Mimo że Chelsea zajmuje ciągle swoje bezpieczne 10. miejsce i w tabeli dalej są jedynie projektem FC, to ciężko powiedzieć, że mało się dzieje. Dwa tygodnie temu fatalny występ całej defensywy przeciwko Wolves i kolejny mecz na 4 z tyłu – w podwójnym tego słowa znaczeniu. Następnie odkucie na godnym rywalu, czyli Aston Villi, ponadto na ich boisku.

Po zachęcającym odbiciu przyszła pora na derby Londynu z Crystal Palace. Patrząc na skład, były to Orły bez skrzydeł, mianowicie w składzie nie było Eze, Olise, a w obronie wypadł były gracz Chelsea, Marc Guehi. Krótko mówiąc: skład węgla i papy. Nie przeszkodziło to jednak sprawiać lepszego wrażenia od drużyny Pochettino. Chelsea wyglądała katastrofalnie; brak pomysłu, podparty złymi wyborami taktycznymi – Palmer na fałszywej '9′, na której był kompletnie niewidoczny. A w Londynie zależność jest prosta: im mniejszy wpływ Palmera i Enzo na grę, tym sytuacja wygląda gorzej. Tym razem nie było inaczej. Fatalna i usypiająca 1. połowa. Z jednym strzałem, w dodatku niecelnym. Dramatyczne 45 minut.

Po ciągłym powtarzającym się schemacie, jakim było zagranie do Gusto i próba wrzutki w pole karne, gdzie nie miał kto wbić piłki do bramki, nastąpiła pozytywna reakcja w 2. połowie. Boisko opuścił Madueke, wszedł Nkunku. I Palmer zszedł niżej. Odrobienie strat nastąpiło błyskawicznie, bo dobre dośrodkowanie Gusto w 47. minucie wykorzystał Gallagher – jego pierwszy ligowy gol.

144 – tyle kontaktów z piłką miał Enzo Fernandez. W końcu gra niżej i na razie zakończyło się niezrozumiałe wystawianie go na ’10’ skutkujące odcięciem go od gry. Jakiekolwiek określanie go flopem w niektórych rejonach piłkarskich społeczności jest bezpodstawne. To kawał zawodnika, co już pokazał na mundialu, o potężnym piłkarskim repertuarze. Zwłaszcza że on w Chelsea zagrał dosłownie kilka naprawdę słabych meczów, tak to zawsze jako jeden z nielicznych trzymał poziom.

Piłkę przy golu dla Palace stracił Caicedo. Mam pewne wątpliwości, czy nie było faulu na nim, choć trzeba przyznać, że takie straty w newralgicznych strefach zdarzają mu się zbyt często. Nad tym musi popracować, bo w Chelsea spoczywa na nim większa odpowiedzialność za duży obszar boiska do pokrycia, poprawić musi również łatanie dziur i asekurację. Czasami go brakuje w niektórych strefach. Za to gra piłką, wychodzenie spod pressingu i waleczność na olbrzymi plus. Wyraźnie przepłacony, ale to już jest bardzo dobry piłkarz, a dalej jest młody.

Bramkę dającą prowadzenie ustrzelił Gallagher, ponownie ze swoim byłym klubem. To już jego trzecie trafienie przeciwko Crystal Palace. Wynik ustalił Enzo Fernandez. Przy obu trafieniach asystował Cole Palmer. Wygrana w trudach z przeciętnym rywalem. Anglika trzeba powoli traktować jako jednego z najlepszych piłkarzy w lidze. Brakuje mu 4 asyst do double-double. Robi rzeczy unikalne i błyszczy w dysfunkcyjnym zespole. Zresztą widać u niego gołym okiem, że talent ma niesamowity. Jest niezwykle zwinny przy wzroście 189 cm, do tego kapitalnie rozgrywa i umiejętnie pressuje. Gdyby nie jego transfer w końcówce letniego okienka, to Pochettino nie byłoby już w klubie, a Chelsea nawet w górnej połowie tabeli. Brzmi absurdalnie, ale taka jest rzeczywistość.


