Enzo Maresca wziął udział w konferencji prasowej przed spotkaniem z Sunderlandem.

Jak wygląda sytuacja kadrowa? Czy Liam Delap jest blisko powrotu do gry?

–Nie mamy żadnych nowych kontuzji. Liam wczoraj po raz pierwszy trenował z zespołem, więc nie będzie gotowy na jutrzejszy mecz, ale prawdopodobnie na następny już tak.

Czyli wraca trochę przed planem?

–Cóż, ten plan zawsze może się trochę zmienić, wszystko zależy od tego, jak zawodnik reaguje – czy robi postępy, czy coś się cofa. Na początku mówiono mi, że może być gotowy na 25 października, a dziś mamy 24., więc wszystko się zgadza.

Czyli może być do dyspozycji w przyszłym tygodniu w meczu pucharowym?

–Tak, może być dostępny.

Jak podchodzisz do pracy z tyloma młodymi zawodnikami? Czy czerpiesz z tego przyjemność, mając możliwość kształtowania ich przyszłości?

–Tak, mówiłem po meczu, że to była wyjątkowa noc – zwłaszcza dla klubu i kibiców – bo grało tylu młodych zawodników. Powtarzam często, że to dobrzy, utalentowani piłkarze. Dla mnie najważniejsze jest, by pomagać im każdego dnia stawać się lepszymi. To jedyna droga, by rozwijać drużynę – poprawiając indywidualnie piłkarzy. To nasz główny cel, szczególnie z młodymi.

Kiedy mówisz o pomocy im na co dzień – to oczywiście trening, ale co jeszcze  robisz, żeby pomóc im wejść na najwyższy poziom?

–Przede wszystkim staramy się, by zrozumieli, jak chcemy, żeby grali. Cały sztab poświęca im dużo czasu, zwłaszcza po treningach. Bo to młodzi zawodnicy – muszą się rozwijać. Choć tak naprawdę, niezależnie od wieku, każdy ma przestrzeń, żeby się poprawiać. Jeśli chcesz, by drużyna się rozwijała, musisz rozwijać piłkarzy.

Jak trudno jest powiedzieć młodemu zawodnikowi, że nie zagra w najbliższym meczu?

–Dla mnie to dość proste, bo mamy 24–25 dobrych zawodników, a grać może tylko jedenastu. Od kiedy tu jestem, pokazuję, że wszystko zależy od planu na dany mecz – rotujemy składem. Wiem, że ci, którzy nie grają, nie są zadowoleni, ale to naturalne. To nie jest kwestia jednego zawodnika – dotyczy wszystkich. Muszą jednak rozumieć, że nie da się grać w każdym spotkaniu.

Jak wyglądają twoje rozmowy z młodymi zawodnikami, takimi jak Estevão? Ma 18 lat, przed sobą całą karierę – jak pan do tego podchodzi?

–Z Estevão rozmawiam, ale podobnie jest z każdym innym. Wiek nie ma znaczenia – nawet jeśli powiesz najstarszemu w drużynie, Tosinowi, że nie zagra, też nie będzie zadowolony. To normalne. Nikt nie cieszy się z braku gry, ale trzeba rozumieć, że nie można grać w każdym meczu.

Jak oceniasz Sunderland?

–Od początku sezonu pokazują, że są bardzo dobrą drużyną. Grają razem, walczą razem, są zespołem w pełnym tego słowa znaczeniu. Ich wyniki też wyglądają dobrze – mają tyle samo punktów co my, więc to pokazuje, jak solidnie pracują. To Premier League – tu nie ma łatwych meczów. Każdy jest wymagający.

Czy zaskoczył Cię dobry start Sunderlandu?

–Spędziłem jeden sezon w Championship z Leicester i naprawdę uwielbiam te rozgrywki. Nawet teraz, niezależnie czy gramy w Premier League, czy w Lidzę Mistrzów – zawsze śledzę Championship. Oglądam Sunderland od poprzedniego sezonu, odkąd przyszedł nowy trener. Robią świetną robotę, grają dobry futbol, są silni fizycznie – naprawdę podoba mi się to, co tam budują.

Jak rozwija się Marc Guiu?

–Marc to klasyczna „dziewiątka” – silny fizycznie, typowy zawodnik pola karnego. To rocznik 2006, więc wciąż dużo może poprawić i nad tym z nim pracujemy codziennie. Jak już mówiłem, on na pewno dostanie swoje minuty. Jeśli chodzi o João, wiemy, że może grać zarówno jako „dziewiątka”, jak i „dziesiątka”. W obu rolach radzi sobie świetnie, choć chyba najlepiej wygląda, gdy ma obok siebie innego napastnika.

Czy musiałeś rozmawiać z Guiu po jego powrocie z Sunderlandu o jego roli?

–Tak, rozmawialiśmy z nim dwa tygodnie temu. Powiedziałem mu, że nie podoba mi się, jak trenuje, i że musi to zmienić. Zmienił podejście – i dostał szansę. Tak to działa.

Co dokładnie się panu nie podobało w jego treningach?

–Po prostu nie trenował dobrze.

ŹRÓDŁOfootball.london