwa. Riyadh Air to potencjalnie kolejny przewoźnik z Bliskiego Wschodu, który opiera swoją strategię na sponsoringu klubu Premier League. Zarówno w Arsenalu jak i Manchesterze City są długoletni partnerzy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Na koszulce Kanonierów widzimy linie Emirates z Dubaju, z kolei u Obywateli króluje Etihad Airways z siedzibą w Abu Dhabi. W Newcastle globalnym partnerem zostały inne krajowe linie lotnicze z Arabii Saudyjskiej – SAUDIA. Z kolei EVA Air z Tajwanu jest od kilku lat oficjalnym partnerem West Hamu.

Oprócz centralnego miejsca na koszulce pojawią się inne roszady na meczówkach i strojach treningowych. Dobiega końca sponsoring zestawu treningowego przez markę Trivago. Umowa o wartości 10 milionów funtów co sezon zostanie zastąpiona od przyszłej kampanii logotypem firmy z branży crypto – BingX. Nastąpi niewielki wzrost do 12 milionó funtów. Co ciekawe BingX obecnie pojawia się na rękawie koszulek meczowych w ramach krótkoterminowego partnerstwa na poziomie 6 milionów.

Na zakończenie warto wspomnieć o bijącej rekordy popularności marce Jordan Brand, która po owocnej współpracy z PSG chciałaby zaistnieć w Premier League. Kluczowa w tym wszystkim jest rola producenta strojów – Nike, mająca w swojej stajni Jordana, lecz funkcjonująca jako odrębne podmiot. Koszykarska marka upodobała sobie Londyn z racji tego, że jest określany jedną ze światowych stolic mody. PSG ze swoją kolekcją stało się kultową marką również na polu streetwearu. To samo Jumpan chciałby zrobić z multikulturowym Londynem. Szacuje się, że wkład finansowy Jordana do paryskiego klubu wyniósł 15 milionów euro. Ponadto nieszablonowe kolekcje ubrań pozwoliły na znaczne wzrosty przychodów z merchandisingu. Jordan ceni sobie historyczne sukcesy Chelsea i większą rozpoznawalność w skali globalnej niż rywale zza miedzy – Spurs. Natomiast przewagę Kogutów stanowi duże prawdopodobieństwo gry w Lidze Mistrzów w następnym sezonie. Rozmowy Jordan Brand z obydwoma klubami zostały wstrzymane do czasu zakończenia sezonu. Jordan wbrew medialnym doniesieniom nie posiada obecnie aspiracji, aby całkowicie wyprzeć Nike i projektować wszystkie stroje. Tym bardziej Nike nie ma biznesu, aby zrezygnować ze współpracy, mimo że płaci Chelsea 60 milionów funtów rocznie. Logo Jumpan może pojawić się na trzecim lub czwartym komplecie strojów, a już na pewno na stroju, w którym klub miałby wystąpić w europejskich pucharach.

ŹRÓDŁOŁukasz Bączek dla Chelsea24News.pl