Przenoszę was do ostatniego sezonu, kiedy Chelsea była mistrzem Anglii. Mistrzostwo w tamtym sezonie było nie lada osiągnięciem.

W Anglii zgromadziła się wówczas cała śmietanka trenerska; w Manchesterze City Pep Guardiola, w Manchesterze United Jose Mourinho, w mieście Beatlesów panował Jurgen Klopp, u Kanonierów wciąż Arsene Wenger, a w Tottenhamie Mauricio Pochettino.

Ówczesny sezon można dzielić na dwa etapy: ten, w którym Conte rozpoczął sezon z Chelsea i ten, gdy już zmienił formację. 24 września 2016 roku Chelsea podejmuje na Emirates Arsenal. W 11. minucie fatalny błąd Cahilla wykorzystuje Alexis Sanchez. Druga bramka padła po szybkiej akcji, w której widoczne były wszystkie nieporozumienia taktyczne – Azpilicueta zszedł do środka obrony, a jego brak na lewej obronie miał uzupełnić… Eden Hazard. Kolejny gol rozpoczyna się od szybkiego obrotu z piłką Mesuta Ozila i jego dwójkowej akcji z Sanchezem, którą wolejem zwieńczył Niemiec. Już po 40 minutach drużyna Wengera prowadzi 3:0 i doszczętnie uwypukla wszystkie wady i braki Chelsea. Drużyna była ustawiona w formacji 4-1-4-1 z duetem obrońców Luiz-Cahill, Azpilicuetą na lewej obronie i Ivanoviciem na prawej stronie. W środku Matic, Kante, Fabregas. W drugiej połowie Włoch zmienił formację. To tabela. A w głowie Antonio Conte czas na trwałe zmiany.

Przychodzi mecz z Hull. 7. kolejka. Formacja 3-4-3, a na wahadłach wychodzą: Marcos Alonso i Victor Moses. Ściągnięty w deadline hiszpański kot w worku i nieudany skrzydłowy, który większość swojego życia spędził na wypożyczeniach. Zabawne są częste dyskusje ubolewające nad tym, jak trener ma ciężko sytuację kadrową. Kluczowy zawsze jest system, dlatego Brighton tak dobrze sobie radzi – bo ściągają graczy pod konkretny profil i nietrudno jest im kogoś zastąpić (co nie znaczy, że nie odczują straty ważnego piłkarza). Siłą rewelacji obecnego sezonu, Girony jest system. Dobranie odpowiedniego profilu piłkarza to klucz. Dlaczego Caicedo miał i dalej miewa problemy w Chelsea? W Brighton u De Zerbiego grał w double-pivocie, miał drugiego pomocnika blisko siebie, więc również boiskowe automatyzmy miał inne. W systemie drużyny Mew było również więcej piłkarzy blisko siebie = więcej opcji do gry. W Chelsea odpowiada za ogromny obszar w pojedynkę. Z czasem się do tego zaadaptuje, ale nie mogą dziwić niektóre proste straty. Wracamy do Conte.

Zmiana przyniosła efekty w postaci wyjazdowego zwycięstwa 0:2 z Hull. Już w następnej kolejce czekał – czego by nie mówić – aktualny mistrz Anglii, Leicester. W składzie jedna zmiana – Pedro za Williana. Wynik? 3:0 na własnym boisku. Prawdziwa siła 3-4-3 przychodzi kolejkę później. Na Stamford Bridge gości Manchester United Jose Mourinho i już w 1. minucie nieporozumienie obrońców gości wykorzystuje Pedro. Cahill, Hazard i Kante. 4:0, upokorzenie ekipy Portugalczyka: „Nie rób mi tego przy 4:0. 1:0 w porządku, 4:0 to upokorzenie.”

Łącznie 13 zwycięstw z rzędu po zmianie formacji na 3-4-3. Było to wyrównanie rekordu serii zwycięstw z rzędu, wcześniej udało się to legendarnej, niepokonanej wersji Arsenalu. Królują wahadła, duet Hazard & Costa jest kosmiczny, a obrona długo nie była tak szczelna. Antonio Conte stał się pierwszym menadżerem, który wygrał trzy razy z rzędu nagrodę dla menadżera miesiąca. A sam sezon zakończył z liczbą 30 zwycięstw – również rekord na tamten moment, pobije go Pep Guardiola w przyszłym sezonie. W dodatku był to drugi najlepszy sezon Chelsea w Premier League pod względem liczby zdobytych goli – 85. Rekordowy wynik był pod wodzą Ancelottiego – aż 103 bramki. Na tamten moment był to też drugi najlepszy wynik punktowy w historii Premier League. Pierwszy to 95 punktów Mourinho w debiutanckim sezonie.

