W niedzielne popołudnie uczestnik cudu w Warszawie z zeszłego czwartku, Aston Villa przyjedzie na Stamford Bridge. Chelsea podejmie zespół Emery’ego z nadzieją na 4 zwycięstwo ligowe od kilku miesięcy.
Spotkanie rozpoczęło się pod dyktando gospodarzy. Obrona Aston Villi w początkowych minutach była bardzo elektryczna, co doprowadziło do pierwszego celnego strzału, oddanego przez Caicedo. Na kolejną szansę oba zespoły kazały nam chwile czekać. Pomimo kilku zrywów Niebieskich i odważnych prób podań Moisesa konkretne zagrożenie przyszło w 20 minucie. Na nieszczęście dla fanów The Blues była to akcja Aston Villi, a konkretnie bomba z powietrza Lucasa Digne. Francuz huknął z około 25 metra, ale fenomenalną paradą popisał się golkiper Chelsea. Groźna szansa gości pobudziła The Blues i już 5 minut później genialnym podaniem popisał się Mudryk, ale koncertowo zmarnował je Nicolas Jackson. Niestety gospodarze nie poszli za ciosem i dali otworzyć się w linii defensywnej, przez co zespół Unaia doszedł do głosu. Najpierw niezły strzał oddał Matty Cash, a później Sancheza zmusił do wysiłku Ollie Watkins. Po kilku szturmach drużyny w Bordowych trykotach Malo Gusto postanowił ruszyć prawą stroną i wystawić piłkę Enzo, który niechlujnym strzałem ze słabszej nogi, przestrzelił obok bramki. Chwilę po tym, znowu doskonałą paradą musiał popisać się hiszpański bramkarz Chelsea, po kolejnym uderzeniu z powietrza, tym razem Nicolo Zaniolo. Widać było, że piłkarze Pochettino poczuli wielką chęć strzelenia gola przed końcem pierwszej połowy. W ciągu ostatnich 5 minut bezprecedensowo popisywał się Mudryk i niczym kilkukrotnie w tym meczu brakowało zamknięcia akcji po jego zagraniu.
Drugie 45 minut rozpoczęło się zdecydowanie intensywniej. Pierwsza okazja przyszła już w 48 minucie. Raheem po genialnym prostopadłym podaniu nie zdołał zmieścić fubtolówki pod ręką Martineza. The Blues odważnie ruszyli do kolejnych ataków, widać było, że są zmotywowani i chcą strzelić gola jako pierwsi. 8 Minut po gwizdku rozpoczynającym drugą część spotkania doczekaliśmy się tysięcznego spalonego gospodarzy, zarówno jak kolejnej zmarnowanej okazji. Ponadto, na domiar złego Gusto brutalnie sfaulował Digne, za co bez wahania arbiter ukarał go bezpośrednią czerwoną kartką. Jak można było się spodziewać, do głosu doszła Aston Villa, ale na posterunku wciąż stał bezbłędny dziś Robert Sanchez. Niestety jednak po indywidualnym błędzie Silvy, Diaby ruszył z kontrą i pomimo skutecznym pierwszym bloku Colwilla napastnik gości wykończył akcję precyzyjnym strzałem na długi słupek. Chelsea – Aston Villa 0:1. Jak można było się spodziewać, strata bramki dodała energii The Blues i już po paru minutach do dogodnej szansy doszedł Angielski obrońca, ale standardowo został powstrzymany przez bramkarza przeciwników. W 79 minucie mieliśmy wyjątkową zmianę, ponieważ po 9 miesiącach na boisku zawitał Armando Broja. Pomimo czerwonej kartki zespół Mauricio stworzył sobie kilka groźnych akcji, głównie za sprawą Cole’a Palmera, ale to okazje gości były znacznie groźniejsze i dawały pole do popisu Sanchezowi. Robert pomimo niemrawego zachowania przy golu Watkinsa zalicza dziś kapitalne zawody i w 86 minucie po raz kolejny uratował drużynę. Mecz powoli dobiegał do końca i mizerna Chelsea desperacko próbowała strzelić gola. Co nikogo nie dziwi, próby zdały się na marne.
Kolejna porażka zespołu Pochettino. Wielu z nas zastanawia się, co może pomóc. Jako kibic, mam pewność, że brak napastnika oraz jednego ze skrzydeł – nie! Chelsea – Aston Villa 0:1.