Enzo Maresca wziął udział w konferencji prasowej po spotkaniu z Legią Warszawa.
Enzo, jak bardzo niepokoi Cię dzisiejszy występ zespołu?
-Po pierwsze, na pewno nie jesteśmy zadowoleni z porażki. Po pierwszym meczu (0-3) prawdopodobnie próbowaliśmy trochę kontrolować wynik, wprowadziliśmy rotację, zmieniliśmy skład, aby uniknąć kontuzji, bo w niedzielę czeka nas ważny mecz. Jak mówiłem, wynik oczywiście nas nie cieszy.
-Jesteśmy w półfinale, ale jednocześnie staraliśmy się zarządzać wynikiem z pierwszego meczu. Najważniejsze, że udało się wprowadzić rotację, nie mamy kontuzji– to był nasz główny cel. W tym sezonie mieliśmy wiele urazów w kluczowych momentach, a teraz, w decydującej fazie sezonu, dobrą wiadomością jest brak kontuzji.
Mówiłeś o rotacji, ale w ataku wystawiliście mocny skład– Cole Palmer i Nicolas Jackson grali od początku. Jaki był Twój zamysł?
-Chodziło głównie o nich, zwłaszcza o Nico. Nico nie grał od ponad dwóch miesięcy, więc celem było stopniowe budowanie jego formy fizycznej. Planowaliśmy, że zagra 45 minut. Cole miał drobny problem przed przerwą na mecze reprezentacji, więc dla niego też było to około 45-60 minut, aby odzyskał rytm i był gotowy na niedzielę.
Czy częścią planu było też przerwanie ich passy bez bramek? Obaj od dawna nie strzelali.
-Głównym celem była poprawa ich kondycji, ale gdyby strzelili, to byłby dodatkowy impuls. Prawdopodobnie źle zarządzaliśmy przewagą z pierwszego meczu, ale ważne, że mamy sześć kluczowych meczów w Premier League przed sobą. Rotacja w tym momencie jest dla nas kluczowa.
Jak bardzo niepokoi Cię brak skuteczności napastników? Dotyczy to też Christophera Nkunku?
-Tak, szczególnie brakuje nam prostych bramek. Dziś w pierwszych pięciu minutach mieliśmy dwie dobre okazje. Mam nadzieję, że Nico i Cole wkrótce zaczną strzelać– to bardzo ważni gracze. Obecnie najwięcej goli zdobywa dla nas Cucurella, co jest niepokojące, bo to nie jego główne zadanie.
Trener Legii powiedział, że Stamford Bridge nie było głośne ani przytłaczające, co pomogło jego zawodnikom. Jak teraz zachęcić kibiców do wsparcia w decydującej fazie sezonu?
-Według mnie atmosfera dziś była dobra, nie widziałem negatywnych reakcji kibiców. Po ostatnim meczu mówiłem, że musimy ich zaangażować– to nasze zadanie.
Czego Ty i zawodnicy uczycie się w miarę postępów w tym turnieju?
-To proces nauki, zwłaszcza przy takim natłoku meczów. Dla mnie to też lekcja– musisz podejmować decyzje o rotacji i znać jej powody. To cenne doświadczenie.
-Jesteśmy w decydującej fazie– przed nami sześć meczów ligowych i półfinały. To osiem „finałów”, a zwycięstwo w niedzielę może dać nam impuls na finisz sezonu.
Reece James powiedział, że gracze mogli okazać brak szacunku dla turnieju. Martwisz się ich nastawieniem?
-Raczej nie dla turnieju, ale dla przeciwnika. Szanowaliśmy rywalizację przez cały sezon, ale dziś, przez przewagę z pierwszego meczu (0-3), mogliśmy źle podejść do spotkania. Reece ma rację, ale chodziło bardziej o rywali.
Czy niepokoi Cię, że z takim podejściem awansowaliście do półfinału?
-Nie, bo w półfinale gramy dwa mecze, a nasz rywal jest tam dzięki dobrej grze. Nie lekceważyliśmy żadnej drużyny w tym sezonie.
Wczoraj prosiłeś kibiców o zaufanie. Czy dziś to zaufanie zostało nadszarpnięte? I czy inne zespoły w walce o Champions League są teraz pewniejsze siebie niż Chelsea?
-Na pewno dziś to krok w tył– przegraliśmy. Ale jak mówiłem wczoraj, inne kluby (Aston Villa, Newcastle) mogą mieć teraz większą pewność siebie. W futbolu wszystko szybko się zmienia. Niedzielny mecz to nasz „finał”– wygrana może dać nam impuls do osiągnięcia celu.
-Gdy wygrywasz, wszyscy są pełni nadziei. Gdy przegrywasz, nikt nie wierzy w sukces. Klucz to kontrola emocji.