3-4-3 wprowadziło prawdziwą rewolucję. Nawet uparty Wenger postanowił wystawić trzech obrońców pod wpływem efektów Włocha w Premier League. Już w Serie A Conte udowodnił, że jest znakomitym trenerem, również demolując ligę rekordowym wynikiem punktowym (102 punkty) i trzema mistrzostwami z rzędu. To właśnie było najbardziej imponujące w tamtym sezonie – wpływ ustawienia. Najważniejszym powodem takiego sukcesu była zmiana formacji i dostosowanie graczy pod ten system. Na dobrą sprawę, nawet pomijając ten nieudany start sezonu, i licząc jedynie okres od zmiany formacji przyniósł Chelsea więcej punktów (83), niż w zeszłym sezonie potrzebowało Leicester (81), aby zdobyć tytuł.
Podczas tego zdecydowanego marszu po mistrzostwo muszę wspomnieć jeszcze o spotkaniu z Evertonem. Rezultat 5:0, a mogło być jeszcze wyżej, bo dwie dogodne okazje zmarnował Diego Costa oraz Moses trafił w słupek. Everton przez całe spotkanie oddał jeden strzał, w dodatku niecelny. Absolutna dominacja i prawdopodobnie jeden z najlepszych występów Chelsea w erze Premier League.

Trzeba pamiętać, że Chelsea nie grała w europejskich pucharach, po fatalnej poprzedniej kampanii zakończonej na 10. miejscu. Zespoły Conte zawsze dobrze wyglądają, gdy nie muszą grać na europejskim froncie. W Chelsea zdobył tak mistrzostwo. Jego Inter po odpadnięciu w kompromitujący sposób z LM, szedł jak burza po mistrzostwo Włoch. Dobry okres zaliczył także w Tottenhamie, gdy na sam koniec wbił się do TOP4 – oczywiście bez grania w pucharach.

Najbardziej absurdalną statystyką jest, szczególnie przy dzisiejszym wzrostu ich popularności i coraz większego wpływu na futbolowe spojrzenie, wynik wykreowanych sytuacji i rozdźwięk między xG a liczbą bramek. xG: 61.80 Liczba goli: 85 Bilans: +23 Tak, Chelsea w tamtym sezonie strzeliła 23 gole więcej niż, w teorii, powinna. Kompletny absurd.

Diego Costa strzelił 20 goli. Był niesamowity w tamtym sezonie, jego wpływ na zespół i charakter to coś, czego zabrakło każdemu napastnikowi Chelsea w ostatnich latach. Do tego dochodziła świetna gra tyłem do bramki, świetnie współpracował z pozostałą ofensywną dwójką. Na koniec sezonu również niezły wynik jeśli chodzi o asysty – 7. Hiszpan był ostatnim napastnikiem, który sprawdził się na Stamford Bridge. Od Hazarda Conte wymagał najwięcej, szczególnie w defensywie. Ostatecznie doszli do porozumienia, a sam Belg rozegrał jeden z trzech swoich najlepszych sezonów w karierze. Jego wpływ na grę i oglądanie w akcji to była czysta przyjemność. Wybitny piłkarz.

Pedro momentami był nieprawdopodobny – mnóstwo pięknych bramek, niektóre szczególnie ważne – takie jak z Tottenhamem. Niedoceniany gracz.

Alonso i Moses to odkrycia tamtego sezonu. Jedna z rzeczy, których nie dało się przewidzieć przed sezonem. A oni funkcjonowali dobrze przez cały sezon. System z wahadłami maskował ich defensywne braki, a uwydatniał ofensywny potencjał. Ich gra na obieg idealnie łączyła się ze skrzydłowymi dobrze operującymi bliżej środka, w pół-przestrzeniach. Hiszpan był słabym lewym obrońcą, a Nigeryjczyk słabym skrzydłowym. A w jednym sezonie zostali dobrymi wahadłowymi. To całkiem uniwersalna pozycja – trzeba przyznać.

Kante z Maticiem byli już w dobrej formie w momencie przyjścia Conte, ale dalej należy pochwalić Włocha za połączenie tego duetu. Pomocnicy w 3-4-3 muszą być mocno odpowiedzialni, bo odpowiadają w dwójkę za bardzo duży obszar boiska, stąd w duecie pomocników nie można zbytnio postawić na gracza przesadnie ofensywnego. Przy pracowitości Kante, u Serba ujawnił się potencjał w kreacji – zaliczył 7 asyst, nie wszystkim wiadomo, ale Matić to był jeden z najlepiej zarządzających piłką pomocników w lidze – poza tym duża mądrość w poruszaniu przy wątpliwej szybkości, odpowiedzialny w kryciu i panujący nad sytuacją w środku. Jeden z nich został należycie doceniony, mianowicie nagrodą dla najlepszego piłkarza ligi za sezon 2016/17. N’golo Kante.

David Luiz w swobodnej roli 'libero’. Miał mniej obowiązków związanych stricte z bronieniem, które powodowały, że w parze stoperów nie był tak efektywny. Miał więcej luzu w poruszaniu, mógł kreować z głębi, a przy tym nie były widoczne jego braki. Cahill to generalnie jeden z niedocenianych piłkarzy Chelsea – duża świadomość w ustawieniu pozwalała mu bardzo dobrze funkcjonować jako LŚO. Azpilicueta do gry jako PŚO był stworzony, potwierdził to później u Tuchela. Niesamowita waleczność + umiejętność gry 1v1. Całość świetnie się uzupełniała z bardzo dobrym Courtois za plecami.

Przyjście Conte zmieniło wiele i wywołało wielki wpływ na całą ligę, popularyzując grę z trójką obrońców. Był to także ostatni sezon, gdzie Chelsea walczyła o mistrzostwo. To już wszystko ode mnie, dziękuję za przeczytanie.


@Futbol w Nitce