Enzo Maresca wziął udział w konferencji prasowej przed spotkaniem z Leeds United.
Aktualności kadrowe?
-Wszyscy są w porządku. Romeo [Lavia] wciąż próbuje wrócić do pełni sił. Dario [Essugo] – był gotów, by rozpocząć z nami część sesji. Teraz musiał trochę zwolnić, więc znowu wypadnie. Miejmy nadzieję, że to nic poważnego. A reszta – wszyscy są gotowi.
Zamierzasz chronić Reece’a Jamesa? Nie spodziewamy się, że wyjdzie w pierwszym składzie po meczu z Arsenalem…
-To skomplikowane. Chciałbym go wystawić od początku, ale musimy zrobić to we właściwy sposób.
Jaki jest plan wobec Jamesa, gdy wystawiasz go w środku pola?
-Myślę, że potrafi grać na obu pozycjach. Całe życie był bocznym obrońcą. Grał też jako pomocnik. Uważam, że może być dobry na obu tych rolach. Kiedy decydujemy się wystawiać go jako pomocnika, zazwyczaj chodzi o to, że potrzebujemy fizyczności w środku pola, gdy mierzymy się z zespołami silnymi w tej strefie. To więc zależy trochę od planu meczowego. Ale tak jak powiedziałeś – on radzi sobie bardzo dobrze na obu pozycjach.
Co sądzisz o dotychczasowym sezonie Roberta Sancheza?
-Myślę, że Robert, jeśli chodzi o bronienie i interwencje, od momentu kiedy dołączyłem do klubu, zawsze był dobry. Jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki – trochę się z tym zmagał. Ale od pierwszego dnia mówiłem, że nasza gra od bramki zależy także od tego, jak przeciwnik naciska. Czasem gramy krótko, czasem musimy grać dłużej. Uważam, że jego mecz z Arsenalem był jednym z najlepszych także pod względem budowania akcji, bo rozpoczynaliśmy akcje od kilku krótkich wznowień, kiedy wychodziliśmy pod ich pole karne. Zagrał cztery lub pięć piłek między liniami – jedną do Estevão, inną do Malo. Ale czasem musimy też grać długą piłkę. Dwa mecze temu z Burnley zdobyliśmy bramkę, zaczynając akcję od Roberta. Więc on się poprawia, zwłaszcza w budowaniu akcji.
Jest statystyka, że wasi zawodnicy pokonują mniejszy dystans w meczach przeciwko drużynom z dolnej części tabeli. Z czego to wynika?
-Prawdopodobnie chodzi też o to, jak te zespoły przeciwko nam bronią. Kiedy próbują wysoko naciskać, masz więcej przestrzeni, możesz więcej biegać, bo jest więcej miejsca do atakowania. Kiedy cofają się głęboko, nie ma miejsca, żeby wbiegać za plecy. Osobiście uważam, że to zależy od tego, jak zachowuje się druga drużyna. To jest powód.
Czy Cole Palmer ma szanse zagrać przeciwko Leeds?
-Jest dostępny. W ostatnim meczu był na ławce – dla niego było to bardziej skomplikowane, bo musi wrócić do odpowiedniej kondycji fizycznej. Jest dostępny, może rozpocząć mecz. Plan jest taki, żeby stopniowo dawać mu kolejne minuty, aż będzie gotów grać pełne 90.
Jak trudne jest zastąpienie Moisésa Caicedo?
-Bardzo trudne. Jesteśmy lepszym zespołem z Cole’em, jesteśmy lepszym zespołem z Caicedo, jesteśmy lepsi z Levim. Ale kiedy ci zawodnicy nie są dostępni, staramy się znaleźć rozwiązanie. Tak samo robiliśmy bez Colwilla, tak samo, kiedy nie było Palmera. A teraz musimy zrobić coś innego, bo nie ma Caicedo.
Czy Andrey Santos jest gotowy, żeby wejść w tę rolę?
-Tak, Andrey jest gotowy. Jego pozycja to „szóstka”, jak Moi. Ale jest gotowy. Mamy też inne opcje, możemy grać różnie. Myślę, że ktoś, kto może dobrze zagrać na tej pozycji, to Josh Acheampong, ale zobaczymy.
