Na otwarcie kolejnego sezonu angielskiej ekstraklasy The Blues mierzyli się na własnym stadionie z Liverpoolem. Na Stamford Bridge ujrzeliśmy podział punktów, a dokładnie 1:1.

Przed rozpoczęciem meczu to The Reds byli wskazywani w roli faworytów, a po poprzednim sezonie i wielu nowych twarzach po Chelsea nie spodziewano się zbyt wiele. Tymczasem, przez większość część meczu to Londyńczycy posiadali piłkę i wydaje się, że to podopieczni Pochettino mieli więcej z gry.

Analizę tego spotkania przeprowadził Maciek, na swoim Twitterze (tak wiem, od niedawa X) Futbol w Nitce. Serdecznie zapraszam w jego imieniu.

Chelsea wyszła na ten mecz ustawieniem 3-5-2 z debiutującymi Disasim, Colwillem i Sanchezem w tyłach, w środku pola Enzo, Gallagher i Chukwuemeka, sprawdzone wahadła James i Chilwell, a z przodu Sterling i także debiutujący Jackson. W meczu jednak wyglądało to mniej więcej tak:

Zdjęcie
Zacznę od Roberta Sancheza, który nie miał zbyt wiele pracy w tym spotkaniu; przy golu nie mógł nic zrobić, a pozostałe strzały Liverpoolu były niecelne. Jednak trzeba zwrócić uwagę na jego poważny błąd w 88. minucie meczu. Enzo sygnalizuje Hiszpanowi, żeby zagrał do lewej strony, a mimo to Sanchez na siłę gra niedokładnie przez środek i Mac Allister przejmuje piłkę, ale ostatecznie Nunez jej nie opanowuje i wraca ona do Sancheza. Mogło się to skończyć katastrofą i w konsekwencji golem na 1-2.

W defensywie, jak zwykle, królował Thiago Silva, do tego zablokował groźny strzał Salaha w 1. połowie przy wyniku 0-1.

Zdjęcie

Disasi na początku grał nerwowo, miał z Jamesem swój udział przy bramce Diaza, ale po strzelonym golu na 1-1 nabrał pewności siebie. Zaliczył bardzo ważny wślizg przecinający podanie do wybiegającego 1v1 Luisa Diaza. Emanował spokojem w 2. połowie i dobrze sobie radził.

Zdjęcie

Levi Colwill – prawdziwy brylant. Często zostawał 1v1 z Salahem, a mimo to radził sobie solidnie w defensywie. Być może mógł lepiej się zachować przy golu dla Liverpoolu, za to z piłką przy nodze jest absolutnie fenomenalny. Grał w wielu fazach meczu jako LO. Przyszłość Chelsea.

Zresztą prawie miał asystę, bo to on przejął piłkę i zagrał do Jacksona, lecz ostatecznie nie padł gol. Kolumbijczyk był nieskuteczny; zmarnował 2 dobre okazje. Chociaż jego gra generalnie napawa optymizmem. Widać u niego duży potencjał. Pochettino może zbudować z niego solidną 9.

Enzo Fernandez – nic więcej nie trzeba pisać. MOTM. Ustawiony wyżej, jako wolny elektron w pomocy wyglądał doskonale; był wszędzie, odbierał, kreował, niemal wszystko robił dobrze. A lada moment do Chelsea dołączy Caicedo, który pozwoli Enzo na jeszcze bardziej ofensywną grę.

Zdjęcie

Sterling & James

Świetnie współpracowali na prawym skrzydle. Prawdopodobnie był to najlepszym mecz Sterlinga w barwach Chelsea. Lider ataku. Kapitanowi Chelsea pozostaje tylko życzyć zdrowia, bo w optymalnej dyspozycji jest to kosmiczny zawodnik – w defensywie, jak i ofensywie.

Zdjęcie

Chilwell z asystą, ale był najsłabszym zawodnikiem Chelsea. W 1. połowie nie błyszczał, a początek 2. połowy w jego wykonaniu był bardzo przeciętny. Przegrywał pojedynki i zmarnował świetną okazje. Chukwuemeka w pierwszych minutach niewidoczny, z czasem było go więcej.

Conor Gallagher

Nad nim warto się pochylić. W 1. połowie zdarzały mu się straty w niebezpiecznych sektorach. Anglik nie radzi sobie, gdy jest ustawiony plecami do przeciwnika, na 'szóstce’ miał dużo problemów. W 2. połowie zyskał dużo pewności siebie i walczył za dwóch.

Zdjęcie

Mauricio Pochettino
Spodziewaliśmy się 4-2-3-1 z Mudrykiem na skrzydle, ostatecznie padło na 3-5-2 i debiut Disasiego. Plan na mecz ogólnie wypalił. Mecz mógł się inaczej potoczyć, gdyby Mo Salah nie był na spalonym, podobnie sytuacja tyczy się nieuznanej bramki Bena Chilwella.
Zdjęcie
Podsumowując, kibice Chelsea po tym meczu zdecydowanie mogą patrzeć w przyszłość z optymizmem. Tym bardziej że zespół czekają kolejne wzmocnienia. Była to Chelsea grająca szybko, intensywnie i którą – po fatalnym poprzednim sezonie – oglądało się bardzo przyjemnie.
Zdjęcie
ŹRÓDŁOFutbol w Nitce