Frank Lampard oraz Kepa Arrizabalaga wzięli udział w konferencji prasowej przed spotkaniem z Realem Madryt.
Część I- Frank Lampard
Czy przebicie się do półfinału byłoby większym osiągnięciem niż wygrana w 2012 roku w Lidze Mistrzów?
-Nie jesteśmy teraz tam, gdzie chcielibyśmy być. Nasza pozycja w Premier League jest jasna, w Lidze Mistrzów przegrywamy 2:0, taka jest rzeczywistość. Musimy pracować w każdy możliwy sposób. Nie sądzę, że cokolwiek jutro będzie lepsze niż wygranie Ligi Mistrzów, ponieważ mieliśmy wiele ciężkich momentów w tamtym turnieju przeciwko Barcelonie i Napoli. To był wielka przygoda z wieloma wielkimi osiągnięciami. Biorąc pod uwagę nasze wyniki, biorąc pod uwagę zespół, przeciwko któremu się mierzymy i moment, w którym się znajdujemy, musimy walczyć naprawdę ciężko, aby stało się to, czego chcemy, więc oczywiście to byłoby wyjątkowe.
W sobotę powiedziałeś, że drużynie „brakuje wydolności i zespół potrzebuje pracy fizycznej”, czy to było spostrzeżenie do poprzedniego reżimu i graczy, którzy nie byli wystarczająco sprawni?
-Tak to odebrałeś, ponieważ zawsze jestem wielkim zwolennikiem osobistej odpowiedzialności w piłce nożnej jako zawodnik i jako grupa. Kiedy mówię w ten sposób, nie obwiniam nikogo innego, jest to coś, czym musimy się zająć teraz i zająć się w przyszłości, ponieważ jest to duża część gry i wykonujemy wiele pracy i zagłębiamy się w dane i statystyki dotyczące naszej wydajności. Nie jest to kwestia zaangażowania graczy, ale moim zadaniem jest skupić się na punktach, w których możemy się poprawić, aby konkurować na odpowiednim poziomie i myślę, że jest to coś, co możemy poprawić jako krótkoterminową rzecz i to zamierzamy zrobić.
Właściciele rozmawiający z zawodnikami w szatni. Czujesz się z tym komfortowo?
-Tak, czuję się z tym komfortowo. Moim zdaniem mogło być trochę krytyki wobec naszego starego właściciela za to, że nie przychodził na mecze. Nie było go w pobliżu, ale to nie zawsze było prawdą. Kiedy właściciel jest zainteresowany wsparciem drużyny i chce pomóc, to jest to jak najbardziej w porządku.
-Pamiętam chwile, kiedy będąc zawodnikiem, właściciele po raz pierwszy przyszli do szatni. Pierwszy raz zdarzyło się to w Chelsea i pamiętam, że byłem naprawdę szczęśliwy, że tam byli. Mogłeś ich dotknąć, mogłeś przybić piątkę, słuchać ich i czuć ich obecność. To nie jest zła rzecz w kontekście tożsamości klubu i miejsca, do którego chcesz dotrzeć. Z mojego punktu widzenia nie ma z tym problemu. Miałem swoje rzeczy do powiedzenia po meczu. Jeśli właściciel przychodzi i chce rozmawiać z piłkarzami, to myślę, że to jego rola, aby to zrobić. To może być regularne w dzisiejszych czasach. To pokazuje pasję i to mi się podoba.
Jak ważna jest jutro atmosfera?
-Nie mam wątpliwości, że będzie pozytywna. Byłem tu już zbyt wiele razy na tym poziomie rozgrywek na Stamford Bridge w wieczornym meczu Ligi Mistrzów, by nie wiedzieć, że atmosfera będzie wspaniała. I znowu nadszedł czas, abyśmy upewnili się, że angażujemy kibiców przez cały czas, ponieważ oni mogą nam pomóc. To właśnie dlatego dwumecz jest najlepszą formą rywalizacji. Musimy tylko dobrze odegrać swoją część w tym wszystkim.