Ważne jest powiedzieć piłkarzom, żeby traktowali Leeds i Bournemouth tak samo jak Barcelonę i Arsenal?
-Tak. Myślę, że zarówno Leeds, jak i Bournemouth, szczególnie na wyjazdach, są trudnymi rywalami dla Chelsea, ale także dla każdego innego zespołu. To będzie inny typ meczu w porównaniu z Barceloną czy Arsenalem. Musimy być gotowi, musimy spróbować wygrać oba mecze, jeśli możemy, pamiętając, że zawsze patrzymy mecz po meczu – więc pierwsze spotkanie jest jutro, a dopiero potem zaczynamy myśleć o kolejnym.
Jaka lekcja – twoim zdaniem – została wyciągnięta z sytuacji mniej więcej sprzed roku, kiedy wszystko szło świetnie, a potem po porażce w Boxing Day przyszła długa zniżka formy? Czy to doświadczenie pomoże teraz?
-Oczywiście, kiedy grasz mecze i zdobywasz doświadczenie, stajesz się lepszy. Teraz mój główny przekaz jest jasny. Ile punktów dostajesz, pokonując Barcelonę? Trzy punkty. Ile za pokonanie Arsenalu? Trzy punkty. Ile za pokonanie Leeds? Trzy punkty. Rozumiem, że niektóre mecze są ważniejsze z różnych powodów, ale nadal chodzi o trzy punkty. Dlatego ważne jest, żeby pokonać Leeds, bo musimy wygrywać mecze.
Daniel Farke powiedział, że Gianluigi Donnarumma udawał kontuzję w weekend. Czy trenerzy mówią zawodnikom, by robili takie rzeczy, aby zarządzać meczem?
-Nigdy nie widziałem, żeby Pep Guardiola to robił, kiedy tam byłem – ani wtedy, ani teraz. Nie wiem, czy ta sytuacja miała inny cel, szczerze. Nie mogę więc powiedzieć więcej. Mogę jedynie powiedzieć, że przez cały czas, który tam spędziłem, nigdy tego nie robił.
Jakiego ustawienia spodziewasz się ze strony Leeds?
-To dobre pytanie. Nie wiem. Farke poprowadził Norwich w ponad 200 meczach i tylko w 16–17 grali w ustawieniu z trójką obrońców, a całą resztę w ustawieniu z czwórką. Z Leeds grał wszystkie mecze czwórką, a potem w drugiej połowie przeciwko City – trójką. Przegrywali 0:2, w drugiej połowie było 2:2. Więc jak myślisz? Oni bardzo dobrze wyglądali w 3-5-2. Dlatego, próbujemy przygotować się na oba warianty, a kiedy zobaczymy ich wyjściowy skład, dostosujemy się. Ale to dla mnie w tej chwili największa niewiadoma – czy zagrają tak, czy inaczej. Nie wiem.
Co robisz, żeby być lepszym menedżerem?
-Próbuję uczyć się tak dużo, jak mogę. Zawsze traktuję szczególnie każdy mecz jako okazję do nauki – przygotowujesz plan na jedno, potem w meczu musisz się dostosować. W przerwie trzeba zmienić pewne rzeczy. Po meczu analizujesz plan, widzisz, co działało, a co nie. I następnym razem próbujesz to poprawić. Ale przede wszystkim myślę, że menedżer jest po to, by służyć zawodnikom. Musisz im pomagać – rozwijać ich indywidualnie i jako zespół. To jest rzecz, na której zawsze próbuję się skupiać.
Czy jest powód, dla którego wasza forma wyjazdowa jest lepsza niż domowa?
-To zależy też trochę od drużyn, z którymi gramy u siebie albo na wyjeździe. Nie wiem. Ale na pewno coś w tym jest – to nie przypadek. Pewnie jest jakiś powód. Musimy to przeanalizować. Problem polega na tym, że w tej chwili bardzo trudno jest się zatrzymać i zrobić dogłębną analizę. Kończy się mecz z Barceloną, następnego dnia – dwa dni po – analizuję mecz, cieszę się chwilą. Ale już myślimy o Arsenalu. Kończymy Arsenal, już myślimy o następnym. Ale na pewno – nie sądzę, by to był przypadek. Jest tam coś, jakiś powód. Musimy spróbować to przeanalizować.



