Enzo Maresca wziął udział w konferencji prasowej przed spotkaniem z Benficą.
Jakie to będzie uczucie zmierzyć się z Jose Mourinho?
-To będzie zaszczyt zmierzyć się z Jose jutro. Legenda tego klubu, nie tylko tego klubu, ale różnych klubów.
Presja, aby wygrać jutro?
-Zapewniamy lub przynajmniej staramy się przygotować każdy mecz tak, aby go wygrać i mam nadzieję, że uda nam się to jutro.
Jesteś oczywiście przyzwyczajony do widoku zdjęć byłych trenerów z trofeami. Jak bardzo chciałbyś znaleźć się takim zdjęciu, czy to z trofeum Ligi Mistrzów, czy z trofeum Premier League?
-Szczerze mówiąc, już czuję się dość szczęśliwy, że mam kilka zdjęć na terenie ośrodka treningowego z pucharem z KMŚ. Więc już po jednym sezonie czuję się z tym szczęśliwy. Na pewno celem jest, abyśmy pewnego dnia wszyscy razem mogli cieszyć się sukcesami.
Czy powrót Mourinho na Stamford Bridge ma w sobie nutę romantyzmu?
-Chyba powiedziałem to w pierwszym pytaniu. Dla mnie to przede wszystkim zaszczyt reprezentować ten klub w Lidze Mistrzów. Na pewno to także zaszczyt zmierzyć się jutro z fantastycznym menedżerem.
Czego spodziewasz się po tej Benfice?
-Prawdopodobnie jest trochę trudniej [się przygotować], a powód jest taki, że rozegrali z Jose trzy lub cztery mecze. Obejrzałem trzy lub cztery mecze z Jose. Obejrzałem też kilka meczów, w których Jose był w Man Utd, Spurs czy Romie. Ale na pewno będzie to zupełnie inny mecz w porównaniu z meczem na Klubowych Mistrzostwach Świata.
Kibice mogą jutro śpiewać coś związanego z Mourinho. Jak bardzo chcesz, aby celebrowali kiedyś twoje imię? Co musisz zrobić?
-Prawdopodobnie kontynuować wygrywanie trofeów. Pamiętam, że w pewnym momencie zeszłego sezonu, chyba na wyjeździe z Southampton, kibice zaczęli śpiewać „we have our Chelsea back” (mamy naszą Chelsea z powrotem). Szczerze mówiąc, na pewno pewnego dnia bym chciał, ale to nie jest mój cel. Jestem już szczęśliwy, jeśli mogą śpiewać „we have our Chelsea back”. Ponieważ to oznacza, że jako zespół, jako klub, robimy coś ważnego.
To byłoby szczególne, gdybyś usłyszał też swoje imię…
-Tak, na pewno, ale jeszcze raz – jeśli mogą śpiewać „we have our Chelsea back”, jestem już szczęśliwy. Na pewno pewnego dnia mogą śpiewać moje imię jeszcze bardziej, ale celem nie jest to. Chodzi o to, abyśmy byli w stanie wygrywać mecze, a kibice mogli być szczęśliwi.
Czy musisz rotować, aby zapobiec kolejnym kontuzjom?
-Musimy utrzymywać poziom, na pewno, ponieważ Liga Mistrzów wymaga wysokiego poziomu. Jak powiedziałeś, w tej chwili mamy niestety wielu zawodników kontuzjowanych. Dziś po południu będziemy oceniać Moisesa Caicedo, Joao Pedro i Andrey’a Santosa. To wszyscy zawodnicy, którzy niestety mają jakieś małe problemy. Więc zobaczymy, czy jutro będą dostępni. Ale w tej chwili na pewno mamy kontuzje, ale mamy wystarczający skład, aby spróbować zastąpić kontuzjowanych zawodników.
Jak oceniasz start Estevão Williana w Chelsea?
-Nadal myślę tak samo. Radzi sobie bardzo dobrze. To nie jest łatwe. Mówiliśmy już, że dla 17-18-letniego zawodnika przybycie tutaj do Europy, do tak dużego klubu jak Chelsea i natychmiastowe pokazanie jakości, którą ma… Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni. Jest bardzo dobrym chłopakiem. Tego też potrzebujemy, jeśli chodzi o energię. Ale na pewno może grać na pięciu pozycjach ofensywnych.
Jaka jest teraz wiadomość dla zawodników? Jak ich podtrzymujesz na duchu?
-W tej chwili myślę, że przede wszystkim musimy być pozytywni, ponieważ tego potrzebują zawodnicy. Po drugie, ponieważ osobiście uważam, że nie ma powodu, aby dziś rano być negatywnym. Klub pokazał mi statystyki, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy przegraliśmy pięć meczów, cztery z nich z czerwoną kartką.
