Wobec ostatnich występów naszego podstawowego bramkarza – Roberta Sancheza, znowu wróciły dywagacje, czy jego poziom jest adekwatny do klubu, w którym występuje.
Klub w ostatnich latach zainwestował kilkadziesiąt milionów w ściągnięcie kilku bramkarzy: Petrović, Sanchez, Jorgensen, czy Penders, a zapewne jeszcze o niektórych nazwiskach zapomniałem. Wszyscy ci bramkarze są albo młodzi i dopiero mają wejść na wysoki poziom, albo nigdy na taki poziom nie wejdą bo nie rokują.
Jak sytuacje naszych obecnych i przyszłych bramkarzy widzi Paul Merson?
– Robert Sanchez potrafi świetnie bronić strzały, ale podejmuje złe decyzje, on zawsze popełni jakiś błąd – to duży problem. On ma mecze, w których prezentuje świetne obrony, ale coś, co oddziela topowych bramkarzy od reszty to to, że oni nie popełniają błędów albo robią to bardzo, bardzo rzadko.
– Żaden klub nie wygrywał trofeów bez dobrego bramkarza, to naprawdę rzadkie zjawisko. Patrzysz na kluby, które wygrywają w Europie i nie możesz o nich powiedzieć, że bramkarz to ich słaby punkt. Chelsea ma swój model, którego się trzymają. Jeżeli jakiś piłkarz nie przyniesie zysku, nie zostanie po prostu kupiony. Oni kupują młodych zawodników za odpowiednią kwotę, a to się nie sprawdzi w przypadku bramkarza.
– W modelu Chelsea nie ma miejsca na wydanie dużych pieniędzy na dobrego bramkarza. Bardzo rzadko kupujesz zawodnika na tę pozycję za furę gotówki, a potem sprzedajesz go z zyskiem.
– Myślę, że klub popełnia tutaj błąd – potrzebujesz kogoś, kto ci uratuje punkty.