Fernando Torres zdobył bramkę w półfinale w 2012 roku w Barcelonie, czy rozmawiałeś o tym z piłkarzami w kontekście tego, jak mogą odwrócić sytuację?
-Wszystko jest możliwe w piłce nożnej. Nie ma wątpliwości, że jesteśmy wymagającym zespołem i że zasługujemy na to, aby być tutaj na tym etapie rozgrywek. Rozumiemy też, że przeciwnik jest na naprawdę wysokim poziomie.
-Musimy być ostrożni w porównywaniu się z poprzednimi momentami czy meczami, ponieważ za tym, że Fernando Torres strzelił tego gola dla Chelsea, kryje się duży dorobek. Chodzi o dobre i złe i trudne momenty dla nas. Osobista sprawa dla Fernando, grupowa sprawa dla nas, ponieważ przegraliśmy półfinały, przegraliśmy finał. Zawsze jest za tym wiele historii.
-Jedyną rzeczą, jaką możemy czerpać z przeszłości, jest to, że zawsze można stworzyć tę nową historię i my mamy taką możliwość. Dlatego uważam, że nie warto zbytnio porównywać. Warto skupić się na tym, co jest tu i teraz ze zrozumieniem, że jeśli wszystko nam się uda, jeśli będziemy ciężko pracować i robić odpowiednie rzeczy w grze to wszystko jest możliwe.
Siedzisz w futbolu od dawna, jak wyjaśnisz konsekwentną siłę Realu Madryt w Lidze Mistrzów?
-Nie znam dokładnej historii Realu Madryt od wewnątrz, ale patrząc z zewnątrz, mają świetnego trenera, którego bardzo dobrze rozumiem, dzięki pracy z nim. Musi wziąć na siebie pełne uznanie w tym momencie, ponieważ ich bieg do finału w zeszłym roku był niesamowity. To, co jest widoczne z zewnątrz, to trzon zespołu, czyli zawodnicy, którzy są tam od bardzo dawna i grają na najwyższym poziomie rok po roku. Mają talent, etykę pracy i umiejętności przywódcze, które napędzają zespół, tak jak ja to widzę. Mają również indywidualne talenty, które mogą wygrać mecz w każdym momencie, czy to z kontrolą, czy bez kontroli, i myślę, że ci wyjątkowi zawodnicy w ofensywie mogą być absolutnie kluczowi dla sukcesu na tym poziomie, a oni mają takich.
Czy pomoże pan właścicielom przebrnąć przez zawiłości angielskiego futbolu?
-Nie, jedyne co zrobię, to będę szczerze mówił o tym, jak widzę klub i będę wykonywał swoją pracę. Podczas gdy jestem tutaj w tym okresie, będę mówił szczerze, będę wykonywał swoją pracę na boisku treningowym i będę się dużo komunikował, ponieważ bardzo zależy mi na tym klubie. To jest moja praca. Natomiast moją pracą nie jest rozważanie podejść ludzi. Będę mówił tylko o swoich podejściach i o tym, co widzę.
Zdjęcie Boehly’ego rozmawiającego z kibicem pochylonym nad nim na Stamford Bridge- dobry znak dla nich, by zobaczyli, co to znaczy dla fanów? Odpowiedzialność osobista zawodników- jako grupa ci zawodnicy dają z siebie nieco więcej fizycznie?
-Najpierw odpowiem na drugą część. Mówiłem to już innego dnia, mówiłem to wcześniej: Nie kwestionuję zaangażowania zawodników. Zostałem zapytany po sobotnim meczu, czy zawodnicy wyglądali na wystarczająco głodnych zwycięstwa i odpowiedziałem, że bardzo łatwo jest dojść do takiego punktu widzenia z zewnątrz, ale jest wiele czynników, które łączą się ze sobą i sprawiają, że zespół będzie grał na swoim najwyższym poziomie. Pewność siebie, wiara, fizyczny oraz taktyczny charakter. Wydaje mi się, że wszyscy mówią o fizyczności. To część gry, która jest ważna, ale są też inne elementy, które możemy poprawić. Nazywam je rzeczami podstawowymi, ponieważ bez tych rzeczy będziesz miał problem osiągać dobre wyniki na wysokim poziomie. Staramy się szybko poprawiać te rzeczy, ale rzeczywistość jest taka, że niektóre z nich wymagają czasu. To jest w porządku. Jutro jest wielki mecz, musimy się tylko na tym skupić.