-Więc na pewno lubimy wygrywać mecze, nie ma wątpliwości. Ale także rzeczywistość jest taka, że nie ma żadnej presji. Presja, którą mamy, to presja, którą znamy – będąc w Chelsea jako zawodnik, jako menedżer, musisz wygrywać mecze, nie ma wątpliwości. Ale w tym samym momencie rzeczywistość jest taka, że z różnych powodów, kontuzji i czerwonych kartek, przegraliśmy pięć meczów w prawie sześć miesięcy. Jednak w tym samym czasie myślę, że to nie jest coś złego.
Czy mógłbyś nam opowiedzieć taktycznie o rywalu, Benfice?
-Myślę, że można spodziewać się ustawienia 4-3-3, 4-2-3-1. Mogą zagrać również w systemie z pięcioma obrońcami. Spodziewam się dwóch lub trzech różnych rzeczy i mamy plan na te dwie lub trzy rzeczy, których się spodziewam. Jose pokazał podczas swojej kariery, jak dobry był, grając w różnych formacjach, więc spodziewamy się różnych rzeczy.
Jak szkolisz unikanie czerwonych kartek?
-Po pierwsze, na pewno myślę, że po przeanalizowaniu dwóch ostatnich meczów, na pewno mógłbym podjąć lepsze decyzje. Bez wątpienia, ale także dla mnie jest to proces uczenia się gry w dziesiątkę, ponieważ myślę, że dla żadnego menedżera nie jest to coś normalnego.
-Niestety dla nas zdarzyło się to dwa razy. A statystyki są takie, że w ciągu ostatnich prawie sześciu miesięcy przegraliśmy pięć meczów, cztery z nich z czerwoną kartką: Newcastle, Flamengo, Man Utd i Brighton. A jedyny mecz, który przegraliśmy 11 na 11, to był wyjazdowy mecz z Bayernem Monachium. Właśnie dlatego powiedziałem, że osobiście nie ma dla mnie żadnego powodu, aby wpadać w panikę.
-Jeśli przegrałeś pięć meczów w sześć miesięcy i musisz mówić rzeczy, aby się bronić, to znaczy, że to szalony świat. Więc nie sądzę, że w tej chwili musimy się bronić, ponieważ rzeczywistość jest taka, że mam bardzo dobre przeczucie co do składu, który mamy.
-Myślę, że w porównaniu z zeszłym sezonem wszyscy się poprawiliśmy. Osobiście jako menedżer myślę, że czuję się lepiej niż w zeszłym roku. Powodem jest to, że się uczę. Na pewno jest wiele, wiele rzeczy, których muszę się nauczyć. Na przykład gra w dziesięciu zawodników to coś, co prawdopodobnie muszę robić lepiej. Ale to część procesu i nie mam żadnych wątpliwości, że w przyszłości będziemy coraz lepsi.
Co mówisz swoim zawodnikom, co muszą zrobić, aby być na poziomie Ligi Mistrzów?
-Potrzebujemy wysokiego poziomu, nie ma wątpliwości. Ale także mamy młodych zawodników, którzy w tym samym momencie już doświadczyli tych rozgrywek. [Jorrel] Hato, on ma już doświadczenie w tych rozgrywkach.
-Dla mnie osobiście on będzie topowym zawodnikiem dla Chelsea. Mamy [Alejandro] Garnacho czy Gittensa. To zawodnicy, którzy, nawet jeśli są młodzi, już grali w tych rozgrywkach. Joao Pedro prawdopodobnie nigdy nie grał w tych rozgrywkach, ale dołączył do nas i pomógł nam wygrać Klubowe Mistrzostwa Świata. Więc to wszyscy utalentowani zawodnicy, na pewno. Będą pomagać klubowi, będą pomagać drużynie. A z większą liczbą meczów będą coraz lepsi.
Jakie są twoje relacje z kibicami w tej chwili? Słyszeliśmy odrobinę niezadowolenia w sobotę pod koniec meczu.
-Myślę, że przez większość czasu kibice reagują na wyniki. Całkowicie to rozumiem, że po porażce kibice są niezadowoleni. Ja też nie jestem szczęśliwy, zawodnicy nie są szczęśliwi, klub nie jest szczęśliwy. Jak mówiłem na początku, w zeszłym roku śpiewali „we have our Chelsea back”. Potem mieliśmy słabszą passę i nie byli zadowoleni. Więc dla mnie to bardziej reakcja po wynikach.
-Jeszcze raz, jeśli w tej chwili po pięciu porażkach w sześć miesięcy nie jesteśmy szczęśliwi… Prawdopodobnie byłby to brak równowagi w tym sporcie. Ale to jest sport, w którym jestem od ostatnich 40 lat. Więc wiem, że tak już jest. Jedyną rzeczą, jaką możesz zrobić, to starać się robić to lepiej, starać się uczyć, poprawiać. Najważniejszą rzeczą w tym biznesie jest wygrywanie meczów.
Czy Mourinho położył podwaliny pod sukces w Chelsea?
-Dla mnie osobiście to legenda tego klubu. Dla mnie jest także legendą Interu. Więc jest legendą dla różnych klubów na świecie, co pokazuje, jak dobry był i jak dobry był w Chelsea.