W piątkowe, upalne popołudnie na stadionie Lincoln Financial Field w Filadelfii w ramach drugiej kolejki Klubowych Mistrzostw Świata zmierzyły się ze sobą zespoły Chelsea F.C. oraz Flamengo.

Pierwsza warta wzmianki sytuacja wydarzyła się już w 5. minucie, kiedy to mocny strzał zza pola karnego obronił Robert Sanchez. Kilkadziesiąt sekund później swój pierwszy strzał w niebieskiej koszulce oddał Liam Delap.

W 13. minucie na listę strzelców wpisał się Pedro Neto, zaliczając drugi mecz z rzędu z golem. Portugalczyk wykazał się zaangażowaniem i wykorzystał niefrasobliwość obrońców Flamengo wychodząc sam na sam z bramkarzem i pewnie wykorzystując sytuację.

Następne minuty upływały bez forsującego tempa z obu stron, przy czym to Brazylijczycy przeważali w statystykach takich jak posiadanie piłki czy liczba podań. Po sam koniec pierwszej połowy miejsce miały dwa wydarzenia, które mogły nieco rozbudzić widzów. Najpierw Levi Colwill wybił piłkę z własnej linii bramkowej, a kilka minut później The Blues domagali się rzutu karnego za przewinienie na Enzo Fernandezie, niestety bezskutecznie.

Druga połowa miała przynieść więcej emocji, jak się ostatecznie okazało niekoniecznie pozytywnych dla Chelsea. Zapowiedzią tego była sytuacja z 53. minuty, kiedy to w bardzo podobnej sytuacji jak przy bramce Neto z pierwszej połowy błąd popełnił Reece James, jednak nie został on wykorzystany.

3 minuty później miała miejsce jedyna groźna sytuacja Londyńczyków w drugiej połowie. Pod naciskiem Liama Delapa obrońca Flamengo przelobował własnego bramkarza, jednak do gola zabrakło kilkadziesiąt centymetrów.

Kilka minut później po efektownej akcji drużyny z Brazylii świetną interwencją popisał się Sanchez, jednak były to tylko dobre złego początki. Następne 6 minut to istny armagedon dla The Blues. 62. minuta to pierwsza stracona bramka, gdy po złym ustawieniu naszych obrońców Bruno Henrique wcisnął piłkę do bramki z najbliższej odległości.

Po straconej bramce na boisku zameldowali się Nicolas Jackson i Romeo Lavia zastępując Liama Delapa i Reece’a Jamesa. Zaledwie minutę później w podobnej sytuacji co poprzednio, tym razem po rzucie rożnym, bramkę zdobył dobrze znany z europejskich boisk Danilo.

W 68 minucie sfrustrowanemu Jacksonowi „odcięło prąd” i zaatakował on zawodnika Flamengo w bardzo agresywny sposób, co poskutkowało drugą wręcz idiotyczną czerwoną kartką Senegalczyka w ostatnich 4 spotkaniach. Tym razem napastnik wytrzymał na murawie zaledwie 5 minut.

W tym momencie Flamengo mądrze się wycofało i wyczekiwało swoich okazji, oddając inicjatywę osłabionemu rywalowi, który bez większego pomysłu próbował sforsować ich szyki obronne. Opłaciło się to w 83. minucie, kiedy to Wallace Yan dobił bezradnych zawodników Chelsea.

Minutę przed straconą bramką na boisko weszli Noni Madueke oraz Marc Guiu, dając odpocząć Palmerowi i Enzo, jednak ich pojawienie się nie przyniosło żadnych pozytywnych aspektów. Do końca spotkania nie wydarzyło się już nic wartego uwagi i The Blues zasłużenie odnieśli pierwszą porażkę w obecnej kampanii Klubowych Mistrzostw Świata.