Enzo Fernandez udzielił wywiadu na wyłączność dla portalu GiveMeSport.
Argentyńczyk jest najskuteczniejszym piłkarzem Chelsea pod względem goli+asyst w 2025 roku. Dobra forma Enzo jest kluczowa, aby klub walczył o najwyższe cele. Trzeba przyznać, że pod batutą swojego imiennika, Fernandez prezentuje należyty poziom piłkarski. W opublikowanym już fragmencie piłkarz opowiada o swojej przyszłości i roli na boisku. W tym tekście znajdziecie resztę wypowiedzi jednego z kapitanów Chelsea.
O wygraniu nagrody najlepszego młodego piłkarza i Mundialu w 2022 roku:
– Nie spodziewałem się tego. Nawet nie wiedziałem, że istnieje takie wyróżnienie, więc po finale byłem bardzo zaskoczony. Jestem dumny z tego, że otrzymałem te wyróżnienie, ponieważ w Mundialu biorą udział najlepsi piłkarze, łącznie z młodymi gwiazdami.
– Ten moment był wyjątkowy ponieważ, kiedy mnie wywoływali po odebranie nagrody nie wiedziałem jeszcze co wygrałem. Wtedy to było dziwne. Pamiętam moment, kiedy wręczono mi nagrodę do rąk, Messiemu „Golden Ball” a Emiemu Martinezowi Złote Rękawice.
– Wygranie mistrzostwa świata z Messim było niesamowite. Byliśmy w pełni zmotywowani, ponieważ nasza kadra w większości dorastała oglądając Leo w TV. Messi miał niedokończony biznes z Mundialami, o który walczyliśmy od lat.
– Wiedząc co to znaczyło dla niego i dla nas, jestem dumny, że byłem w stanie dzielić z nim tę chwilę i wygrać mistrzostwo świata. To oczywiste, że wszyscy chcieliśmy to zrobić dla Leo, bo to było jedyne sportowe osiągnięcie, którego mu brakowało. To wspaniały człowiek i cieszę się, że mogłem mu w tym towarzyszyć. Jest najlepszym piłkarzem w historii, więc to dla mnie przywilej dzielić z nim szatnie. Dla mnie to nie jest byle co i bardzo się tym cieszę. Staram się, jak najlepiej wykorzystać każdy moment u jego boku.
O transferze do Chelsea i swoim pobycie tutaj:
– Kiedy Chelsea po mnie ruszyła, nie miałem wątpliwości co do transferu. Chciałem zrobić sportowy krok do przodu i trafić do Premier League. Chciałem trafić do Chelsea za wszelką cenę i nie przegapić takiej okazji. Każdy to wiedział i dzięki Bogu się udało. Teraz jestem tu naprawdę bardzo szczęśliwy.
– Powiedziałem do Ruiego Costy [prezydent Benfiki przyp. red.] „Proszę daj mi spełnić moje marzenie o grze w Premier League dla klubu dużego, jak Chelsea”, a on na szczęście mnie zrozumiał. To był historyczny transfer. Jestem mu wdzięczny za zaakceptowanie oferty za mnie.
– Gdybym z nim nie porozmawiał nie sądzę, że ten ruch doszedłby do skutku. Negocjacje między klubami były bardzo długie i trudne. Mój agent i Benfica wiedzieli, jak bardzo chce mnie Chelsea, a klub zrobił wszystko co mógł, żeby mnie ściągnąć.
– Jednak wciąż musiałem iść porozmawiać z prezydentem Benfiki. Rui Costa chciał, żebym został na kolejne sześć miesięcy bo latem przyszłoby więcej ofert za mnie, ale w futbolu nie można być pewnym takich rzeczy. Chciałem trafić do tej ligi i tego klubu, więc jestem zachwycony, że się wtedy na to zdecydowałem.
