Jadon Sancho powiedział, że jest wdzięczny za wiarę i rady kolegów z drużyny oraz sztabu trenerskiego, którzy pomogli mu strzelić gola w dwóch meczach Premier League w ciągu pięciu dni.
W zeszłym tygodniu Sancho szukał swojego pierwszego gola od czasu dołączenia do The Blues na zasadzie wypożyczenia z Manchesteru United. Teraz ma już na koncie dwa, po tym jak trafił do siatki w pamiętnych zwycięstwach nad Southampton i Tottenhamem Hotspur.
– To był pojedynek jeden na jeden i zobaczyłem okazję do ścięcia do środka, a potem zobaczyłem otwartą przestrzeń i pomyślałem »dlaczego nie?«. To zdecydowanie bardzo satysfakcjonujące. Ostatnio na treningach pracowałem trochę więcej nad moimi strzałami, po prostu pracowałem nad uderzeniem w daleki róg, więc cieszę się, że to się udało. Sztab i zawodnicy mówili mi, abym był nieco bardziej samolubny przed bramką i strzelał, gdy znajdę się na takich pozycjach. Pracowałem nad tym, więc jestem zachwycony. Wiem, że jest wiele osób którym muszę udowodnić, że się mylą, dlatego ciężko pracuję każdego dnia na treningach. Kiedy dostaję swoją szansę, staram się pokazać, na co mnie stać, więc cieszę się, że strzeliłem gola i zdobyliśmy trzy punkty dla drużyny. Podchodzę do tego z meczu na mecz i mam nadzieję, że uda mi się kontynuować tę formę.
– Oczywiście przegrywanie 2:0 w pierwszej połowie nie było idealne, ale mam duże zaufanie do tej drużyny, więc nie byłem zbyt zdenerwowany. Po zdobyciu pierwszego gola wiedziałem, że wrócimy do gry i osiągniemy wynik. W przerwie gaffer powtarzał nam, że wciąż jesteśmy w grze, a ja bardzo wierzę w kolegów z drużyny, więc wiedziałem, że wrócimy do gry. Tottenham jest bardzo agresywny i wiedzieliśmy, że złapiemy ich, jeśli złamiemy linie i pokonamy ich pressing. Gaffer powiedział nam na treningu, abyśmy trzymali się szeroko, zwłaszcza skrzydłowi, aby tworzyć pojedynki jeden na jeden i nakładki dwa na jeden. To było wielkie zwycięstwo, wielki powrót, więc jestem po prostu szczęśliwy, że zdobyliśmy cztery gole i trzy punkty.
Spurs objęli prowadzenie bezlitośnie karząc parę poślizgnięć niefortunnego Marca Cucurelli. Jednak Sancho szybko stanął w obronie swojego kolegi z drużyny, wierząc, że jest on jednym z wielu utalentowanych graczy, którzy sprawiają, że skład The Blues jest tak silny.
– Po tych błędach uważam, że zagrał fantastycznie, wrócił do gry. Wierzymy w Cucu, jest dla nas świetnym graczem i tak naprawdę nie myśleliśmy o tym, kiedy się poślizgnął, ponieważ wiemy, jak świetnym jest graczem. Mamy tak wielu utalentowanych graczy, na treningach jest bardzo ciężko, wszyscy rywalizują. Czuję, że posiadanie silnego składu, takiego jak nasz, który codziennie naciska na siebie na treningach, jest fantastyczne, ponieważ kiedy osiągamy takie wyniki, pokazuje to, że zasłużyliśmy na to na treningach. Jestem więc wdzięczny, że tu jestem, wdzięczny zawodnikom i pracownikom za to, że czują się mile widziani, wierzą we mnie i dają mi możliwość gry.