Angielski obrońca udzielił wywiadu w którym opowiedział o trudach gry w Cobham.
W wieku ośmiu lat młody Levi zaczął treningi z młodzieżowym zespołem Chelsea. Było to o tyle skomplikowane, że mieszkał on i wychowywał się w Southampton, który jest położony godzinę drogi autem od Londynu. Co ciekawe często w podróży towarzyszył mu Jamal Musiała, który również dojeżdżał na treningi The Blues z tamtych stron. Jednak po pewnym czasie Jamal przeniósł się do internetu przy Cobham, na ten krok Colwill potrzebował czasu, ponieważ był bardzo zżyty z rodziną, która go wspierała i motywowała. Mieszkanie w dzielnicy Cobham, gdzie żyje i trenuje spora część zawodników Chelsea z pewnością przybliża do zostania gwiazdą The Blues. Od zawsze było to marzeniem Colwilla, więc ostatecznie zdecydował się spakować walizki i przeprowadzić.
Teraz kiedy jest podstawowym obrońcą zespołu Enzo Mareski, oraz reprezentantem Anglii zdecydował się wrócić do Southampton. Ponad godzina drogi w jedną stronę nie stanowi dla niego problemu, czuje się przywiązany dla rodzinnych stron.
-Jestem blisko ludzi z którymi dorastałem-mówi Colwill. Mam bliski kontakt z ludźmi których kocham i to jest dla mnie najważniejsze w życiu. Dorastałem grając w City Central (akademia piłkarska) z moimi przyjaciółmi. To były najlepsze chwilę w moim życiu, i cieszę się, że teraz ponownie jestem z nimi blisko. Myślę, że widać po moich występach na boisku to jak dobrze układa mi się w życiu prywatnym.
-Bycie w „bańce Cobham” jest wspaniałe, ale dla mnie liczy się spokój oraz „normalność”, które daje mi życie w Southampton. Mieszkam tu wraz z ludźmi, którzy ciężko pracują na utrzymanie rodziny. Dzięki temu jeszcze bardziej doceniam to co mam.
-Mieszkam w moim rodzinnym domu. Wielu ludzi myśli, że codzienna długa jazda autem jest męcząca, ale to nie prawda. Nie ma dla mnie znaczenia ile kilometrów muszę przebyć, najważniejsze jest, że po ciężkim dniu mogę wrócić do moich rodziców, mojego młodszego brata oraz psa! To dla mnie wszystko najważniejsze!
Źródło: The Guardian