Enzo Maresca wziął udział w konferencji prasowej przed spotkaniem z Nottingham Forest.
Czy możemy liczyć na powrót Nkunku do składu? Jak wygląda sytuacja kontuzjowanych zawodników?
-Zarówno Christopher, jak i Marc Guiu dołączyli do treningów z zespołem. Mamy optymistyczne podejrzenia, że obaj będą mogli wesprzeć nas w najbliższym starciu.
Mówisz o nadchodzącym pojedynku z Forest?
-Właśnie tak.
Reece James trenuje osobno. Czy to powód do niepokoju?
-Absolutnie nie. To standardowa procedura – dbamy o jego kondycję, ograniczając ryzyko przeciążeń nawet podczas sesji treningowych.
To kluczowy mecz – pięć zespołów walczy o LM w ostatniej kolejce. Czy pamiętasz tak wyrównaną walkę w lidze?
-To najlepsza wizytówka Premier League. Tylko Liverpool utrzymał stabilną formę, reszta miała wahania. My też chcemy zaliczyć się do grona tych, którzy wyciągnęli wnioski z trudnych momentów.
Będziesz śledził wyniki konkurencji, czy skupiasz się wyłącznie na swoim zadaniu?
-Mamy szczęście, że wszystko jest w naszych rękach. Wygrana oznacza, że osiągnęliśmy cel, więc inne mecze nas nie interesują. Oczywiście, gdyby wynik był inny, sytuacja by się zmieniła, ale wolimy polegać na sobie.
Jesteś więc przekonany, że poradzicie sobie z tym wyzwaniem?
-Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
Hudson-Odoi, wasz były zawodnik, może teraz pomóc wyeliminować Chelsea z LM. Jak oceniasz tę ironię losu?
-Dziś reprezentuje Forest i naturalne, że da z siebie wszystko. My koncentrujemy się wyłącznie na naszych graczach i naszych zadaniach.
Media donoszą o zainteresowaniu Realu Madryt Enzo Fernandezem. Jak ważne jest dla klubu utrzymanie go w Londynie?
-To filar naszego zespołu, kapitan i przywódca. Miał świetny sezon, a następny może być jeszcze lepszy. Nie ma miejsca na spekulacje– jest w 100% skupiony na Chelsea.
Czy to znaczy, że pozostanie w klubie?
-Zdecydowanie tak.
Czujesz większą presję przed tym decydującym okresem?
-W Chelsea presja jest wpisana w codzienność od pierwszego dnia. Ten mecz nie jest wyjątkiem. To klub, który żyje z wygrywania– odnieśliśmy wiele zwycięstw, ale to ostatnie może być najcenniejsze.
Jak pogodzicie ten mecz z finałem Ligi Konferencji? Będzie rotacja?
-Najpierw Forest, to nasz priorytet. Potem czasu na regenerację będzie mało, więc zmiany są konieczne. Betis ma tu przewagę, bo odpoczywa dłużej.
Jak zawodnicy radzą sobie z tą presją?
-Podchodzą do tego jak do każdego ważnego meczu. Wiedzą, że stawką jest coś więcej niż trzy punkty– to kwestia dumy dla wszystkich związanych z klubem.
Planujesz specjalne przygotowanie mentalne przed tymi meczami?
-Motywacja to stały element naszej rutyny. Przed decydującymi spotkaniami na pewno to wzmocnimy, ale nie robimy rewolucji.
Dlaczego wasze wyniki na wyjeździe są słabsze niż u siebie?
-To temat do analizy w przerwie. Nie wszystkie porażki były sprawiedliwe– np. z Palace graliśmy lepiej. Z drugiej strony, nasza forma u siebie pokazuje, że potrafimy być konsekwentni.
Czy to może kwestia psychiki?
-Nie widzę tu problemu mentalnego, choć oczywiście zawsze są obszary do poprawy.
City Ground to trudna arena. Na pewno jesteście gotowi?
-W meczu z Newcastle, nawet w dziesiątkę, pokazaliśmy charakter. To dowód, że potrafimy walczyć w trudnych warunkach.
Wielu waszych graczy dostało powołania. Nie martwisz się o ich formę przed Klubowymi MŚ?
-Cieszymy się z powołań– to zaszczyt dla nich i klubu.
Mecze kadrowe kończą się 10 czerwca, a wy gracie 15. Nie zabiegałeś o wcześniejszy powrót zawodników?
-Między 10 a 15 jest pięć dni. Teraz skupiamy się na niedzieli i środzie.
To będzie morderczy harmonogram– mecze reprezentacyjne, lot do USA…
-Nie tracimy energii na zamartwianie się. Jeśli ktoś będzie przemęczony, po prostu nie zagra. Innych opcji nie ma.
Nie obawiasz się skutków tego przeciążenia w nowym sezonie?
-Teraz liczą się tylko najbliższe mecze. Ewentualne konsekwencje będziemy rozwiązywać na bieżąco.
Czy Forest, grając bez presji, może być groźniejsze?
-Sądzę, że na nich i tak ciąży presja. Nie rozważam nad tym, czy ją odczuwają. My przejmujemy się tylko sobą.