W ostatnim sobotnim spotkaniu 25. kolejki Chelsea podejmowała Manchester City na wyjeździe, który miał na swoim koncie serię 12 zwycięstw z rzędu. Chelsea z lepszymi zespołami na wyjeździe radziła sobie fatalnie. Porażki z West Hamem, Newcastle, Manchesterem United, Liverpoolem. Udało się wygrać z Tottenhamem, ale niewielki spalony przy golu Sona na 2:0 i późniejsze czerwone kartki uchronił zespół od kolejnej porażki. Wszystkie lepsze występy działy się na Stamford Bridge. Już 1. połowa była zaskakująca, bo to Chelsea stworzyła groźniejsze okazje. Dla Manchesteru bliski gola był Haaland, lecz spudłował po strzale głową. W Chelsea doskonałą sytuację zmarnował Jackson, później jednak świetnie zachował się przy golu Sterlinga – najpierw odebrał piłkę, potem przytomnie zgrał piętą i cały swój udział zwieńczył asystą do Sterlinga. Londyńczycy dobrze bronili kompaktowo, odpowiednio asekurowali i podwajali, ciężko było stwierdzić, że to niezasłużone prowadzenie.

W 2. połowie City dalej tworzyło, choć zdecydowanie nie była to wersja, która miażdżyła rywali, więc Chelsea zazwyczaj odpierała ataki – momentami z pełnym poświęceniem. Sytuacja była całkiem stablina. Wtedy Pochettino zdejmuje kluczowego dla zespołu Palmera, architekta wszystkich kontrataków i gracza dyktującego tempo akcji. Był wyraźnie zmęczony ze względu na ciągłe wspieranie Gusto, tylko że jego zejście i wprowadzenie Chalobaha (=przejście na 5 z tyłu) zaprosiło Manchester do zamknięcia Chelsea. Za 10 minut wszedł Casadei za Jacksona. 5 obrońców, 4 środkowych pomocników i Nkunku.

Chciałbym mieć tyle wiary w sobie, co Pochettino liczący, że dowiezie wynik 0:1, będąc zamkniętym pod własnym polem karnym przeciwko City na Etihad. Za chwilę było 1:1 po golu Rodriego. Takim wynikiem zakończył się ten mecz. Pochettino zmianami sam doprowadził do ciągłego naporu pod własną bramką. Nie było nic: ani utrzymywania się przy piłce, ani kontrataków. W pewnym momencie posiadanie piłki wynosiło 95% do 5% na korzyść City. W konsekwencji zasłużona strata bramki. Na własne życzenie. A mogło być gorzej, bo w końcówce sprawdzana była sytuacja z zagraniem piłki ręką Colwilla.

Na pochwałę w szczególności zasługuje Axel Disasi, który ma całkiem niezły czas:
– 16 wybić
– 3 bloki
– 4/4 wygrane pojedynki główkowe
– 3 zablokowane strzały
– 5 przejętych piłek

Jamie Carragher: Nie pamiętam lepszego występu defensywnego w tym sezonie, z pewnością w wykonaniu środkowego obrońcy. Wyjeżdżasz do Manchesteru City, grasz przeciwko najlepszemu napastnikowi na świecie, był genialny.

Słusznie wybrany zawodnikiem meczu.

Za tydzień Chelsea ma szansę na pierwsze trofeum w nowej erze właścicielskiej. Czeka niewygodny w ostatnim czasie Liverpool, mimo osłabień, to dalej The Reds będą faworytem.

Ostatnie spotkania dały Pochettino dużo odpowiedzi. W bramce musi zostać Petrovic, duet stoperów powinni tworzyć Colwill i Disasi, Enzo musi grać głęboko – blisko z Caicedo, Palmer nie może grać na '9′, a Gallagher lepiej odnajduje się wyżej. Szkoda, że tyle czasu zajęło Argentyńczykowi dojście do pewnych wniosków, które nasuwały się same. Widać światełko w tunelu, natomiast sytuacja i nastrój zmienia się jak w kalejdoskopie.

Po meczu z Liverpoolem będzie oddzielne podsumowanie, potem znowu zbiorowe (po Leeds i Brentford). Lubię napisać kilka słów po meczach Chelsea, mimo sytuacji jaka panuje w klubie. Wszystko ode mnie, dziękuję każdemu za przeczytanie.


@Futbol w Nitce