Chelsea po bardzo słabym meczu przegrywa różnicą aż 3 bramek z drużynom Jurgena Kloppa.
Fani zgromadzeni na Anfield nie mogli narzekać na nudę w początkowych minutach meczu. Na bramke Petrovicia co chwile atakował Nunez, czy to ekwilibrystycznymi wolejami, czy też bombami zza pola karnego. Po drugiej stronie boiska już w 5 minucie mieliśmy pierwszą kontrowersję związaną z brakiem rzutu karnego po faulu na Gallagherze. W 11 minucie Luis Diaz przewrócił się o piłikę przed polem karnym, za co Caicedo został ukarany żółtą kartką. Po tej sytuacji Liverpool już całkowicie zdominował plac gry. Darwin Nunez oddawał coraz to kolejne strzały, a Petrovic dzięki niesamowitym paradom utrzymywał bezbramkowy remis.
Jak się okazało, nie na długo. Wszystko zaczęło się od straty Chilwella, następnie piłkę przejął Jota, który bez problemów wszedł w pole karne Chelsea, i otworzył wynik spotkania w 22 minucie. Bramka nie zmieniła jednak sytuacji na boisku, a Serbski bramkarz wylewał siódme poty aby nie zwiększyć przewagi Liverpoolu. Chelsea w 35 minucie przeprowadziła pierwszą w meczu akcję bramkową, która przerwał gwizdek sędziego i karą dla Chilwella za próbe wymuszenia rzutu karnego. Chwilę później Bradley znalazł się zupełnie niepilnowany na prawej stronie boiska i po otrzymaniu podania bez problemu podwyższył wynik spotkania. Drużyna Jurgena Kloppa nie pozwalała The Blues wyjść z własnej połowy. Kiedy wydawało się, że nic gorszego nie spotka gości, to Badiashille interweniował w polu karnym spóżnionym wślizgiem, a sędzia podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł Nunez i trafił prosto w słupek. Po tym Chelsea ruszyła z kontrą, jednak nie udało się jej zamienić na bramkę, a chwilę później sędzia zakończył pierwszą połowę.
Na drugą połowę Chelsea wyszła z 3 zmianami. Mudryk Gusto oraz Nkunku zastąpili Madueke, Chilwella oraz Gallaghera. Dwaj pierwsi już po chwili mieli szanse na zdobycie gola, jednak Ukrainiec zmarnował doskonałe podanie Francuza. The Reds zaczęli pozwalać rywalom na trochę więcej, jednak wciąż kontrolowali oni niemal całe boisko, cały czas tworząc groźne akcje. Murdyk starał się wyprowadzać kontrataki, jednak coraz to kolejny zryw był zatrzymywany przez Bradleya.
W 65 minucie mieliśmy deja vu z pierwszej części. Irlandczyk był zupełnie niepilnowany na prawym skrzydle, jednak tym razem zamiast strzelać dośrodkował on w pole karne, a piłkę wykończył Szoboszlai i podwyższył wynik na 3:0. Zaraz po tej bramce Chukwuemeka zmienił Caicedo. Anglik chwile po wejśćiu podał w pole karne do Nkunku pilnowanego przez 4 piłkarzy Liverpoolu. Francuz jednak fantastycznie obrócił się z piłką i wykończył zmniejszając stratę do 2 goli. Kilka chwil później był on faulowany w polu karnym, jednak Paul Tierney po raz kolejny w tym meczu nie odgwizdał faulu Liverpoolu. Kiedy wszystko zaczęło się układać po myśli drużyny Pochettino, to Liverpool jednym kontratakiem zabił nadzieję fanów The Blues na remis. Nunez ośmieszył Silve, a następnie podał do Diaza który ośmieszył Badiashile i wpakował piłkę do bramki. W ramach ostatniej zmiany Casadei zastąpił Palmera. Pod koniec meczu Chelsea przejmowała inicjatywę w środku pola, jednak było już za późno żeby cos zmienić, i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 4-1.