Chelsea do spotkania z Legią przystąpiła jako niepodważalny faworyt. Niemniej jednak było pewne, że Warszawa tanio skóry nie sprzeda i będziemy mieli pasjonujące widowisko.
Oto przebieg meczu z czwartkowego południa:
Początkowe minuty zadrżały fanami The Blues. Legia rozpoczęła agresywnie i dzięki rzutom rożnym stworzyli sobie kilka niezłych okazji. Poza szarpanymi akcjami po obu stronach, pierwsze dwa kwadranse nie porwały widowni. Premierowa dogodna szansa przyszła dopiero w 35 minucie, kiedy to Dewsbury-Hall popisał się bardzo dobrym strzałem, który jeszcze lepiej sparował Kacper Tobiasz. Mozolnym rozgrywaniem The Blues próbowali przebić nisko ustawioną defensywę gospodarzy, ale na nic więcej poza główką Kierana to się nie zdało. Strzał pomocnika minimalnie minął słupek i spełzł na bok. Tym akcentem zakończyła się pierwsza odsłona spotkania.
Druga połowa rozpoczęła się praktycznie bliźniaczą akcją, która zakończyła pierwsze 45 minut. Dośrodkowanie dotarło do Dewsbury-Halla, a Anglik ponownie je zmarnował. Na szczęście dla fanów Londyńczyków ich ulubieńcy nie poprzestali atakować i po uderzeniu Jamesa zza pola karnego futbolówka trafiła pod nogi George’a, który z najbliższej odległości nie pomylił się. To premierowe trafienie młodego skrzydłowego w barwach Chelsea.
Mogłoby się zdawać, że w szatni padły silnie motywacyjne słowa, bo zawodnicy Enzo Mareski nie myśleli, żeby zaprzestać ataków i już 11 minut później podwyższyli prowadzenie. Idealnie podanie Jadona Sancho precyzyjnie wykorzystał zmieniony w przerwie, Noni Madueke.
Po dwóch strzelonych bramkach goście w końcu uspokoili tempo meczu. Legia, choć bardzo chciała, nie mogła nawet delikatnie zagrozić bramce Duńczyka. Pomimo przeprowadzonych zmian i ułożenia meczu pod swoje dyktando, ekipa Mareski przy niewielkim wysiłku zdobywała kolejne bramki. Po kolejnej doskonałej akcji lewym skrzydłem drugi raz do siatki, z najbliższej odległości trafił Madueke. Świetna akcja dająca 3 – bramkowe prowadzenie przykryła zmarnowany niewiele przed rzut karny przez Nkunku. Absolutnie fatalny strzał Francuza.
Ostatni kwadrans meczu nie przyniósł nam większych fajerwerków i po instynktownym strzale Pankova mecz przy Łazienkowskiej zakończył się wygraną The Blues, 3-0.