-Jeśli chodzi o właścicieli i fanów, pasja idzie w obie strony. Fani pokazują pasję i nie sądzę, aby właściciele czy ktokolwiek, kto przychodzi do Chelsea, oczekuje czegoś innego. Fani mają pasję i chcą, aby klub dobrze sobie radził, a my mieliśmy szczęście, że klub odnosił sukcesy przez ostatnie około 20 lat. To oznacza, że chcesz ich więcej. Nie sądzę, aby ktokolwiek potrzebował więcej edukacji w tym zakresie. Myślę, że jest to jasne, a także słowo pasja płynie z obu stron. To są właściciele z pasją, którzy chcą wnieść do klubu prawdziwą wizję, a my jesteśmy prawdopodobnie na wczesnym etapie tego procesu pod tym względem. Ludzie zawsze kwestionują wszystko na początku, na wczesnych etapach i w każdej części procesu. Ważne jest to, jak pracujemy – chcemy po prostu skupić się na tym, co nas czeka. Chodzi o pasję i to jest normalne. Z pewnością nie uważam, że jest to problem. Wszyscy możemy być pasjonatami razem i pracować w tym samym kierunku, aby dotrzeć tam, gdzie chcemy być.
Czy starałeś się wyciągnąć wnioski z zeszłorocznego dwumeczu i czy dojrzałeś jakieś pozytywy w ostatnim tygodniu?
-Przestudiowałem oba mecze z zeszłego roku. Czułem, że to ważne dla mnie i sztabu, aby na to spojrzeć. Mamy też szybkie odniesienie do zeszłego tygodnia i tego, jak się ustawili, jakie mają zagrożenia i jak sobie z tym radziliśmy. Mówisz o zeszłym tygodniu i mieliśmy okazje do zdobycia bramki, ale jednocześnie było wiele rzeczy, które mogliśmy zrobić lepiej w ostatnim meczu. Czuję to jeszcze bardziej po ponownym obejrzeniu meczu. Były rzeczy, które chcieliśmy zrobić od początku, a których nie zrobiliśmy wystarczająco dobrze w całym meczu. I nie mówię tu tylko o grze fizycznej, ale o rzeczach, które trzeba robić na tym poziomie. Myślę, że jutro możemy to poprawić i musimy to poprawić, aby mieć większe szanse na odwrócenie tej sytuacji. Nad tym musimy popracować i mam nadzieję, że jutro zobaczycie tego owoce. Wiem, że zawodnicy są w stanie naprawdę dać z siebie wszystko, a my musimy doprowadzić naszą grę do porządku i być lepsi niż w zeszłym tygodniu.
Po porażce nie będzie już o co grać, czy można uniknąć presji i po prostu sobie z nią poradzić?
-Myślę, że tak. Nie mam problemu z klubem i co będzie, to będzie. Ale też każdy mecz, jaki gramy dla Chelsea jest dobrą okazją do wygrywania spotkań a szczególnie z naszą formą w tym sezonie. Chcemy spróbować wrócić do poczucia, że jest to możliwe. Każdy mecz- Madryt, Brentford, Arsenal, idąc tak dalej aż do Newcastle w ostatnim dniu – jest i powinien być wielkim meczem dla nas jako jednostek- w tym mnie- i dla kolektywu, ponieważ wszyscy chcemy udowodnić, że wiesz, co to znaczy reprezentować Chelsea. Rozumiem, dlaczego jutrzejszy mecz jest ważny, ale niezależnie od wyniku będziemy pracować do końca.