Po 6 dniach od porażki w Pucharze Anglii The Blues stanęli przed szansą na odegranie się na Mewach w lidze. Podopieczni Mareski znów udali się na Amex Stadium, gdzie rozpoczęła się 25 kolejka Premier League.

Chelsea dobrze weszła w mecz prowadząc grę w pierwszych jego minutach. To goście stwarzali większe zagrożenie na połowie przeciwnika. W 18 minucie gry kontuzji nabawił się Noni Madueke. Podczas szybkiego kontrataku w trakcie sprintu poczuł ból w udzie i zmuszony był opuścić boisko. W jego miejsce wszedł Sancho.

Mimo tego, że przez blisko pół godziny gospodarze wyglądali bardzo niemrawo, to jednak oni objęli prowadzenie. W 27 minucie dalekie wybicie od bramki Verbruggena fantastycznie przyjął Mitoma, który prostym zwodem oszukał Chalobaha i pokonał Jorgensena, który mógł zachować się lepiej. Był to pierwszy groźny atak Mew w tym meczu.

The Blues byli bardzo blisko wyrównania już 10 minut później. Po dobrej akcji dośrodkowanie Gusto głową wykończył Enzo. Sędzia dopatrzył się jednak faulu Argentyńczyka podczas walki o piłkę.

Po niespełna 2 minutach nieuznanego gola Fernandeza na tablicy wyników było już 2:0. Szereg błędów defensywy The Blues zakończył się strzałem do niemal pustej bramki Yankuby Minteha.

Druga połowa meczu od początku nie przynosiła ciekawych zagrań po obu stronach. Brighton chcąc utrzymać prowadzenie szanowało piłkę nie pozwalając Chelsea na wiele. Monotonię przerwał w 63 minucie kolejny gol Minteha. Akcja bramkowa zaczęła się od straty Colwilla przed polem karnym, po której Minteh w Welbeck dwujkową akcją minęli defensywę The Blues, a Gambijczyk kolejny raz mógł cieszyć się z trafienia.

Chelsea przegrywa z Brighton drugi raz w ciągu tygodnia i istnieje realna szansa, że w 25 kolejce wypadnie z top 4.