W sobotnie popołudnie rozegrane zostało trzecie domowe spotkanie The Blues. Podopieczni Mauricio Pochettino podjęli spragnioną zwycięstwa drużynę Nottingham Forest.

Spotkanie rozpoczęło się bez żadnych zaskoczeń. Chelsea od razu ruszyła do zaciętego ataku i widać było, że od razu chcieli nadać szybkie tempo spotkania. Pierwsza szansa przyszła już w 2 minucie, gdy kapitan The Blues posłał mocną piłkę w pole karne, ale nic poza rzutem rożnym nie wyniknęło z tej akcji. Niestety na tym się skończyło i przez kolejne 10 minut zawodnicy Chelsea starali się stworzyć kilka groźnych ataków, ale dogodna szansa przyszła dopiero po pierwszym kwadransie gry. Connor Gallagher po przechwycie piłki uderzył sprzed pola marnego, ale minimalnie futbolówka przeszła koło lewego słupka bramki gości. Na następną groźną sytuację musieliśmy czekać aż do 28 minuty, kiedy to goście po raz pierwszy szturmowali pole karne Chelsea. Na szczęście dla sympatyków Niebieskich skończyło się na strzale „Panu Bogu w okno”. Nottingham natomiast nie zamierzało się zatrzymywać. W 31 minucie Awoniyi zdołał oddać ekwilibrystyczne uderzenie, ale obok bramki Roberta Sancheza. Po kilku szansach graczy w czerwonych trykotach w końcu zespół Pochettino z powrotem doszedł do głosu. Enzo Fernandez po otrzymaniu piłki z bocznego sektoru boiska minimalnie przestrzelił nad bramką. Wydawałoby się, że zespół Pocha będzie chciał ruszyć w kilkunastu ostatnich minutach szturmem na bramkę, ale skończyło się jedynie na zablokowanym strzale Sterlinga i słabym rzucie wolnym Fernandeza. Bardzo słaba, nudna i bezbarwna połowa spotkania na Stamford Bridge.

Druga część spotkania rozpoczęła się koszmarnie dla The Blues. Moises Caicedo niepierwszy raz oddał za darmo piłkę w środku pola i po szybkim ataku Anthony Elanga lekkim i precyzyjnym strzałem zdobył pierwszego gola w sobotnie popołudnie. Fatalne zachowanie pomocnika oraz bramkarza. Chelsea kontra Nottingham – 0:1. Po straconym golu gospodarze wiedzieli, że musieli ruszyć bezzastanowienia na bramkę Turnera. Tak też się stało i po 10 minutach Londyńczycy mieli idealną okazję. Enzo popisał się kolejnym genialnym podaniem, ale Nicolas Jackson dla odmiany źle ją przyjął i zmarnował dogodną szansę. W przeciwieństwie do ostatnich spotkań już w 61 minucie przyszedł czas na zmiany. Connora Gallaghera oraz Bena Chilwella zastapił nowy nabytek Cole Palmer i obiecujący Noni Madueke. Do 70 minuty Niebieskim udało się stworzyć jedynie jedną szansę. Bez zaskoczenia stworzył ją Enzo, ale napastnik z numerem 15 znalazł się na pozycji spalonego. Kolejne minuty wciąż nie przynosiły nawet odpowiednio groźnych akcji. Czas mijał, a Chelsea była bezradna pod polem karnym Nottingham. 79 minuta – Mudryk oraz Maatsen pojawiają się na boisku za Caicedo i Gusto. Zmiany w końcu przyniosły efekty. Chelsea od 80 minuty zacięcie ruszyła na bramkę i po doskonałej akcji Sterlinga Senegalski napastnik The Blues koncertowo zmarnował szanse z kilku metrów. Kuriozalne zachowanie i żenujące wykończenie. Ostatnie 10 minut przykrego dla fanów zespołu Mauricio meczu nie przyniosło nic poza tysięczną stratą Mudryka. Ukrainiec prawie spowodował bramkę na 2-0 po świetnej akcji Elangi.

Chciałoby się powiedzieć, że widać światło w tunelu mimo kilku słabych występów, ale kolejny sezon bez napastnika oraz kontuzjami kapitana zapowiada się koszmarnie. Chelsea vs Nottingham Forest – 0:1.