Mauricio Pochettino wziął udział w konferencji prasowej po spotkaniu z Liverpoolem.

Jak ważne były te szanse pod koniec drugiej połowy?

-Myślę, że były kluczowe. Dzisiaj stworzyliśmy, nie wiem, cztery, pięć czy sześć dużych szans i nie strzeliliśmy gola. W takim meczu jak dzisiaj, w finale, strzelenie gola jako pierwsi może być dużą przewagą.

-Potem straciliśmy bramkę w ostatniej minucie i trudno było zareagować. Tak, finały to finały, chodzi o to, aby wygrać, nie chodzi o to, aby za dużo mówić i do nich wracać.

Co mówisz swoim zawodnikom? Jak podnieść ich na duchu?

-Nic. Są profesjonalistami, są bardzo konkurencyjni i teraz musimy iść naprzód, muszą poczuć ból. Gramy o trofeum i nie zdobyliśmy go. Nie mogę poprawić ich nastrojów w żaden sposób.

-Muszą poczuć ból tak jak my. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że musimy więcej pracować, musimy robić lepsze rzeczy, musimy się poprawić. Rywalizowaliśmy z drużyną, która od 7 lat walczy o wszystkie trofea.

-Chodzi o to, aby najpierw tu dotrzeć, a potem poczuć, co to znaczy grać o wielkie trofeum. Pamiętam, że po trzech lub czterech latach Liverpool przegrał Ligę Mistrzów, przegrał Ligę Europy, później dalej wierzyli w ten projekt i w następnym sezonie byli silniejsi, aż zdobyli to, czego chcieli.

– Jeśli chcemy rzucić wyzwanie drużynie takiej jak Liverpool, to nie chodzi o to, aby siedzieć tu sfrustrowany. Chodzi o to, by brać przykład z wiary, to jest najważniejsze.

Czy oczekiwałeś nieco więcej od swoich zawodników w dogrywce?

-Oczywiście, to było trudne. Zawsze pewne doświadczenie, pewne przywództwo na boisku pomaga. Zawodnicy czują rozczarowanie, ponieważ byliśmy blisko wygrania meczu po 90 minutach, a później straciliśmy trochę energii.

-Niektórzy gracze, tacy jak Gallagher i Chilly, czuli się naprawdę zmęczeni i musieli zejść. Drużyna zaczęła czuć, że może seria rzutów karnych będzie najlepszym rozwiązaniem.

-Nie możemy ich winić, nie możemy nic powiedzieć. Myślę, że wysiłek był ogromny. Jestem zadowolony z wysiłku. Chodzi o to, aby nadal wierzyć. Nie otrzymaliśmy nagrody, której chcieliśmy, ale teraz idziemy dalej.

Jak opiszesz swoje emocje?

-Czuję to samo co zawodnicy. Jeśli zapytasz graczy, jak się czują, czuję to samo. Jestem tak rozczarowany. Jestem starszy, mam mniej czasu na zdobywanie tytułów, a oni są młodsi ode mnie i mają na to czas.

-W piłce nożnej zawsze chodzi o to, abyś miał okazję. Kiedy docierasz do finału, wydaje ci się, że jest już dobrze, bo możesz zmierzyć się ze swoim rywalem, ale potem, kiedy nie dostajesz tego, czego chcesz, cały wysiłek, który wykonałeś przez siedem lub osiem miesięcy, wydaję się bezcelowy. Trudno jest sobie z tym poradzić.

-Jesteśmy konkurencyjni. Jeśli chcemy wygrać, musimy iść dalej. Myślę, że jutro musimy trenować i zregenerować siły na środę.

Co sądzisz o oskarżeniach Gary’ego Neville’a, który zarzuca twoim piłkarzom, że zaprzepaścili okazję?

-Nie słyszałem, co powiedział, ale jeśli porównasz wiek obu grup, myślę, że jest podobny. Słuchaj, mam dobre relacje z Garym. Nie wiem, jak mogę odebrać jego opinię, ale szanuję ją.

-To prawda, w dogrywce, z powodu zmian, nie utrzymaliśmy takiej energii jak w drugiej połowie, jednak na pewno jestem dumny z zawodników. Podjęli duży wysiłek.

-Jesteśmy młodą drużyną. Nie ma co porównywać nas z Liverpoolem, tylko dlatego, że oni również kończyli mecz z młodymi zawodnikami. Nie da się tego porównać. Dzisiaj grał Liverpool i Chelsea.

-Zamierzamy pozostać silni, wierzyć w ten projekt i zobaczyć, co możemy zrobić w przyszłości.

ŹRÓDŁOfootball.london