Dziennikarz Daily Mail, Rob Draper postanowił uruchomić kontakty i dowiedzieć się co się dzieje wewnątrz Chelsea. 

Ci, którzy martwią się o stan zdrowia psychicznego Todda Boehly’ego i Behdada Eghbaliego mogą być spokojni. Po 10 miesiącach posiadania klubu, panowie trochę spokornieli, ale by do tego doszło, musieli przejść drogą, na której końcu Frank Lampard znów prowadzi Chelsea.

W tym tygodniu z biur klubu padł mocny przekaz „Oczywiście, że to pierdolony bałagan. Nikt nie udaje, że taki był plan”.

Rządzący klubem zdają sobie sprawę, że europejska „wspólnota” piłkarska nie ma o nich dobrego mniemania. Są postrzegani jako bogaci goście, którzy lądują w małym miasteczku i roztrwaniają setki dolarów na prawo i lewo. Kiedyś kluby Bundesligi mówiło w kontekście Premier League o SEM, co oznacza Stupid English Money, teraz moglibyśmy mówić o SCM, czyli Stupid Chelsea Money. Co prawda właściciele są niewzruszeni komentarzami z zewnątrz. Mało tego! Żałują wobec samych siebie, że pewne sprawy potoczyły się w taki a nie inny sposób.

Todd i Behdad boją się, że ich autorytet i głos w ważnych sprawach zostanie zagrożony. Obaj byli zwolennikami Grahama Pottera, w którego wierzyli poprzez analizy statystyczne a potem to właśnie oni byli zwolennikami jego zwolnienia.

Przy wyborze nowego trenera będzie im pomagać zarząd – Paul Winstanley, Christopher Vivell i Joe Shields. Ważne będzie, aby dyrektorzy również mieli wizję na to, kto powinien przejąć zespół. Najwięcej w kontekście tej posady mówi się o Luisie Enrique i Julianie Nagelsmannie.

Przy wyborze trenera klub będzie chciał trochę usprawnić system jego wyboru. Wcześniej Boehly i Eghbali myśleli, że lepiej zatrudnić kogoś, kto będzie rozwijał swój warsztat w klubie i wraz z klubem. Teraz biją się w pierś – może warto było wziąć kogoś, kto już ma pewne doświadczenie i warsztat.

Nagelsmann im imponuje ze względu na wiek – bo to chyba najzdolniejszy 30-letni trener obecnie w piłce – a także doświadczenie na poziomie ligowym i Ligi Mistrzów, nawet nierówna forma Bayernu nie przejmuje tak zarząd. Enrique ma gablotkę trofeów, które osiągał tylko w Barcelonie, może lekko nad stan. Jego Hiszpania nie grała już tak sprawnie co Barca i tyle w niej nie osiągnął.

Lampard jest podziwiany przez zarząd, nie tylko ze względu na szacunek na jaki zapracował wcześniej w klubie. Todd i Behdad uważają, że za pierwszej kadencji Lampard został BRUTALNIE zwolniony. Widzą go za sterami drużyny w przyszłym sezonie, ale niczym Di Matteo musiałby cudem wygrać Ligę Mistrzów. Pierwsze podejście ku temu już w środę, przeciwko Realowi Madryt, który ostatnio rozjechał Barcelonę 4:0. Zatrudnienie Franka ma także drugie dno – klub liczy, że Anglik przekona Masona Mounta do podpisania nowej umowy.

Możliwe, że decyzja z zatrudnieniem a potem zwolnieniem Pottera wynikła z tego, że trener cieszył się renomą już wcześniej i w świecie piłkarskim był uważany za talent. Wtedy Boehly nie złożył jeszcze nowego zarządu, więc nie pracował „ze swoimi ludźmi” przy tym zatrudnieniu.

Mimo, że Chelsea była mocno krytykowana w świeci i pośród ekspertów za zwolnienie Thomasa Tuchela, spływa to po właścicielach. Ich relacje były mocno toksyczne.

Ich relacje z Grahamem Potterem były totalnie odwrotne. Uważa się, że ta decyzja była stresująca dla zarządu, bo tak lubili Anglika. Potter spisywał się pod kątem rozwoju młodych. Właściciele klubu czuli się ostatnim bastionem obrony Pottera, który także poległ pod naciskiem reszty współpracowników. Jedyne, co wybiela właścicieli to fakt, że zwolnienie Pottera jest symbolicznym przyznaniem się do błędu. Uważa się, że byłaby szansa na utrzymanie go na stanowisku, gdyby mu ufali. Można nie mieć wyników, ale trzeba mieć pomysł na drużynę. Jak masz to pierwsze, a drugie nie, to nie ma o czym rozmawiać.

Na swoją obronę Potter mógłby powiedzieć, że nie jest łatwo trenować 35-osobową kadrę, na którą wydano 600mln funtów. Takie rzeczy zajmują trochę czasu. Możliwe, że zwolnili go w najgorszym momencie, kiedy zaczął już znajdywać jakiś pomysł, jednak w ich mniemaniu go nie miał. Reszta ruchów ma być planowana.

Rok temu klub stracił 121mln funtów, w dwa okna wydał 600mln funtów. Todd i Behdad proszą w biurach, aby uważano na FFP. Latem będziemy zmuszeni do sprzedaży. Inne kluby też to wiedzą. Wszystko w rękach dyrektorów sportowych. Graczami, na których możemy zarobić najwięcej są Mount i Gallagher. Do nich może dołączyć także Callum Hudson-Odoi. Właściciele nie chcą odejść od metki klubu, który stawia na wychowanków i młodzież, ale w ostatnich latach to będą kolejni wychowankowie sprzedawani za grube miliony. Pieniądze przebijają sentymenty.

Po sezonie do drużyny ma wrócić Levi Colwill. Klub dalej wierzy w swoją strategię kupowanie młodych talentów. Chelsea nie uważa, że potrzebuje każdego ze swoich talentów, nie każdy z nich ma papiery na bycie supergwiazdą. Nie da się policzyć, czy 60% czy 80% z tych chłopaków osiągnie takie sukcesy. Według skautów ekspertów, z wszystkich 19-latków o których mówi się jako przyszłych supergwiazdach, tylko 25% z nich nimi jest. Długoletnie kontrakty to sposób, by łatwo się rozejść z tymi, którzy się nie sprawdzają. Przez niskie pensje łatwiej będzie ich oddać do słabszych drużyn.

 

ŹRÓDŁORob Draper (Daily Mail)