Świeżo po podpisaniu przedłużenia kontraktu, Nicolas Jackson wypowiedział się o jego początkach w Chelsea, rozwoju jako napastnika i celach na czas spędzony na Stamford Bridge…

Dla Nicolasa Jacksona to dopiero początek. Napastnik związał się z Chelsea podpisując dwuletnie przedłużenie kontraktu. Chelsea związała się z napastnikiem po obiecującym pierwszym sezonie w klubie, który sugeruje, że jeszcze wiele przed nim. Adaptacja Jacksona do nowego zespołu i nowej ligi nie obyła się bez pewnych wybojów na drodze, ale 17 strzelonych bramek to wynik daleki od słabego. Równie zauważalna była poprawa jego wszechstronnej gry i brak niepotrzebnych żółtych kartek, które stały się punktem dyskusji. Jackson zgadza się, że był to obiecujący początek życia w niebieskich barwach.

– Pierwszy sezon dla każdego gracza lub napastnika, który przychodzi do Chelsea, nie jest łatwy, ale poradziłem sobie. Nie jestem zbyt zadowolony z 17 bramek, ponieważ grałem cały sezon bez kontuzji, ale jest w porządku. Poszło mi dobrze, teraz mam nadzieję, że będę kontynuował i osiągał niesamowite wyniki. Wciąż się uczę, uczę się każdego dnia i staram się poprawić to, co potrafię, i pracować nad tym, czego nie potrafię. Nie było trudno przystosować się do klubu, ponieważ mówię po angielsku i jestem osobą towarzyską. Łatwo było rozmawiać ze wszystkimi i poznawać ludzi. Jedynym problemem była pogoda, ale przyzwyczaiłem się do niej! Na boisku przyjaźnię się z każdym. Zawsze tak będzie. Mam nadzieję, że w tym roku razem osiągniemy więcej niż w zeszłym i coś wygramy.

Jackson używa jednego słowa, aby podsumować największą lekcję, jakiej nauczył się o Premier League: „intensywność”. Szybko zrozumiał zarówno fizyczne wymagania związane z grą przez 90 minut tydzień po tygodniu, jak i psychiczne wysiłki związane z dążeniem do spójności. Pomagają Jacksonowi w tym jego koledzy z drużyny i trenerzy, których szybko chwali za dalszą edukację piłkarską. Opisuje Enzo Marescę jako „niesamowitego trenera i osobę”, który jest „mniej więcej jak ojciec”. Maresca jest ostatnim człowiekiem, który pomógł rozwinąć ekscytujące i instynktowne zdolności Jacksona do atakowania, odkryte na ulicach Gambii, gdy był młodym chłopcem.

– Zawsze byłem ofensywnym graczem. Kiedy byłem młody, byłem numerem 10 lub fałszywą dziewiątką, ponieważ lubię się poruszać i schodzić głęboko. Kiedy przyjechałem do Europy, Unai [Emery, trener Jacksona w Villarreal] zmienił to i ustawił mnie jako stały numer dziewięć, czekający na piłkę i grający więcej w polu, próbujący wbiegać z tyłu. Unai to zmienił i jestem mu za to wdzięczny. Staram się pracować ciężej, aby poprawiać się każdego dnia na tej pozycji.

Umiejętności Jacksona dobrze nadają się do prowadzenia ataku. Jest szybki, silny, skutecznie utrzymuje się przy piłce, ale ma też zręczność, która może zrobić różnicę. Pomyślmy o jego sprytnej asyście przy golu Cole’a Palmera w wygranym przez nas meczu z Wolves, albo o jego udziale przy pięknym zwycięstwie nad Evertonem na Stamford Bridge w zeszłym sezonie. To jego ulubiony gol w barwach Chelsea. Jackson jest przekonany, że czeka go jeszcze wiele sukcesów. Wie, że będzie oceniany przez pryzmat swoich bramek. Mając to na uwadze, jest zdeterminowany, aby nadal się rozwijać i przyczyniać się do wspólnego sukcesu.

– Chcę wygrywać trofea, sprawić, by Chelsea była najlepsza, przywrócić drużynę do dawnej formy, a także wygrywać indywidualne trofea, aby pomóc mojemu klubowi i krajowi. Staram się ciężko pracować, aby osiągnąć ten cel, ale najważniejsza jest drużyna i mam nadzieję, że razem z nią wygramy wiele trofeów. To szczęśliwe chwile, o których można opowiadać rodzinie. Taki jest cel.

Źródło: Chelsea FC