– Ludzie wiele gadali o cenie za mnie i wszystkim wokół transferu. Ja byłem skupiony na sobie i moim rozwoju, żeby móc pokazać na co mnie stać i reprezentować klub najlepiej, jak potrafię. Nigdy nie skupiałem się na tym co mówią inni i nie odczuwałem presji.
– Jednakże czas po moim transferze był trudny. Byłem przyzwyczajony do wygrywania a, kiedy przybyłem do drużyny jej wyniki były bardzo słabe. W tym czasie wielu zawodników przychodziło i odchodziło. To był trudny okres z zbyt szeroką kadrą. W szatni prawie się nie mieściliśmy. Kojarzę, że było nas trzydziestu albo nawet ponad trzydziestu. Chore…
– Przed przejęciem zespołu przez Enzo Maresce prowadziło nas wielu trenerów. Jego zatrudnienie to moment, kiedy klub zaczął budować fundamenty pod grupę piłkarzy, która tu była. Zaczęliśmy się identyfikować, jako drużyna, co tylko nam sprzyjało.
– Teraz widać, jak się osiedliliśmy w klubie i jaką utalentowaną grupą piłkarzy jesteśmy. Jesteśmy naprawdę dobrą drużyną i dogadujemy się na i poza boiskiem. Przez ostatnie osiemnaście do dwudziestu czterech miesięcy mieliśmy, jako drużyna wiele wspaniałych momentów.
O transferze Moisesa Caicedo:
– Kiedy powiedziano mi, że klub był zainteresowany Moisesem a on był zainteresowany dołączeniem do niego, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem było zadzwonienie do niego i nakłanianie do transferu. Powiedziałem mu, jak bardzo klub go chciał. Na szczęście jego transfer doszedł do skutku i jest teraz z nami.
– Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi i mamy wspólne wspomnienia na i poza boiskiem. Tak, jak często mówię, wobec niego mam same słowa uznania.
– To wspaniały i profesjonalny gość, który zawsze daje dla drużyny to co najlepsze. Jestem przeszczęśliwy z tego, że gram z tym gościem. Myślę, że tak dobrze funkcjonujemy bo pełnimy różne role na boisku. Moises pracuje więcej w defensywie, więc wtedy, ja mogę więcej czasu poświęcić na grę w ofensywie. Zawsze staramy się sobie nawzajem pomagać, przez co możemy rywalizować z innymi na najwyższym poziomie i wznieść Chelsea na światowy top.
– W sezonie 2023/24 nie byłem sobą na boisku a potem nabawiłem się kontuzji. To był dla mnie dziwny rok, w którym nie czułem się dobrze. Przez długi czas grałem z przepukliną co sprawiało wiele bólu. Grałem tak, dopóki nie miałem dość i nie byłem w stanie dawać z siebie tego co najlepsze. Nie mogłem pomagać drużynie i podupadłem, więc zdecydowałem z moim lekarzem by przejść operację i pełną rehabilitacje by wrócić na 100% dla drużyny i dla siebie.
– Zdecydowałem grać tak długo, aż moje ciało powiedziało wystarczy. Wtedy do Copa America zostało niewiele czasu a ja nie chciałem przegapić tego turnieju, więc wspólnie z klubem zdecydowaliśmy, abym poddał się operacji.
O aferze z rasistowskim filmikiem:
– Pamiętam ten okres. To co się stało to nie definiowało tego, kim naprawdę jestem. To był dla mnie trudny czas i cierpiałem w jego trakcie. Zawsze rozumiałem moich kolegów z drużyny, więc pierwszą rzeczą, jaką wtedy zrobiłem był telefon do nich i powiedzenie, że nie jadę na wakacje tylko do nich, powiedzieć im na żywo, jaki jestem i jakie mam wartości. Zrozumieli to i teraz wszystko jest między nami dobrze. Ta afera nic nie dała i teraz w szatni panuje dobra atmosfera.
