Enzo Maresca wziął udział w konferencji prasowej przed spotkaniem z Cardiff.
Chciałem zapytać: komentarze, które wygłosiłeś w sobotni wieczór, wywołały sporo nagłówków i zainteresowania. Co dokładnie miałeś na myśli i co chciałeś nimi osiągnąć?
-Już o tym mówiłem i nie mam nic więcej do dodania.
Ale oczywiście to, co powiedziałeś…
-Jutro jest mecz z Cardiff.
Ale nie chcesz w ogóle odnieść się do faktu, że powiedziałeś to, co powiedziałeś?
-Już o tym mówiłem i myślę, że byłem dość jasny. Nic więcej.
Z całym szacunkiem, ale nie sądzę, że było to jasne. Nie wiemy, do kogo się odnosiłeś. Kiedy mówi się coś takiego, ludzie będą ciekawi…
-Szanuję twoją opinię i szanuję opinię innych, ale ponownie — nie mam nic więcej do dodania. Moim jedynym skupieniem jest jutrzejszy mecz, w którym możemy osiągnąć trzeci półfinał w ciągu 18 miesięcy od momentu, gdy dołączyłem do klubu.
Wszyscy chcą wiedzieć, czy twoje relacje z właścicielami lub dyrektorami sportowymi się pogorszyły.
-Żyjemy w czasach, w których każdy może powiedzieć, co myśli. Szanuję opinię ludzi, szanuję twoją opinię, ale ponownie — nie mam nic więcej do dodania. Moim skupieniem jest jutrzejszy mecz.
Ale to nie jest moja opinia — sam otworzyłeś puszkę Pandory…
-Nie mówię o twojej opinii. Mówię o wszystkich, o opiniach ludzi. Szanuję je, nie ma problemu. Jesteśmy w momencie, w którym każdy może mówić, co myśli. Już odpowiedziałem na to pytanie. Moim skupieniem jest jutro. To, co powiedziałem po meczu z Evertonem, już zostało wyjaśnione i nie mam nic więcej do dodania.
Czy jesteś zadowolony z tego, że ludzie spekulują na temat twoich relacji z właścicielami?
-Powiedziałem po meczu, że kocham kibiców Chelsea. Oni zasługują na to, co najlepsze. I ponownie — nie mam nic więcej do dodania.
Czy jesteś szczęśliwy jako trener Chelsea? Czy jesteś w 100% zaangażowany w Chelsea?
-Absolutnie tak.
Porozmawiajmy o meczu z Cardiff. Pracowałeś z ich trenerem w Manchesterze City. Co sądzisz o pracy, którą wykonuje?
-Wykonuje świetną pracę. Są również na szczycie tabeli, grają — jak powiedziałeś — dobrą piłkę, wygrywają mecze. Musimy zwrócić na to uwagę, musimy być ostrożni, bo znowu — możemy osiągnąć coś ważnego, czyli trzeci półfinał w ciągu 18 miesięcy.
Jakie były wasze relacje i co sądzisz o nim jako trenerze i menedżerze?
-Byłem trenerem drużyny U-23. Kiedy odszedłem, on mnie zastąpił — przejął moją pracę. Przyjeżdżał tutaj, żeby oglądać nasze treningi i mecze jakiś czas temu, kilka miesięcy temu. Teraz wykonuje fantastyczną pracę.
Cole Palmer raczej nie wystąpi jutro wieczorem?
-Mówiłem już wiele razy na wszystkich konferencjach prasowych, że celem w przypadku zawodników, których trzeba chronić, jest właśnie ochrona. Cole w tym momencie jest jednym z piłkarzy, którzy zasługują na to, by ich chronić, i obecnie nie jest dostępny na rozegranie dwóch meczów w ciągu trzech dni.
Dlaczego uznałeś, że sobota była najlepszym momentem, by powiedzieć to, co powiedziałeś?
-Mogę mówić po włosku — w moim języku, bardzo dobrze po hiszpańsku, bardzo dobrze po francusku i mniej więcej po angielsku. Myślę, że kiedy chcę coś powiedzieć, jestem dość jasny. Już wypowiedziałem się po meczu. Nie muszę dodawać nic więcej.
Nie pytałem o same komentarze, tylko dlaczego…
-Włoski, hiszpański, francuski — więc wszyscy mogliście być świadomi. To zamknięte, to zakończone. To było po meczu. Powiedziałem to, co powiedziałem. Teraz skupienie jest na Cardiff.
