Na The Athletic możemy znaleźć obszerną analizę tego, co wydarzyło się w klubie, że Pochettino postanowił rozstać się z klubem, a zarząd zgodził się na to – oto najciekawsze fragmenty. 

Pomimo tego, że Chelsea osiągnęła kilka dobrych wyników z rzędu pod koniec sezonu, nadal rosły problemy, które powstały między trenerem i zarządem już kilka miesięcy wcześniej. Ostatecznie rozbieżności w wielu kwestiach sprawiły, że obie strony uznały, iż najlepszym wyjściem będzie rozwód.

Dziennikarze The Athletic rozmawiali z osobami z wnętrza klubu, którzy są zaznajomieni z sytuacją, którzy podzielili się (anonimowo) tymi problemami, o których pisaliśmy nieco wyżej. Oto niektóre z nich:

  • Pochettino nie chciał dopasować się do narzuconej przez zarząd struktury, na którą zgadzał się początkowo.
  • Był sceptyczny wobec tego, czy Caicedo i Enzo pasują do siebie na boisku.
  • Właścicieli chcieliby trenera, który jest nauczycielem.
  • Metody treningowe Pochettino wzbudzały wątpliwości.
  • Argentyńczyk uważał, że jest jednym z niewielu doświadczonych osób w klubie i jest to zbyt mało.

Czasami słowa przedstawiane kibicom nie mają wiele wspólnego z prawdą, w tym przypadku jednak oświadczenie klubu opisuje w stu procentach rzeczywistość – zarówno Pochettino, jak i sam klub chcieli tego rozstania. Argentyńczyk nie został zwolniony, odchodzi w dobrych relacjach z zarządem.

Już na początku pracy Pochettino w Chelsea, powstał problem, który był jednym z tematów zażartych rozmów trenera z zarządem – chodziło o długość jego umowy. Kontrakt zawierał dwa sezony, a szkoleniowiec chciał trzech lat zagwarantowanych w umowę, otrzymał jedynie klauzulę, która umożliwiała przedłużenie go o kolejny rok – jednak klauzula dotyczyła chęci klubu.

Argentyńczyk uważał, że długi kontrakt gwarantuje bezpieczeństwo i stabilność projektowi, jednak Chelsea nauczona doświadczeniem po zatrudnieniu Pottera, nie chciała wiązać się z kolejnym trenerem umową tak długą. Porozumienie oznaczało więc, że Chelsea nie jest tak optymistycznie nastawiona do Argentyńczyka, jak początkowo była co do Pottera, ponieważ trenerzy rzadko kiedy wchodzą w ostatni rok umowy – jest ona zazwyczaj wcześniej przedłużana.

Mimo gorszych wyników na początku sezonu, wszystko wskazywało na to, że Chelsea ma przede wszystkim pecha, a ich gra była znacznie lepsza niż ostateczne rezultaty. The Blues także przez rywali mieli być rozpatrywani jako drużyna, która już wówczas gra niczym ekipa walcząca o czwórkę.

Po tym jak urazu doznał Nkunku, oczywistym wydawało się, że drużyna będzie potrzebowała korekt taktycznych i nie było to problemem, podobnie jak zdolność wykorzystywania szans bramkowych, które miał wykorzystywać przecież Francuz.

Wkrótce jednak Pochettino zaczął cicho wątpić w jakość i równowagę swojego zespołu, mowa tutaj między innymi o Caicedo i Enzo. Pomimo, że trener publicznie bronił swojego rodaka, prywatnie miał mieć co do niego zupełnie inną opinię – uważał on, że Enzo jest zbyt słaby w defensywie, aby grać jako szóstka i jednocześnie zbyt mało kreatywny, by być rozgrywającym. Co do Caicedo, miał wątpliwości, czy ten jest odpowiednio zdyscyplinowany taktycznie, by móc być ryglem w defensywie. Tak ukształtowana pomoc miała być według Pochettino zbyt niska i silna na Premier League. Oficjalne stanowisko klubu jest jednak takie, że Pochettino był otwarty na zakup Caicedo i nigdy nie wątpił w swoich pomocników.

Ulubieńcem Argentyńczyka był natomiast Gallagher, który pozostaje jednym z głównych kandydatów do opuszczenia klubu. Za każdym razem, gdy Pochettino odpowiadał na pytania w sprawie nowej umowy wychowanka, słychać było gorycz ze strony trenera.

Linia pomocy nie była jedyną, która budziła wątpliwości trenera. Pochettino uważał, że nie można nadmiernie polegać na jakości Thiago Silvy, który ma już swoje lata, wybierał regularnie Colwilla na pozycji lewego obrońcy. A Sanchez ściągnięty głównie przez rekomendację Bena Robertsa, trenera golkiperów jeszcze z czasów Grahama Pottera szybko stracił zaufanie trenera i miejsce w składzie kosztem Petrovicia.

W styczniu Pochettino nalegał na to, by Chelsea dokonała wzmocnień ofensywnych, mimo że klub nie zamierzał działać w zimowym oknie.

Jakość ofensywy byłaby jeszcze gorsza, gdyby dział rekrutacji nie przedstawił mu Cole’a Palmera, którego klub pozyskał za 40 milionów funtów. Pochettino prawdopodobnie znajdował się wśród tych, którzy wątpili, czy Palmer jest odpowiedzią na potrzeby klubu, jednak trzeba mu oddać, że bardzo pomógł wychowankowi City osiągnąć taką formę.

Osoby z zarządu upierają się, że istniała współpraca w kwestiach transferowych, powołując się na przykład Ansu Fatiego, który nie został sprowadzony, mimo że był dostępny na dobrych warunkach – wszystko przez Pochettino, który zawetował ten pomysł.