– [kiedy powstał ten filmik] w zespole reprezentacji panowała spora euforia i nie chciałem nikogo urazić. To była tylko piosenka, którą śpiewamy w Argentynie, jako część tak zwanego „piłkarskiego folkloru”. To był dla mnie trudny moment, próbowałem przeprosić kolegów z drużyny by pokazać im, że nie jestem gościem, który dyskredytuje czy osądza innych. Zrozumieli moje przesłanie i na tym się to finalnie zakończyło.
– Pierwotnie zadzwoniłem do nich, kiedy byłem na wyjeździe. Pierwotnie skróciłem moje wakacje i pojechałem do zespołu w miejsce, gdzie przygotowywał się do pre-sezonu. Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem po przybyciu na miejsce była rozmowa z zespołem.
– Mam bardzo dobre relacje z naszymi chłopakami z Francji. Często razem jemy i robimy coś poza szatnią. Kiedy mamy drużynowe obiady czy jesteśmy w szatni, wszystko jest między nami w porządku. Nic się więcej nie stało, ponieważ oni wiedzą, jakim człowiekiem jestem.
– Klub zawsze pokazywał wiarę we mnie, ponieważ nosiłem opaskę kapitańską w trudnym dla nas czasie i jestem za to wdzięczny. To wiele o mnie mówi i pokazuje co znaczę dla klubu i zespołu, którzy od początku pokazywali wiarę we mnie. To wsparcie od początku jest niepodważalne, za co już zawsze będę wdzięczny.
O porównaniach do Franka Lamparda:
– Oczywiście, ludzie mogą tworzyć takie porównania, ale to Frank Lampard jest legendą tego klubu. Zostawił tu po sobie kawał historii i odcisnął piętno na całe pokolenie zawodników. Moim zdaniem nie mogę być z nim porównywany. Przede mną długa droga by osiągnąć jego poziom.
– Jestem skupiony na swojej karierze. Oczywiście jest moim kolegą po fachu, więc oglądałem go uważniej niż innych. Niesamowicie przyczynił się do budowania historii tego klubu i do zdobytych przez niego trofeów. Był okropnie kluczowym piłkarzem dla Chelsea.
– Staram się uczyć od legend Chelsea. Wiedziałem wszystko o tym, co tu osiągnęły, więc spotkanie ich na żywo zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Zawsze okazywałem im należyty szacunek i nie mówiły zbyt wiele. Słuchałem ich bardziej niż czegokolwiek co było mi dane w życiu usłyszeć.
– Doskonale pamiętam czasy Franka Lamparda w Chelsea, u jego boku był John Terry, Claude Makelele i inni zawodnicy. Zawsze będę pamiętał te rzeczy, ponieważ jako dziecko oglądałem mecze Premier League w łóżku z moim tatą.
O szansie na wygranie Premier League i Ligi Mistrzów, i spotkaniu prezydenta Trumpa:
– Oczywiście, że jesteśmy po wyścigu o mistrzostwo. W tym sezonie jest kilku kandydatów: Liverpool, Manchester City i Manchester United. Wszystkie drużyny walczą o zakończenie sezonu w czubie tabeli. W Premier League jest trochę mocnych drużyn. Arsenal również od lat spisuje się bardzo dobrze. Liverpool to wspaniała ekipa. Nie wybiorę jednej, bo każda z tych drużyn jest tak silna.
– Wiemy, że Liga Mistrzów też jest trudna do zdobycia. Postaramy się dotrzeć do finału, co jest celem, na który zasługuje ten klub. Gramy dobrze, więc jesteśmy w stanie to osiągnąć.
– Nie wiedzieliśmy, że będzie wręczał nam trofeum [za wygranie KMŚ przyp. red.]. Nie widziałem go tam wcześniej, więc to była niespodzianka, kiedy wręczał nam medale. Zabawny moment.
O prowadzeniu drużyny narodowej jako kapitan:
– Osobiście marzę o byciu kapitanem reprezentacji. Ta decyzja nie należy do mnie. To zadanie sztabu trenerskiego. Marzę by zostać kapitanem Argentyny.



