Enzo Maresca wziął udział w konferencji prasowej po spotkaniu z Barceloną.
Jak wielkie jest to zwycięstwo dla Chelsea?
-Dla mnie, osobiście, jak powiedziałeś, to duże zwycięstwo, zwłaszcza dlatego, że graliśmy z Barceloną. Nic się nie zmienia, jeśli chodzi o to, jaką drużyną jesteśmy i co możemy osiągnąć. Na pewno dzisiejszy mecz jest ważny, ale nie bardziej niż inne. To już zakończone, teraz skupiamy się na następnym spotkaniu, które znowu będzie trudne.
Zastanawiałem się, co powiedziałeś Estevão i Liamowi Delapowi po ich golach?
-Estevão rozegrał bardzo dobry mecz, nie tylko ze względu na bramkę, ale też dlatego, że bardzo pomógł drużynie w sposobie, w jaki pressowaliśmy. Liam również potrzebował takiego momentu, gola, bo wraca po kontuzji. Myślę, że przeciwko Burnley był całkiem dobry, ale on jest napastnikiem, numerem 9, a oni potrzebują bramek. Dziś zdobyliśmy trzy nieuznane gole. Myślę więc, że stworzyliśmy wystarczająco dużo, by wygrać ten mecz.
Jak dużo pewności siebie daje to twojej drużynie? Czy to pomaga przed meczem z Arsenalem?
-To uczucie było bardzo dobre, zwłaszcza – jak powiedziałeś – dlatego, że graliśmy u siebie, przy naszych kibicach. Zawsze miło jest dzielić takie momenty. Ale teraz powiedziałem zawodnikom: przez następne 48 godzin całkowicie się odłączcie, odpocznijcie, odzyskajcie energię, bo w niedzielę gramy z Arsenalem. Moja wiadomość po meczu była taka: teraz najważniejsze jest odzyskanie energii. Od piątku zaczniemy myśleć o Arsenalu.
Ale czy ważne jest, aby wykorzystać taki wynik, taką grę, taki wieczór jako trampolinę do dalszego rozwoju?
-Tak, absolutnie. Musimy utrzymać ten moment, tę serię, bo to bardzo przyjemne. I dużo łatwiej odzyskuje się energię, kiedy wygrywasz mecze.
Czy gol Estevão przypomniał ci Leo Messiego?
-Gol Estevão przypomniał mi bramkę, którą zdobył przeciwko nam w Klubowych Mistrzostwach Świata – była bardzo podobna, taka sama akcja. Estevão musi się rozluźnić, musi czerpać radość, musi trenować, musi grać w piłkę. On, Lamine Yamal – oni są tacy młodzi, mają 18 lat, że jeśli zacznie się mówić o Messim, Ronaldo, to tworzy się dla nich zbyt dużą presję. Mają 18 lat, powinni po prostu przychodzić na trening szczęśliwi. A kiedy zaczyna się ich porównywać z Messim czy Ronaldo, to robi się dla nich zbyt ciężkie.
Czy zwycięstwo nad PSG wpłynęło na waszą dzisiejszą grę?
-Tak. Oczywiście wygranie Klubowych Mistrzostw Świata daje zawodnikom pewność, której potrzebują. W zeszłym roku graliśmy w Lidze Konferencji i mówiłem wiele razy, że jeśli chcesz budować mentalność zwycięzców, istnieje tylko jedna droga – wygrywanie meczów. Bo jeśli nie wygrywasz, trudno przekonać zawodników: „budujemy mentalność zwycięzców”. Jedyną drogą w każdej rywalizacji – w Lidze Konferencji, Lidze Mistrzów w tym sezonie, Premier League, FA Cup, Carabao Cup – jest wygrywanie meczów. To jedyny sposób, by budować mentalność zwycięzców. I myślę, że Liga Konferencji oraz Klubowe Mistrzostwa Świata w zeszłym sezonie bardzo nam pomogły. A teraz próbujemy robić dokładnie to samo. Na pewno zawodnicy są teraz lepsi niż w zeszłym sezonie, bo spędziliśmy ze sobą więcej czasu.
Chcesz chronić Estevão jako młodego chłopaka na początku kariery. Czy robi się to trudniejsze, kiedy gra tak dobrze?
-Nie, szczerze mówiąc – nie. Bo jeśli on nie gra, Pedro Neto gra na jego pozycji. A Pedro jest dobry. I jesteśmy z niego zadowoleni. My po prostu staramy się trzymać planu meczowego, używamy 11 zawodników. Dzisiaj zdecydowaliśmy, że w prawdopodobnie najtrudniejszym meczu sezonu zagra Estevão. Nie jestem menedżerem, który nie daje zawodnikom minut. To po prostu kwestia planu. Plan meczu zawsze decyduje o wyjściowej jedenastce. To jest powód, dla którego tak dużo zmieniamy. Mówicie, że jesteśmy nieprzewidywalni – ale to plan meczu nas prowadzi. Czasami plan jest dobry, czasami zły. Ale to on wybiera jedenastkę. A kiedy w planie będzie Estevao, on zagra. I na pewno zagra wiele meczów, bo jest bardzo dobry.