Szkoleniowiec uważał, że w klubie brakuje doświadczonych graczy, wobec czego zaproponował pozyskanie dwóch doświadczonych piłkarzy, których znał z poprzednich klubów, mieliby oni pomóc w rozwojowi drużyny, jednak pomysł ten został odrzucony. Doświadczenia brakowało tak bardzo, że to Bettinelli bardzo często rozmawiał z trenerem w sprawie dni wolnych czy kar dla zawodników, a wcześniej taką rolę pełnił między innymi Azpilicueta.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Pochettino wiedział na co się pisze, podpisując umowę z klubem i istnieje przekonanie, że nie wykorzystał w stu procentach potencjału drzemiącego w tej drużynie.

Jednym z kluczowych przy tym aspektów były kontuzje, które niszczyły od środka Chelsea – dość powiedzieć, że większość kampanii ominęli tacy piłkarze jak James, Chilwell, Fofana czy Lavia. Skala tych kontuzji sprawiła, że postanowiono bardzo przyjrzeć się sztabowi medycznemu, który w ostatnich latach został wymieniony względem ery Abramowicza.

Tak liczne kontuzje zostały uznane przez klub efektem błędów zarówno Pochettino, jego sztabu jak i sztabu medycznego. Nad poprawą tego aspektu miał czuwać Bryce Kavanagh, który wcześniej pracował w federacji angielskiej.

Sam Pochettino odrzucał sugestie, że to jego treningi miały generować liczne urazy. Osoby, które obserwowały treningi Argentyńczyka oraz jego asystenta Jesusa Pereza, miały jednak bardzo dużo wątpliwości, czy na pewno tak jest. Upierają się oni bowiem, że piłkarze byli regularnie przemęczani i musieli wykonywać zbyt intensywne biegi. Gracze między sobą także dyskutowali o zasadności tak intensywnych treningów – jeden z graczy miał potwierdzić, że na każdym treningu musieli dawać z siebie wszystko.

Pochettino zarzuca się także to, że zbyt szybko przywracał kontuzjowanych graczy do treningów i gry, co owocowało kolejnymi urazami. Treningi miały być także nazywane prymitywnymi, brakowało w nich detali dotyczących kolejnych rywali, a piłkarze mieli być zachęcani do improwizowania podczas meczów. Co więcej – jeden z członków pierwszego składu miał dopiero tuż przed meczem (gdy wyczytano składy), dowiedzieć się o tym, że zagra na kompletnie nowej dla siebie pozycji.

Zarząd miał pretensje do Pochettino również o to, jak traktował piłkarzy z drużyn młodzieżowych – mieli oni mu służyć jedynie do zapychania ławki rezerwowych, a następnie bez słowa wracali do U-21, bez żadnego wyjaśnienia czy feedbacku. Powoływanie dwóch bramkarzy na ławkę rezerwowych także nie zostało przyjęte pozytywnie – było to bowiem miejsce, które mógł zająć inny z młodzieżowców.

Pochettino publicznie ostro skrytykował Madueke i Jacksona za to, że podczas jednego ze spotkań niemal pokłócili się o wykonywanie rzutu karnego, jednak niektórzy zarzucali mu, że cały problem powstał przez niego, gdyż jako trener powinien ustalić jasną hierarchię do jedenastek, a on sam miał być zbyt łagodny dla swoich graczy.

Właściciele The Blues mieli także problem z tym, że szukali trenera, który edukowałby na treningach swoich piłkarzy w sensie techniki oraz taktyki, jednak podczas meczów nie widzieli dowodów na to, że piłkarze ewoluują w tym kontekście. Brak rozwoju zarzucano także samemu sztabowi Pochettino.

Sam Argentyńczyk był jednak bardzo lubiany przez wszystkich w Cobham, udało mu się stworzyć rodzinną atmosferę w drużynie, piłkarzy zachęcano do udziału w grillach organizowanych przez klub. A tuż po ostatnim meczu sezonu, Pochettino szybko uciekł ze stadionu, mimo że dla piłkarzy była to okazja do poświętowania końca sezonu. Sam klub zorganizował nawet spotkanie dla zawodników i ich rodzin, jednak Argentyńczyk postanowił wrócić do domu.

Pochettino miał narzekać na Stewarta i Winstanleya, którzy pełnili rolę dyrektorów sportowych Chelsea. Wielu kibiców również kwestionuje kompetencje obu panów, jednak zachowują oni pełnię zaufania właścicieli. W związku z tym krytyka Pochettino skierowana w tychże została słabo odebrana przez zarząd, który zamierza oceniać ich poczynania dopiero za kilka lat, a nie na przestrzeni miesięcy czy poszczególnych okien transferowych.

Trener zdecydował się nawet publicznie zaatakować dyrektorów, mówiąc po jednym z meczów o tym, że jego obowiązkiem są jedynie wyniki drużyny, a klub musi upewnić się, że na pewno wszystko dobrze funkcjonuje, jeżeli chodzi o budowanie struktur czy składu. Trener bronił się także tym, że nie podejmuje decyzji w sprawie rekrutacji, a jednak może za nią stracić pracę.

Słowa Argentyńczyka potwierdziły domysły, że może nie chcieć pracować w ramach obecnych struktur.

Co więcej – Pochettino był negatywnie nastawiony w sprawie sprowadzenia specjalistów do swojego sztabu – mowa tutaj o Bernardo Cuevie z Brentford, który powszechnie uważany jest za jednego z najlepszych trenerów od stałych fragmentów gry na świecie, a jednak Pochettino niezbyt chciał go w swoim zespole.

Wszystkie strony twierdzą, że Pochettino odszedł w atmosferze pozytywnej i polubownej, nie ma tutaj złej krwi jak w przypadku odejścia Tuchela.

ŹRÓDŁOThe Athletic