Po spotkaniu z Borussią Dortmund Graham Potter wziął udział w konferencji prasowej.

Musiało ci się podobać wiele momentów z tego meczu i z pewnością w pewnym momencie przyjdą bramki?

-Ogólnie jesteśmy zadowoleni z tego meczu. To skomplikowane, gdy grasz na wyjeździe w Lidze Mistrzów, w nieprzyjaznym środowisku, przeciwko drużynie, która jest w dobrej formie. Myślę, że to była równa pierwsza połowa, zarządzaliśmy grą dosyć dobrze, mieliśmy kilka szans na kontrę i strzał w poprzeczkę.

-W drugiej połowie byliśmy dominującym zespołem i stworzyliśmy kilka dobrych szans, poza tą jedną decydującą akcją Borussii, w której nie spisaliśmy się wystarczająco dobrze. Przy odrobinie szczęścia i lepszym wykończeniu, zdobylibyśmy zasłużoną bramkę. Jest, jak jest, musimy po prostu iść dalej. Za nami pierwszy mecz, to było napięte spotkanie, teraz czeka nas rewanż na Stamford Bridge.

Występy są bardziej ustabilizowane, ale jak wielkim ciosem jest utrata bramki w taki sposób?

-To słabo stracony gol i musimy się poprawić. W tym czasie naciskaliśmy i byliśmy lepszym zespołem. Jesteśmy więc rozczarowani, że straciliśmy bramkę w taki sposób. Zawodnicy są szczerzy i wiedzą, że mogli to zrobić lepiej. Musimy im oczywiście pomóc, ale skupimy się na pozytywach.

Występ był dla nas kolejnym krokiem naprzód. Zwróćmy uwagę przed meczem na Reece’a Jamesa, Bena Chilwella, Rubena Loftusa-Cheeka i Kalidou Koulibaly’ego, to był ich pierwszy lub drugi mecz od dłuższego czasu. Nie jest łatwo utrzymać tempo Ligi Mistrzów, ale myślę, że zrobili to dobrze. Mamy trzech nowych zawodników, którzy dopiero co przyszli i grali przeciwko drużynie w dobrej formie. Poprawimy się i za trzy tygodnie widzimy się na Stamford Bridge.

Co poszło nie tak w sytuacji, kiedy straciliście bramkę?

-To był kontratak i czasami takie akcje mogą się wydarzyć bardzo szybko, przewidujesz otrzymanie piłki, a oni ją odzyskują i biegną w stronę twojej bramki. Muszę przyjrzeć się tej sytuacji jeszcze raz i określić co możemy poprawić. Czasami możesz się czuć komfortowo w meczu, ale nigdy nie jest komfortowo w grze na tym poziomie.

Jak bardzo jesteś zadowolony z powrotu Bena Chilwella? Wydawało się, że rozciągał prawą nogę przed zejściem, czy to powód do zmartwień?

-Około 5 minut przed zejściem, został kopnięty w kostkę. Nie sprawdziłem tego, ale myślę, że chodzi po prostu o kopnięcie niż o cokolwiek innego, poza tym był już zmęczony. To był jego pierwszy start od jakiegoś czasu, więc pomysł przed meczem był taki, żeby zdjąć go po 60/70 minutach gry. Taki był więc plan.

Zadowolony z reakcji piłkarzy po stracie bramki?

-Zawodnicy pracowali naprawdę bardzo dobrze. Wiedzą, w jakiej sytuacji się znajdujemy i jakie czekają nas wyzwania. Świetnie pracują w grupie. Treningi były fantastyczne, duch jest w zespole. Potrzebujemy tylko odrobiny szczęścia, podtrzymania tej jakości, jaką dziś pokazaliśmy i ciągłej poprawy.

Zamieszanie pod koniec meczu, co się za tym kryło i jaka była twoja reakcja?

-Piłka opuściła plac gry, Marc po nią biegł i doszło do starcia. Takie rzeczy się zdarzają, ponieważ jest to faza pucharowa Ligi Mistrzów, ale uspokoiło się to dość szybko. W idealnym świecie obie drużyny nie chciałyby, aby to się stało, ale czasami się tak dzieje. 

ŹRÓDŁOfootball.london