Przemęczona spotkaniami pucharowymi Chelsea w sobotnie popołudnie podejmowała zespół Thomasa Franka. Spotkanie odbyło się na domowym obiekcie Brentford, które liczyło na drugi komplet punktów przeciwko The Blues w trwającej kampanii Premier League.
Spotkanie rozpoczęło się na korzyść piłkarzy w niebieskich strojach. Ataki napędzane środkiem pola stwarzały zagrożenie bramce gospodarzy, ale do minuty nie przyniosło to żadnych konkretów.
Po upływie sporej części pierwszej odsłony to gracze Thomasa Franka zaczęli stopniowo dochodzić do głosu, ale poza kilkoma strzałami w Djordje Petrovicia nie zaserwowali nam niczego więcej. W minucie 31 to w końcu Chelsea poważnie ostrzegała graczy w czerwono – białych trykotach. Nicolas Jackson po fenomenalnym podaniu Enzo popędził sam na sam i mimo, że minął bramkarza , finalnie zrobił to, co potrafi najlepiej czyli zmarnował wyśmienitą szansę.
Niemniej jednak, jak to bywa u Senegalczyka po koncercie zmarnowanych akcji przyszedł czas na przebłysk geniuszu. Najlepszy zawodnik na boisku, Mało Gusto , po raz kolejny popędził prawą flanką i precyzyjną wrzutką znalazł w polu karnym napastnika The Blues. Idealna główka, boczna siatka – Chelsea prowadzi 0-1.
Bramka Londyńczyków ewidentnie ostudziła starcie i pierwsze 45 minut zakończyło się wynikiem korzystnym dla przyjezdznych.
Druga część ligowego meczu rozpoczęła sie pod dyktando “Pszczółek”. Zaledwie 7 minut po gwizdku rozpoczynającym grę po przerwie Rasmussen wpadł w pole karne przy sporym zamieszaniu i bezlitośnie wykorzystał zawahanie Axela Disasiego.
Jak mogłoby się wydawać, bramka gospodarzy powinna wzniecić zapal u piłkarzy Mauricio Pochettino i tak też się stało. W 62 minucie po szturmie zawodników Brentford znów akcje oskrzydlająca wyprowadził Francuski defensor i świetnie wyłożył piłkę Palmerowi na 16 metr. Na nieszczęście dla sympatyków klubu ze Stamford Bridge Anglik koncertowo zmarnował okazję i wynik pozostał bez zmian.
Po 25 minutach drugiej połowy zdecydowanie widać było, że ekipa Thomasa Franka dostała zimny prysznic w szatni, bo w przeciwieństwie do zawodników “Pocha” zdecydowanie i konkretnie przeprowadzali groźne ataki. Opłaciło się to zdeterminowanym napastnikom i po nieziemskim strzale Wissy Brentford wyszło na prowadzenie. Spektakularny gol i zasłużony wynik na Community Stadium.
Po zdobytej bramce tempo spotkania zauważalnie opadło. Na placu gry pojawił się Mychajło Mudryk, który za zadanie miał ponownie ożywić swój zespół. Minuty mijały, intensywność gości również wzrastała i Cole Palmer postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Angielski pomocnik bezpardonowo samotnie atakował bramkę Flekkena i w końcu w 84 minucie posłał fenomenalną wrzutkę w pole karne. Na jego szczęście na 5 metrze czychał Axel Disasi, który bezbłędnie dostawił głowę. Remis!
Końcówka zapowiadała się bardzo emocjonująco. Widać było, że ekipa Argentyńskiego szkoleniowca chce zadać decydujący cios. O dziwo, poza Raheemem Sterlingiem wciąż jedynym świeżym graczem w szeregach Chelsea był Ukrainiec.
Niestety, dla fanów emocjonujących końcówek oraz sympatyków obu ekip wynik do końca pozostał niezmienny. Było to 2 już starcie drużyn z zachodniego Londynu w tym sezonie, co oznacza, że Brentford wyniosła z pojedynków z Chelsea – 4 punkty.