Rozumiem, ale z szacunkiem — pytam tylko dlaczego w sobotę, a nie na konferencji w piątek albo dziś?
-Ten moment był właściwy i znowu — musimy iść dalej, bo jutro gramy z Cardiff.
Czy cieszysz się tym sezonem?
-Absolutnie tak. Absolutnie. To fantastyczne.
Były wzloty i upadki?
-Nie, nie, nie. Mówiłem też w zeszłym tygodniu — dla mnie zawsze, niezależnie od tego, czy wygrywamy, czy przegrywamy, czy jesteśmy w dobrym momencie, czy w złym, to jest fantastyczna okazja do nauki. Uwielbiam się uczyć i jestem z tego bardzo zadowolony.
Czy trzeba uważać na zbytnią pewność siebie jutro?
-To są najgorsze mecze właśnie z tego powodu. Piłka nożna jest pełna takich spotkań, w których faworyt może się potknąć. Dlatego musimy być uważni. Dlatego skupienie musi być na Cardiff. Znowu — to może być trzeci półfinał w ciągu 18 miesięcy i to jest coś ważnego.
Czy rozmawiałeś z ludźmi w klubie na temat swoich komentarzy?
-Już o tym mówiłem. Nie muszę nic dodawać. Przygotowania do meczu z Cardiff rozpocząłem następnego ranka. Skupiam się wyłącznie na Cardiff.
Czy będzie dużo zmian? Czy to okazja, by dać odpocząć zawodnikom?
-Tak, dokonamy kilku zmian. Zobaczymy, ilu. Ale na pewno mamy zawodników, którzy w ciągu ostatnich 12–13 dni rozegrali pięć meczów, więc prawdopodobnie muszą odzyskać energię.
Jak ważne jest budowanie mentalności zwycięzców w zespole?
-To najważniejsza rzecz. Myślę, że od momentu, gdy dołączyłem do klubu, zawsze mówiłem to samo. Aby mieć mentalność zwycięzców, trzeba wygrywać mecze. W przeciwnym razie zawodnicy ci nie uwierzą. Od pierwszego dnia staramy się wygrywać mecze. Jutro to kolejna szansa, by znaleźć się w kolejnym półfinale — niezależnie od rozgrywek. To ważny moment dla zawodników, dla kibiców, dla klubu, dla wszystkich.
Na jakim etapie jesteś w budowie zespołu, który chcesz stworzyć?
-Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze. Wiedząc, że są momenty, w których tracimy punkty. Dla mnie osobiście to część drogi. Mam jednak poczucie, że stajemy się coraz lepsi.
Czy oczekiwania wobec Chelsea są czasem zbyt wysokie?
-Nie. Kiedy jesteś menedżerem Chelsea, rozumiesz, że oczekiwania są wysokie. Szczególnie w tym sezonie są one wyższe niż w poprzednim — prawdopodobnie z powodu Klubowych Mistrzostw Świata, Ligi Konferencji i czwartego miejsca w Premier League. Jak powiedziałeś, jesteśmy najmłodszą drużyną w historii Premier League. Więc tak — oczekiwania są trochę wyższe, ale to normalne w Chelsea.
Czy uważasz, że aby ten sezon został uznany za sukces, musi być co najmniej tak dobry jak poprzedni?
-Myślę, że celem tego klubu zawsze jest poprawa. I spróbujemy poprawić to, co zrobiliśmy w zeszłym sezonie.
Jakie są plusy i minusy pracy w Chelsea? Wiemy, że struktura zarządzania bywa dość narzucająca się. Czy ta praca jest taka, jakiej się spodziewałeś?
-Absolutnie tak. Jest bardzo dużo pozytywnych aspektów, bez wątpienia.
Czy Malo Gusto ma przyszłość w środku pola?
-Widzę Malo i Reece’a [Jamesa] jako zawodników, którzy mogą grać na obu pozycjach — na boku obrony i w pomocy. To zależy od tego, gdzie ich potrzebujemy. W ostatnim meczu z Evertonem graliśmy Malo i Reece’em w środku pola. Obaj są bocznymi obrońcami, ale mogą też grać jako pomocnicy. Cieszymy się z Malo, bo wcześniej nigdy nie strzelił gola w swojej karierze, a teraz ma już dwa. Coś podobnego wydarzyło się z Cucurellą w zeszłym sezonie — strzelił sześć, siedem bramek. Cieszymy się, że możemy pomagać zawodnikom rozwijać się i stawać coraz lepszymi.



