Graham Potter wziął udział w konferencji prasowej po udanym spotkaniu z Borussią Dortmund.

Jak bardzo jesteś zadowolony z tego meczu?

-Jestem naprawdę zadowolony. Zawodnicy byli wspaniali, kibice byli wspaniali. Trzeba być wspaniałym przeciwko drużynie, która tak dobrze sobie radzi. Myślę, że w tych dwóch meczach zasłużyliśmy na przejście. Myślę, że w Dortmundzie zagraliśmy dobry mecz, ale nie zdobyliśmy bramki, a dziś to zrobiliśmy. To była wyjątkowa noc.

To wyglądało na mecz o wszystko, czy ty to tak czułeś?

-Tak naprawdę nie myślę o tym w ten sposób. Zawsze będą tego typu pytania i hałas. Moim zadaniem jest pomóc drużynie, pomóc zawodnikom, przygotować drużynę tak dobrze, jak mogliśmy i wspierać ich. Oni również cierpieli. Nikt nie cieszył się z takiej passy, jaką mieliśmy. Właśnie dlatego dzisiejszy dzień był dla nas ważny. Chcieliśmy zrobić postęp i zrobiliśmy to, więc jesteśmy szczęśliwi.

Czy rozmawiałeś z właścicielem?

-Tak, rozmawiałem. Nadal tu jest.

Nie oglądałeś rzutu karnego, jak ważne jest to zwycięstwo?

-Wygrać mecz i awansować do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, muszę przyznać, że to jeden z najlepszych wieczorów w mojej karierze. Oglądałem pierwszy rzut karny i nie skończyło się dobrze. Pomyślałem więc, że będę patrzył się w dół i czekał, aż tłum zrobi hałas i na szczęście to zrobił. W tym momencie już nic z tym nie zrobię, to już należy do osobowości Kaia, która jest naprawdę na wysokim poziomie.

Marc Cucurella był jeszcze niedawno wygwizdywany, ale dziś był znakomity. Jak bardzo jesteś z niego zadowolony?

-Został zawodnikiem meczu, prawda? Jestem zachwycony. Oczywiście, kiedy masz tak zły okres, jak my, to musisz radzić sobie z krytyką. Marc poradził sobie z tym dobrze. Staraliśmy się go trochę chronić, ale jednocześnie chcieliśmy wybrać dla niego dobry moment. Stwierdziłem, że dziś wieczorem, niezależnie od sytuacji, kibice będą nas wspierać, bo to Liga Mistrzów. Benoit nie jest dostępny do gry w Lidze Mistrzów, więc stwierdziłem, że Cucurella da nam lewą nogę i równowagę w trójce obrońców i na szczęście zaliczył fantastyczny występ.

Graham, pokazałeś mnóstwo pasji i emocji tego wieczoru.

-Tak, oczywiście. To ważny mecz, to specjalna atmosfera. To pełen pasji wieczór. Obie grupy kibiców przyczyniły się do tego. Stamford Bridge było rozkołysane, a nasz występ temu pomógł. Naciskaliśmy wysoko, stawialiśmy czoła, próbowaliśmy ich atakować. Tak jak powiedziałem, wszystko to przeciwko topowej drużynie.

A co z charakterem pokazanym przez piłkarzy?

-Tu nie chodzi tylko o ten jeden wieczór. Mamy za sobą trudny okres. Musieliśmy odpowiedzieć przeciwko Leeds. Zagraliśmy dobry mecz przeciwko Dortmundowi na wyjeździe, ale przegraliśmy i w momencie, w którym się znajdujemy, nikt nie chce słyszeć, że grałeś dobrze, miałeś kilka szans i powinieneś był strzelić gola. Mieliśmy słabą pierwszą połowę przeciwko Southampton, a potem szybko się to zamieniło w kolejną nieprzyjemną sytuację. Wszyscy musieli trzymać się razem i piłkarze zrobili to w niesamowity sposób. Wielkie podziękowania dla kibiców. Byli niesamowici dziś wieczorem i byli niesamowici w sobotę.

Czy czujesz, że dzisiejszy wieczór jest punktem zwrotnym? Mieliście też trochę szczęścia z powodu ich kontuzji…

-Myślę, że kibice byli wobec nas naprawdę sprawiedliwi. Kibicom zależy, więc kiedy wyniki nie są takie, jak chcą, czują ból. Muszą ten ból jakoś wyartykułować, pozbyć się go i czy to na mnie, czy na kogokolwiek, wszyscy wiemy w tej pracy, że tak właśnie się dzieje. Naprawdę nas wspierali. Trzymali się drużyny i pomagali nam na boisku. Słusznie, kiedy nie radziliśmy sobie tak, jak powinniśmy, dawali znać o swoich uczuciach i to jest sprawiedliwe. Zawsze potrzebujesz odrobiny szczęścia, nawet jak myślimy, że jesteśmy utalentowanymi trenerami i utalentowanymi zawodnikami. Przed Mistrzostwami Świata mieliśmy dziewięciu graczy poza kadrą. Nie masz Reece’a Jamesa, nie masz N’Golo Kante, nie masz Wesleya Fofany, nie masz Bena Chilwella, nie masz Loftus-Cheeka, nie masz Sterlinga – ci gracze są ważni dla nas. Dziś wieczorem zabrakło im kilku graczy i to idzie na naszą korzyść. Nie zamierzam w ogóle na to narzekać.

Graham, jak wyjaśnisz swoją formę w Lidze Mistrzów w porównaniu z formą w Premier League?

-To inne rozgrywki i nie z powodu chęci próbowania. Czasami grasz co cztery dni i rzeczywistość była taka, z pewnością jesienią, że mieliśmy ciągły problem z kontuzjami, które nas zdestabilizowały. To prawdopodobnie wpłynęło na naszą formę w Premier League. Później staraliśmy się zintegrować nowych graczy i doprowadzić do porządku tych, którzy wracali do zdrowia po kontuzji. Wszystkie te rzeczy sprawiły, że był to trudny okres. To dla nas ważne, że dostaliśmy się do ćwierćfinału i jestem zachwycony, że tego dokonaliśmy.

Czy czujesz, że wszystko, przez co przeszedłeś, jest warte dzisiejszego meczu?

-Cóż, nie wiem, czy można tak na to patrzeć. Nieuchronnie, w życiu będziesz miał złe i dobre chwile. Nie widzę innego sposobu, aby na to spojrzeć. Chodzi o to, jak zareagujesz na te złe chwile, musisz zyskać trochę perspektywy i przeanalizować wszystko we właściwy sposób. Takie rzeczy nigdy nie są złe na zawsze, ale czasami tak się czułem!

ŹRÓDŁOfootball.london