Todd Boehly przemówił do piłkarzy Chelsea w szatni Stamford Bridge po ostatniej demoralizującej porażce z Brighton w sobotę, w której określił trudną sytuację klubu jako „żenującą”.
Współwłaściciele Boehly, Behdad Eghbali i Hansjorg Wyss weszli do szatni w następstwie porażki 2-1 z Brighton, która była trzecią porażką Chelsea z rzędu. Po tym, jak tymczasowy trener Frank Lampard przekazał piłkarzom swoje przemyślenia, Boehly zwrócił się do nich i określił obecną sytuację, jeśli chodzi o wyniki i fakt, że Chelsea znajduje się w dolnej połowie tabeli Premier League, jako „żenującą”.
Właściciele Chelsea upewnili się, że Lampard skończył wygłaszać swój werdykt, zanim sami pojawili się w szatni. Boehly podobno nie pozostawił piłkarzom wątpliwości, że on, Eghbali i Wyss wydali 600 milionów funtów na rynku transferowym, aby wygrać i że nie spełnili oczekiwań. Próbował również uderzyć w pozytywną nutę, powtarzając fakt, że wtorkowy mecz z Realem stanowi szansę na uratowanie sezonu, zakończenie kompromitacji i danie fanom Chelsea czegoś, z czego mogą być dumni.
Choć przemowa Boehly’ego może wywołać kolejne pytania dotyczące skali ich zaangażowania, to decyzja właścicieli o wejściu do szatni jest również potwierdzeniem ich własnej odpowiedzialności w tym, jakże trudnym, pierwszym sezonie po zakupie klubu od Romana Abramowicza.
Po pierwszym meczu Chelsea traci dwa gole do Realu Madryt, przed którym Boehly odważnie przewidział, że drużyna wygra 3-0 z panującymi mistrzami Europy. Boehly musi teraz spełnić swoje przewidywania z Madrytu na Stamford Bridge, aby Chelsea cudownie awansowała i aby jego pierwszy sezon w roli współwłaściciela nie zakończył się rozczarowaniem zarówno w Europie, jak i w kraju.
Amerykański miliarder znalazł się pod ostrzałem kibiców siedzących nad nim w sobotę na Stamford Bridge, a także spotkał się z krytyką ze strony ekspertów po tym, jak on i współwłaściciel Eghbali zwolnili dwóch trenerów, Thomasa Tuchela i Grahama Pottera, w ciągu 12 miesięcy i wydali fortunę w dwóch pierwszych oknach transferowych.
Źródło: The Telegraph